Anna Barańska została odwieszona

Siatkarka Winiar Kalisz ugięła się i zgodziła się grać w reprezentacji. Ugiął się również Polski Związek Piłki Siatkowej i odwiesił zawodniczkę. Jedna z najbardziej paranoicznych sytuacji w polskiej siatkówce dobiegła końca.

Trener kadry narodowej Marco Bonitta kilka razy powoływał do kadry narodowej czołową siatkarkę polskiej ligi, Annę Barańską - liderkę Winiar Kalisz. I ta kilkakrotnie odmawiała. Jako powód raz wymieniała stan zdrowia, to znów, że zwyczajnie nie czuje się na siłach. Polski Związek Piłki Siatkowej postanowił wyegzekwować od niej wynikający z umowy obowiązek występów w reprezentacji i nałożył na Barańską karę odmowy wydania licencji.

Bez niej zawodniczka nie mogła grać w żadnym oficjalnym meczu swego klubu - w meczach ligowych, w europejskich pucharach czy Pucharze Polski. Co ciekawe, wystąpiła jednak w rozegranym niedawno w Szamotułach Superpucharze.

W weekend Barańska ostatecznie się ugięła i zgodziła się wziąć udział w przygotowaniach kadry narodowej. Polski Związek Piłki Siatkowej początkowo jej nie odwiesił, potem jednak to zrobił. - Anna Barańska podpisała w końcu deklarację, więc nie ma podstaw do zawieszenia. Szkoda tylko, że tak późno - mówił prezes PZPS Mirosław Przedpełski, wyraźnie zaznaczając, ze jest zmęczony aferą i postawa siatkarki budzi jego głęboką dezaprobatę.

Barańska zatem, która nie wzięła udziału w ostatnim turnieju Pucharu Polski w Łodzi, w ten weekend będzie już mogła normalnie grać, o ile PZPS otrzyma oryginał jej oświadczenia.

Tymczasem w kolejnym sparingu polskiej reprezentacji z japońskim zespołem Pioneer Red Wings najwięcej, bo 15 pkt dla naszej drużyny zdobyła inna siatkarka z Kalisza - Eleonora Dziękiewicz. Przygotowujące się w miejscowości Yamagata do Pucharu Świata (początek w piątek, w Hamamatsu) polskie siatkarki wygrały 3:1. W sparingu wystąpiły także Klaudia Kaczorowska i Agnieszka Bednarek z Famutilu Piła oraz Agata Sawicka z Winiar Kalisz. Anna Barańska początkowo też była rozważana jako uczestniczka Pucharu Świata.

Komentarz

Koniec sprawy Anny Barańskiej - czy na pewno? Przecież zawodniczka złożyła deklarację gry w kadrze nie dlatego, że jest przekonana, że to dobry pomysł, ale dlatego, że została zmuszona. Owszem, istnieją przepisy, które nakazują występować powoływanej zawodniczce w reprezentacji. Tylko jednak występować - podkreślam - bo nie grać. Do gry nikt Anny Barańskiej nie zmusi.

Polskiemu Związkowi Piłki Siatkowej chyba jednak na tym nie zależy - on chciał jedynie wyjść z tej sytuacji z fasonem, tzn. jako suweren, który tępi tego rodzaju sprzeciwy. Pokazać, kto tu rządzi. I pokazał. Nie doprowadził jednak do tego, by Annę Barańską zauroczyły trofea, puchary, dyplomy, koszulka z orłem i swoim nazwiskiem oraz przydomek "Złotko". Wręcz przeciwnie.

Trener Marco Bonitta ma teraz dwa wyjścia. Pierwsze to nie powoływać Anny Barańskiej w ogóle, skoro miałaby ona tylko występować i odrabiać reprezentacyjną pańszczyznę. Jest jednak też drugie: spróbować ją przekonać, że grając w kadrze, łaski się nie robi.

Chyba wybierze to pierwsze rozwiązanie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.