Tomasz Wójtowicz: Oni są jak siatkarze

Nas, siatkarzy, łączy z piłkarzami ręcznymi niesamowita więź. Tak się składa, że ich sukcesy zawsze szły w parze z naszymi.

Mecze Polaków w otwartym Polsacie

W 1974 roku sięgnęliśmy po mistrzostwo świata, oni zdobyli czwarte miejsce w świecie. Na igrzyskach w Montrealu staliśmy na najwyższym podium, oni odbierali brązowe medale. Początek lat 80. to ich trzecie miejsce na mundialu, a nasze brązowe medale mistrzostw Europy. Niemal zawsze byliśmy od nich wyżej.

A tak poważnie, to piłkarze ręczni to zawsze była świetna ekipa. Bywało, że na zgrupowaniach byliśmy razem, to i imprezy wspólne były. Trzymałem się z Jurkiem Klempelem, fajnymi kumplami byli też Andrzej Szymczak i Zygfryd Kuchta. Zresztą jako byli olimpijczycy do dziś się spotykamy, wspominamy stare czasy. Niewiele brakowało, bym sam grał w ręczną. Uprawiałem ten sport do końca szkoły średniej i później musiałem wybierać. Padło na siatkę, bo ojciec był trenerem.

Nasze pokolenie to już jednak przeszłość. Ale wyrasta nowe - siatkarzy i piłkarzy ręcznych - które kontynuuje nasze tradycje. W grudniu było wicemistrzostwo świata w Japonii moich następców, teraz pora na sukces szczypiornistów. Zwłaszcza że ich losy znów się splatają. Mecz z Rosją to przełom. Zarówno drużyny Lozano, jak i Wenty. Sukces nie tylko sportowy, ale i mentalny. Radość, że możesz spojrzeć w twarz rywalowi, który cię lekceważy i otwarcie o tym mówi. Po takim spotkaniu droga do medalu otwarta. Oby po latach obecne pokolenie siatkarzy i piłkarzy miało takie wspomnienia jak my.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.