Przełożony mecz Zagłębia w Pucharze Polski

Spotkanie z Koroną Kielce odbędzie się dopiero 10 października.

Najpierw klub z Sosnowca - z braku stadionu - zrezygnował z organizacji środowego meczu, teraz okazuje się, że spotkanie nie odbędzie się też w Kielcach.

Na ten dzień zaplanowano bowiem pogrzeb kibica, który został śmiertelnie ugodzony nożem po piątkowym meczu Korony z Legią. Policja twierdzi, że zbitka tych wydarzeń może zakończyć się tragicznie.

Spotkanie przełożono więc na 10 października, a działacze Zagłębia uwierzyli, że może jednak mecz uda się rozegrać w Zagłębiu Dąbrowskim. - Zyskujemy kolejne dwa tygodnie na poszukiwania stadionu - mówi Grzegorz Baran, wiceprezes klubu. Pojawił się pomysł, by zagrać na obiekcie Czarnych. - Na tym stadionie brakuje co prawda ogrodzenia, czasu jest jednak dość, by załatwić ten problem - dodaje Baran.

Tymczasem na Kresowej trwały w poniedziałek rozmowy z trenerem i radą drużyny. Po dwóch kolejnych porażkach w klubie zrobiło się nerwowo. Działacze pytali szkoleniowca o dobór taktyki i zawodników. Przed sezonem Kowalik zapewniał, że będzie grał systemem 4-4-2, tymczasem w spotkaniu z Groclinem na boisko wybiegło pięciu pomocników. Po raz kolejny słabo prezentowało się lewe skrzydło. Chociaż przed rozgrywkami do gry na lewej obronie przymierzani byli Dariusz Gawęcki, Jacek Paczkowski i Admir Adżem, to Kowalik postawił na Vladimira Bednara. Słowak na dodatek nie miał żadnego wsparcia w Dariuszu Kozubku. Zmiany szykują się też na środku obrony. Działacze dopytywali się bowiem, dlaczego nie gra młodzieżowy reprezentant Polski Adrian Marek. Na koniec piłkarze zapewnili, że atmosfera w drużynie jest znakomita, a trener Kowalik pochwalił organizację klubu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.