W Urzędzie Miasta pojawili się najbardziej zainteresowani: wiceprezes stowarzyszenia Mirosława Wróblewskiego, wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski oraz dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Dariusz Gałązka.
Inicjatorem pojednania był Witold Skrzydlewski, przewodniczący komisji sportu. Zaproponował, aby młodzież ze stowarzyszenia i ŁKS SSA była traktowana jednakowo i miała takie same warunki trenowania na obiektach należących do miasta. Dotąd opłaty pobieranie od młodych piłkarzy ze stowarzyszenia były sześć razy mniejsze od tych, jakie musieli płacić chłopcy trenujący w drużynach należących do spółki.
Punktem zwrotnym w konflikcie było zamknięcie boiska treningowego przez dyrektora MOSiR. Strony rozpoczęły negocjacje i znaleziono wyjście z sytuacji.
Miasto wydzierżawiło boisko na Zdrowiu stowarzyszeniu ŁKS, które natychmiast pozwoliło na prowadzenie tam zajęć przez spółkę sportową. Dzięki temu ŁKS SSA nie musi płacić za korzystanie z tego obiektu. - Będzie tylko pokrywać koszty mediów zużytych podczas zajęć - tłumaczy Wróblewski. Według niego za godzinny trening spółka będzie musiała zapłacić teraz niecałe 20 zł, zamiast 170 zł.
Podobne zasady mają dotyczyć korzystania z hali sportowej przy al. Unii, bo młodzi piłkarze zakończyli rozgrywki i zimą będą trenować właśnie tam.
Skrzydlewski ma nadzieję, że dzięki tym rozwiązaniom ŁKS bez problemów będzie mógł świętować swoje 100-lecie. - To nie jest jakiś tam klub osiedlowy. To jest kawałek historii naszego miasta i należą mu się pieniądze z budżetu, żeby mógł funkcjonować - mówi były prezes Widzewa.
Komisja nie złożyła jednak żadnego projektu uchwały do rady miejskiej, ale wiceprezydent Tomaszewski zgodził się na propozycje radnych i zapewnił, że wkrótce zostaną podpisane nowe umowy na użyczanie obiektów miejskich. - Do końca tygodnia powinny być gotowe. Rozwiązania chcemy jeszcze skonsultować z prawnikami - zapowiada dyrektor Gałązka.