Super Bowl, super ochrona

Chyba tylko prezydent George W. Bush może liczyć na tak szczelną ochronę, jaką zapewnioną będą mieli wszyscy, którzy na żywo zobaczą sobotni finał rozgrywek ligi NFL

Oczy całej Ameryki będą w niedzielę zwrócone na Miami, gdzie na stadionie miejscowych "Delfinów" drużyny Chicago Bears i Indianapolis Colts zagrają o Super Bowl. Choć za oceanem grają najlepsi koszykarze czy hokeiści, to nikt nie może równać się popularnością z futbolem amerykańskim. Dlatego m.in. koszt 30-sekundowych spotów reklamowych w telewizji osiąga bajońską kwotę trzech milionów dolarów, a największe gwiazdy muzyki - w tym roku Prince - bez wahania godzą się, by swoim występem uświetnić mecz. Dlatego też organizatorzy nie żałują pieniędzy na ochronę najważniejszego sportowego wydarzenia roku za oceanem.

70 tysięcy widzów chronić będzie istna armia. Na Florydę ściągnięto m.in. 66 oddziałów wyspecjalizowanych w rozbrajaniu bomb, helikoptery, myśliwce, najnowsze wykrywacze metalu i środków wybuchowych. Nawet najnowocześniejsza technika nie objedzie się bez ludzi i... psów. Na stadionie będzie kilkuset nieumundurowanych policjantów oraz kilkadziesiąt labradorów wyszkolonych w ośrodkach FBI.

Myli się ten, kto myśli, że to reakcja służb na pogróżki terrorystów, dla których święto sportu w USA byłoby idealnym celem. - Nie dostaliśmy żadnych sygnałów, by Super Bowl był celem czyjegoś zamachu - zapewnia Julie Torres, szefowa oddziału federalnych służb ATF w Miami.

Tymczasem według telewizji Fox News w samą tylko ochronę futbolistów, trenerów i przeróżnych NFL zaangażowano 20 różnorakich służ federalnych, stanowych i lokalnych. Milt Ahlerich odpowiedzialny w NFL za bezpieczeństwo koszt ochrony Super Bowl szacuje na ponad sześć milionów dolarów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.