Liga włoska: Powrót mistrza

Koniec lata upokorzeń. Broniący tytułu Inter Mediolan dzięki golom Zlatana Ibrahimovicia pewnie wygrał w Empoli 2:0

Wyniki, tabela, strzelcy bramek, składy

"Lato upokorzeń" to terminologia z histerycznego języka włoskiej prasy, która dramatyzowała jeszcze w trakcie sparingów. Inna sprawa, że wyjąwszy efektowne zwycięstwo nad Manchesterem Utd, przygotowujący się do sezonu mediolańczycy rzeczywiście przegrywali gdzie popadnie - z Valencią, Arsenalem, Aston Villą (0:3!), nawet holenderskim AZ Alkmaar. Nie lepiej było, gdy zaczęła się gra o stawkę, bo w meczu o Superpuchar Włoch Inter dał się na własnym stadionie zdominować Romie, a w ligowej inauguracji oddał dwa punkty Udinese. Wreszcie w środę znów poniósł klęskę towarzyską, i to bardzo prestiżową - pięć goli strzeliła mu Barcelona.

Z Katalończykami zagrała drużyna częściowo rezerwowa, bo prezes Massimo Moratti wręcz zażądał trzech punktów w meczu z Empoli, które choć oddało Juventusowi swego lidera Almirona, ma ambicje powtórzyć świetny poprzedni sezon. Właściciel klubu wbrew swoim zwyczajom poleciał z piłkarzami na wyjazdowy mecz, by podkreślić, jak bardzo jest zaniepokojony ostatnimi wynikami.

I mógł podziwiać Zlatana Ibrahimovicia, który pierwszego gola strzelił na swój sposób, czyli nietypowo - z woleja, ale wewnętrzną częścią stopy, po specyficznym wypadzie. Drugi był już formalnością, ale Szwed w ogóle grał bardzo dobrze i wygląda to, że z hondurańskim sprinterem Suazą łączy go odpowiednia chemia. Już wkrótce może zaowocować zabójczą dla rywali współpracą. Co jednak nie musi oznaczać końca kłopotów Interu, bo mimo intensywnych starań nie udało się wytransferować z klubu Adriano. Brazylijczyk odrzucał wszelkie propozycje wypożyczenia ("albo odchodzę definitywnie, albo zostaję") i istnieje ryzyko, że wciąż będzie zatruwał atmosferę. Napastnik, który w sumie strzelił dla nerazzurich 43 gole w 99 meczach, w ostatnim sezonie uciułał ledwie pięć bramek. Teraz jest przygruby, zarzuca mu się niesportowy tryb życia, nie potrafi się wydobyć z kiepskiej formy. Tak kiepskiej, że trener Roberto Mancini nie zgłosił go nawet do Ligi Mistrzów.

Tymczasem Udinese, które tydzień temu zatrzymało Inter, przegrało aż 0:5 z beniaminkiem Napoli. To największa sensacja kolejki, choć bliskie niespodzianki było także Cagliari podejmujące Juventus. Zwłaszcza że pomagał mu dyktujący wątpliwego karnego sędzia (podyktował jeszcze jednego, ale liniowy przekonał go, by wycofał tę decyzję). Zwyciężyła jednak zaciekłość gości, którzy decydującego o zwycięstwie 3:2 gola strzelili w 90. minucie. Zdaniem komentatorów oni wydawali się bardziej zdeterminowani, podczas gdy drużyna Cagliari lepiej grała w piłkę. Mecz był bardzo emocjonujący, obie drużyny kończyły go w dziesiątkę.

Hit kolejki, mecz zwycięzcy piątkowego Superpucharu Europy Milanu z młodą, ale aspirującą do Ligi Mistrzów Fiorentiną, odbędzie się w poniedziałek o 18 (transmisja w Canal+ Sport).

Najskuteczniejsi:

4 - Trezeguet (Juventus)

3 - Foggia (Cagliari)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.