PGE Skra gra z Panathinaikosem Ateny

W drugiej kolejce Ligi Mistrzów dojdzie do spotkania dwóch najsilniejszych zespołów grupy B.

Ta drużyna powstała przede wszystkim po to, by odegrać główną rolę w Lidze Mistrzów. O kogo chodzi? O Panathinaikos Ateny, dzisiejszego rywala PGE Skry w Lidze Mistrzów

Już po losowaniu Ligi Mistrzów wiadomo było, że o pierwsze miejsce w grupie B powinny walczyć najlepsza polska drużyna i wicemistrz Grecji. Na inaugurację Panathinaikos i Skra wygrały swoje mecze po 3:1, ale nie zachwyciły. Teoretycznie trudniejszego rywala - Buducnost Podgoricką Bankę - mieli bełchatowianie. Grecy okazali się lepsi od Vojvodiny Nowy Sad, która jednak latem straciła wszystkich czołowych zawodników. Mimo to sprawiła ateńczykom trochę kłopotów. Ale Panathinaikos we własnej hali będzie znacznie groźniejszy. - Kibice w Atenach są bardzo żywiołowi, dlatego gra się tam ciężko - mówi Maciej Dobrowolski. Rozgrywający Skry grał przeciwko Panathinaikosowi jeszcze w hot-volleys Wiedeń. - Mimo to wygraliśmy 3:2.

Przed rokiem mistrzowie Polski mieli w grupie Olympiakos Pireus, który dwukrotnie pokonali (3:2 i 3:0). Według Nawrockiego Panathinaikos jest dużo silniejszym zespołem. - Mieszkający w Grecji ludzie, z którymi rozmawialiśmy, opowiadają, że nikt w ateńskim klubie nie wyobraża sobie, by drużyna nie zagrała w finałach Ligi Mistrzów - twierdzi drugi trener Skry.

Trudno dziwić się dużym aspiracjom, skoro w kadrze jest dwóch mistrzów olimpijskich i świata - Dante i Marcelo. Pewne miejsce w pierwszej szóstce Brazylii ma przyjmujący Dante, zaś Marcelo zmienia na rozegraniu słynnego Ricardo. Jakby tego było mało, latem sprowadzono kolejnego Brazylijczyka - Roberto Juniora Minuzziego. Ciekawostką jest to, że o tego skrzydłowego starała się też Skra, ale Grecy byli bardziej zdecydowani. W kadrze jest jeszcze dwóch obcokrajowców - atakujący Libermann Agamez z Kolumbii oraz środkowy Milorad Kovac z Bośni i Hercegowiny. Ten drugi dostał już jednak greckie obywatelstwo. Kovac nie zagrał tydzień temu w Serbii - zastępował go Andreas Andreadis. Drugim środkowym jest zwykle Konstantinos Gkirtzikis. Świetnym zawodnikiem jest libero Georgios Stefanou, reprezentant kraju. Podczas niedawnych mistrzostw Europy był jednym z czołowych przyjmujących imprezy. W rankingu był wyżej od Piotra Gacka.

Według trenera Nawrockiego największymi atutami Panathinaikosu są silna zagrywka, dobre przyjęcie i atak ze skrzydeł: - Dante to klasa światowa, Marcelo nie przypadkiem jest od lata w kadrze. Gra po brazylijsku - szybko na kontrach i do skrzydeł.

Ciekawym zawodnikiem jest Minuzzi, uważany do niedawna za najzdolniejszego zawodnika w swoim kraju. Ale stracił dwa lata z powodu wady serca, z powodu której był operowany. - Nieźle zagrywa, trochę gorzej przyjmuje - uważa Nawrocki. Wielką niewiadomą jest 22-letni Agamez - zawodnik o ogromnych możliwościach. O jego klasie świadczy to, że wygrał rywalizację ze słynnym Wenezuelczykiem Ernardo Gomezem, który odszedł do Turcji. - To zawodnik nieobliczalny, o ogromnym zasięgu w ataku. Jest jednak młody, dlatego nie zawsze gra na wysokim poziomie.

Najsłabszą stroną Panathinaikosu jest środek bloku. Kovac to zawodnik już 36-letni, zaś obaj Grecy nie prezentują najwyższego poziomu. - Tutaj możemy uzyskać przewagę - zapowiada Nawrocki. - Dużo będzie zależało od tego, jak Maciej Dobrowolski poprowadzi naszą grę.

Dla Panathinaikosu wicemistrzostwo Grecji było porażką (lepszy okazał się Iraklis Saloniki), dlatego zwolniono brazylijskiego trenera Francisco dos Santosa. Zastąpił go Włoch Mauro Berruto. To dobry znajomy Janne Heikkinena, bo prowadzi też reprezentację Finlandii. 38-letni szkoleniowiec starał się też o pracę z kadrą Polski, ale przegrał z Lozano.

Czy Skrę stać na zwycięstwo w Atenach? - Na pewno, ale trzeba pamiętać, że spotkają się dwie mocne drużyny - uważa Nawrocki. - Z Panathinaikosem nie da się wygrać bez wysokiego poziomu zagrywki. Mam nadzieję, że zawodnicy zagrają na luzie, bo presja jest mniejsza niż w lidze czy w spotkaniu z Podgoricą. No i trzeba coś zrobić z pierwszym setem (śmiech).

Mistrzowie Polski już od wczoraj są w Grecji. Do Aten poleciało 12 zawodników - w Bełchatowie został Paweł Maciejewicz. Wieczorem drużyna trenowała w hali Glyfada. Spotkanie ma obejrzeć ok. 1,5 tys. kibiców. Nawrocki opowiada, że będzie to mecz podwyższonego ryzyka, dlatego wielu Polaków mieszkających w Atenach zdecydowało się zostać w domu.

Początek pojedynku o godz. 19 czasu polskiego (transmisja w Polsacie Sport Extra).

Dla Gazety

Maciej Dobrowolski

rozgrywający Skry

Obie drużyny uważane są za faworytów grupy, dlatego mecz może zadecydować o pierwszym miejscu. Z Panathinaikosem gra się ciężko, bo w hali panuje specyficzna atmosfera, a kibice są bardzo żywiołowi. Ale jeśli zaprezentujemy się dobrze, to wszystko nie powinno mieć znaczenia. Trenerzy mają sporo informacji na temat naszego rywala, pod tym kątem mieliśmy ostatnie treningi. Dobrze, że w weekend nie graliśmy meczu, bo trochę odpoczęliśmy. Następna taka okazją będzie dopiero w połowie listopada. Naprzeciw siebie będę miał Marcelo, który jest zawodnikiem dużej klasy. Świadczy o tym fakt, że jest w kadrze Brazylii. Podobno czasami jest mało dokładny, ale kiedy ma się obok siebie Dantego, można sobie na to pozwolić. Dzięki wygranej z Podgoricą możemy zagrać w Atenach na większym luzie, co powinno zadziałać na naszą korzyść.

not. jar

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.