Kmita jest najsłabszym zespołem wśród drugoligowców. Po ośmiu meczach zabierzowianie mają na koncie zaledwie dwa punkty i zajmują 17. miejsce w tabeli. Wyprzedzają wprawdzie Odrę Opole, ale ta została ukarana minus dziesięcioma punktami za zaległości finansowe.
Tydzień temu w Płocku Kmita stracił jeden punkt w przedostatniej minucie meczu. Wójtowicz, oprócz umiejętności piłkarskich, wskazuje na szczęście, którego jego drużynie zabrakło w spotkaniu z Wisłą. - Nie można tylko tym tłumaczyć naszych niepowodzeń. Popełniamy błędy w obronie, nie wykorzystujemy sytuacji bramkowych [Kmita strzelił cztery gole, najmniej w II lidze - przyp. red.], ale z Jastrzębiem musimy w końcu wygrać - dobitnie przekonuje Wójtowicz.
Pokonać śląskiego beniaminka nie będzie jednak łatwo. GKS to obok lidera tabeli, Znicza Pruszków, najskuteczniejszy drugoligowiec. Piłkarze z Jastrzębia strzelili 16 bramek. - Dużo strzelają, ale też sporo tracą [12 - przyp. red.]. Tak ofensywnie grający zespół można skutecznie skontrować - dostrzega szansę na wygraną Maksymilian Cisowski, kierownik Kmity. - To już dla nas ostatni dzwonek, jak będziemy dalej przegrywać, to rywale nam uciekną - obawia się Cisowski. - Jastrzębie jest na fali i nie czujemy się słabsi - zarzeka się menedżer Kmity. Początek dzisiejszego meczu Kmita - GKS Jastrzębie o godz. 16.