Od pierwszych minut sobotniego spotkania gospodarze mogli czuć się, jakby grali na wyjeździe, bo kibice Jastrzębia przybyli tłumnie do Zabierzowa. Niestety, nie obyło się bez incydentu. Policja szybko i bezpodstawnie potraktowała ich gazem.
Piłkarze z Jastrzębia w pierwszej połowie grali jednak źle. Ich dekoncentracji Kmita nie potrafił wykorzystać. Już w 2. min lewą stroną atakował Wojciech Ankowski, miał przed sobą pustą bramkę, bo bramkarz Jakub Kafka potknął się, ale akcja zakończyła się niedokładnym podaniem. W 41. min ataki gospodarzy dały im jednak prowadzenie, bo Andrzej Bednarz trafił do siatki.
Po zmianie stron Kmita stanął jak wryty. Tylko bramkarz Mariusz Różalski zwijał się jak w ukropie. W 50. min obronił fantastyczny strzał Mariusza Adaszka, ale 9 min później był już bezradny wobec uderzenia głową Krzysztofa Rusinka.
- Nastąpiło 15 min zupełnej niemocy, braku dyscypliny taktycznej - komentował po meczu Dariusz Wójtowicz, menedżer Kmity, który prowadził zespół z racji problemów osobistych trenera Krzysztofa Piszczka.
Różalski robił, co mógł, ale w 71. min piłkarze Jastrzębia dokończyli dzieła: rzut rożny zakończył się celną główką wprowadzonego po przerwie Roberta Żbikowskiego.
Wprawdzie od 77. min nasz zespół grał w dziesiątkę (czerwoną kartką ukarany został obrońca Artur Jędrzejczyk), ale utrzymał jednobramkowe zwycięstwo.
- O meczach pamięta się dwa, trzy dni, a tabela żyje do końca sezonu. Zagraliśmy dojrzale, strzeliliśmy bramki po stałych fragmentach gry - cieszył się Piotr Rzepka, szkoleniowiec rewelacyjnego GKS-u.
Kmita Zabierzów 1 (1)
GKS Jastrzębie 2 (0)
Bramki: Bednarz (41.) - Rusinek (59.), Żbikowski (71.) Kmita: Różalski - Makuch Ż , Paknys, Cios, Kiciński - Bębenek, Romuzga Ż (54. Cebula), Bednarz (65. Zontek), Ankowski, Dettlaff (67. Chlipała) - Król Jastrzębie: Kafka - Woźniak (46. Żbikowski), Jędrzejczyk Ż, Cz , Pielorz, Bednarek - Foszmańczyk Ż , Wawrzyczek Ż , Adaszek, Małkowski - Rusinek (87. Wilczek), Narwojsz (55. Pontus). Sędziował: Marek Karkut z Warszawy.
Widzów: 1000.