Ferguson broni McClarena

Sytuacja Steve'a McClarena jest bardzo trudna ze względu na panującą wokół reprezentacji Anglii ?kulturę prześmiewców" - twierdzi Aleks Ferguson

Selekcjoner reprezentacji Anglii spotkał się z masową krytyką po bezbramkowym remisie z Izraelem oraz wygranej 3:0 z Andorą w eliminacjach mistrzostw Europy.

W obronę wziął go Ferguson, z którym McClaren pracował w Manchesterze United. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek chciał być w sytuacji, w jakiej się znalazł selekcjoner. Podobna sytuacja dotyczyła zresztą poprzednich opiekunów kadry. Największym problemem reprezentacji Anglii, jest otaczająca ją cała machina prześmiewcza - powiedział Szkot

- To co teraz widzimy, to kultura prześmiewców. Trenera trzeba skrytykować, wyśmiać, poniżyć. To naprawdę trudno znieść. McClaren to odczuwa, ale na szczęście jest twardy i potrafi znieść po męsku - dodał Ferguson.

McClaren, który został selekcjonerem w lecie ubiegłego roku, podczas obu wyjazdowych meczów był obrażany przez grupę angielskich kibiców. Dodatkowo po powrocie do kraju, musiał stawić czoło krytyce prasowej.

- Nie wiem, jak stworzyliśmy taki wredny zwyczaj. Zadziwia mnie zachowanie niektórych kibiców. Kto to wymyślił? To wina mediów czy to stało się już naszą kulturą? Ja, szczerze mówiąc, nie znam odpowiedzi - przyznaje Ferguson.

Krytyka skierowana była nie tylko w stronę selekcjonera, ale także poszczególnych piłkarzy. Wayne'owi Rooney'owi wytyka się fakt, że po raz ostatni w reprezentacji gola strzelił prawie trzy lata temu - podczas mistrzostw Europy 2004. Jednak na jego formę w drużynie Manchesteru United, prowadzoną przez Fergusona, nie można narzekać. - Nie można zwalać odpowiedzialności na jednego gracza. Nie mówię, że reprezentacja Anglii gra dobrze. To, że gra słabo, nie podlega dyskusji. Ale wszyscy chyba liczą, że sam Wayne będzie wygrywał mecze. A to przecież wciąż bardzo młody zawodnik - broni swojego podopiecznego szkocki trener.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.