Z Armenią będzie trudniej

Czy fatalna postawa Artura Boruca w Baku była tylko wypadkiem przy pracy? Czy poobijane kości Jacka Bąka wydobrzały na tyle, by dziś lider naszej defensywy znów mógł dać je sobie obijać dla dobra drużyny? Czy Maciej Żurawski jest w stanie wykrzesać z siebie cokolwiek i jak w marcu podczas pierwszego meczu z Ormianami, strzelić dla nas gola na wagę zwycięstwa? Dziś poznamy odpowiedzi na te pytania.

Nie będzie łatwo

Choć dla Armenii brakuje miejsca w pierwszej setce rankingu FIFA, jest ona przeciwnikiem, którego nie wolno lekceważyć. - To trudniejszy rywal niż Azerbejdżan, lepiej zorganizowany jako drużyna, mający lepszych piłkarzy - ocenia Leo Beenhakker. Ormianie są podbudowani wyjazdowym zwycięstwem nad Kazachstanem. W pamięci mają też na pewno marcowy mecz z Kielc, który przegrali tylko 0:1.

Jednak każdy inny wynik niż wygrana Polski będzie niespodzianką. Choć warto przypomnieć jedyny jak dotąd mecz, jaki "biało-czerwoni" rozegrali w Erewanie. Za kadencji Jerzego Engela, w czerwcu 2001 roku na stadionie Republikańskim Ormianie i Polacy walczyli o punkty eliminacji do mistrzostw świata. Walczyli dosłownie. Słabsi technicznie gospodarze robili wszystko, by mecz piłkarski zamienić w... zapaśniczy. Udało im się - jatka, w wyniku której sędzia czerwonymi kartkami ukarał trzech Ormian i Jacka Bąka, zakończyła się remisem 1:1.

Zostawcie Żurawia Bąk, który od soboty powoli dochodził do dyspozycji umożliwiającej występ, obawia się dzisiejszego pojedynku. - To będzie trudniejszy mecz niż z Azerbejdżanem. Może być jak wtedy - mówi, odnosząc się do przywołanych wydarzeń sprzed sześciu lat. Co zrobić, by jednak było inaczej? Receptę na sukces na pewno ma Leo Beenhakker. Holender prowadzi nasz zespół z wielkim wyczuciem, wydobywając z niego - zmęczonego i przetrzebionego urazami - wszystko, co najlepsze. Mimo to Holendrowi wciąż ktoś patrzy na ręce. - Ostatnio media w swoim stylu psuły atmosferę zastanawiając się, czy Beenhakker powinien znów postawić na Żurawskiego. Ja nie chcę uczestniczyć w tym targu. Prawda, że Maciej w Baku zagrał słabo, ale Beenhakker ma prawo na niego liczyć. Dziennikarze domagają się, by zamiast Żurawskiego zagrał Marek Saganowski. Jeśli Beenhakker spełniłby ich żądania, za dwa, trzy mecze nawoływaliby do posadzenia "Sagana" na ławie rezerwowych, a wpuszczenia w jego miejsce "Żurawia" - uważa Zbigniew Boniek. Podobnie sprawę widzi inny supersnajper reprezentacji sprzed lat, Grzegorz Lato. - Beenhakker jest trenerem i trzeba mu ufać. Według mnie Żurawski słabo spisuje się już od mistrzostw świata. Ale skoro Holender chce z niego korzystać, niech to robi. Może Maciek wreszcie odpłaci mu za zaufanie - zastanawia się król strzelców mundialu z 1974 roku. Oby "Żuraw" spłacać ten kredyt zaczął już dziś.

Transmisja TVP2, g.17.15

Copyright © Agora SA