McBride stoczył walkę życia w czerwcu 2005 roku. Osobowość "Żelaznego Mike" w tamtym czasie była bardziej rozchwiana niż huśtawka w lunaparku. Tyson właściwie sam nie wytrzymał lania, jakie spuszczał McBridowi, twardemu Irlandczykowi. Bił go celnie i mocno, wykręcał mu ręce, niemal je łamiąc w łokciu, z rozmysłem uderzał głową w łuk brwiowy dwumetrowego ryżego McBride'a, za co sędziowie odebrali mu dwa punkty i wreszcie z tego wszystkiego wyczerpany i rozdrażniony, nie wyszedł do siódmej rundy.
34-letni Irlandczyk (34 zwycięstwa, 29 nokautów, 5 porażek, wszystkie przez nokaut, 1 remis) jest karykaturalnie wolny. Jedyne czym dysponuje w nadmiarze oprócz centymetrów wzrostu, to odporność na ciosy, bo nie bokserska technika, która w jego wykonaniu przypomina przemieszczanie się po ringu robota.
Dla 39-letniego Gołoty (39 zwycięstw, 32 nokauty, 6 porażek, 1 remis) powinien być to łatwy rywal. Choć King zapowiadał przeciwnika z czołówki wagi ciężkiej, McBride w cenionym rankingu boxrec.com zajmuje 67 miejsce (Gołota jest 117).