Chelsea pobiła rekord wszechczasów

Od pobicia rekordu ligi angielskiej rozpoczęła nowy sezon Chelsea. Wicemistrzowie Anglii pokonali na Stamford Bridge Birmingham 3:2. Był to ich 64 mecz bez porażki na swoim stadionie, poprawili osiągnięcie Liverpoolu z lat 1978-1981

1. kolejka ligi angielskiej - wyniki, tabela, składy, strzelcy

Zwycięstwo marzącym o odzyskaniu tytułu "The Blues" nie przyszło łatwo. Prowadzenie objęli goście po strzale Fina Mikaela Forssella, którego wymiotła z Chelsea rewolucja Romana Abramowicza. Trapieni plagą kontuzji gospodarze nie mogli wystawić ośmiu czołowych zawodników, w tym kapitana Johna Terry'ego. Król strzelców ubiegłego sezonu Didier Drogba wykurował się tylko na tyle, żeby usiąść na ławce rezerwowych. Trener Jose Mourinho wystawił więc w ataku debiutującego w Chelsea byłego napastnika Bayernu Claudio Pizarro. I to właśnie niechciany w Monachium Peruwiańczyk doprowadził do wyrównania.

Chwilę później na 2:1 podwyższył kolejny debiutant w Premier League - Florent Malouda. To drugi gol Francuza w barwach "The Blues" - pierwszego zdobył w przegranym z MU meczu o Tarczę Wspólnoty. Tuż przed przerwą Birmingham wyrównało po bramce Olivera Kapo, ale po zmianie stron wynik meczu ustalił pięknym strzałem z ponad 20 metrów Michael Essien.

Tym samym Chelsea pobiła rekord Liverpoolu, który między lutym 1978 a styczniem 1981 pod wodząc legendarnego trenera Boba Paisleya nie przegrał na Anfield Road 63 spotkań. "The Blues" są niepokonani w Premier League na Stamford Bridge, od kiedy do klubu latem 2004 roku przeszedł Mourinho. Ostatni raz ulegli u siebie Arsenalowi, kiedy zespół prowadził jeszcze Claudio Ranieri.

- Wszyscy jesteśmy dumni z tego rekordu. Ale jeszcze bardziej cieszy nas to, że udało się go przypieczętować zwycięstwem. Co to byłoby za party, gdybyśmy zremisowali 0:0? Byłaby stypa - stwierdził po meczu Portugalczyk, którego rekord jest jeszcze lepszy niż Chelsea. Mourinho nie przegrał przed własną publicznością od 99 spotkań! Ostatni raz w 2002 roku. - Prowadziłem wówczas FC Porto, a przegraliśmy z z Beira Mar tylko dlatego, że musieliśmy kończyć spotkanie w dziewiątkę. Czerwone kartki dostali wówczas Ricardo Carvalho i Deco - wspominał na konferencji prasowej.

Osobisty rekord Portugalczyk będzie mógł pobić 25 sierpnia w spotkaniu z Portsmouth. - Mam nadzieję, że mój przyjaciel Harry Redknapp nie zrobi mi tego, nie przerwie mi passy. Byłoby wspaniale przekroczyć barierę 100 meczów bez porażki - powiedział Mourinho.

- Ten rekord znaczy dla klubu o wiele więcej niż dla mnie. Kiedy Liverpool ustanawiał swój rekord, zawdzięczał go Kenny'emu Dalglishowi, Alanowi Hansenowi, Philowi Nealowi i innym piłkarzom, którzy stali się legendą. Dziś najlepszy wynik należy do Chelsea i takich piłkarzy jak John Terry, Frank Lampard i wszyscy pozostali, którzy przyczynili się do jego ustanowienia i tym samym przechodzą do historii. Także tych, których dziś już nie ma z nami, jak Eidur Gudjohnsen czy Damien Duff. Chwała im wszystkim. Ja jako trener mogę tylko czuć się szczęściarzem, że dane mi było prowadzić ich do tych sukcesów i być częścią tej przygody - mówił Portugalczyk.

Ale dodał, że ze spokojem czeka na pierwszą porażkę na Stamford Bridge. - Żadna seria nie trwa wiecznie. Ktoś tu kiedyś przyjedzie i w końcu nas pokona. Najważniejsze jest to, żeby drużyna, nie przegrała u siebie następnego meczu po tej przyszłej porażce - zakończył.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.