W co gra PZPN

Miały być nowe władze, przynajmniej częściowe rozliczenie afery korupcyjnej i nowy statut. Statut jest, ale kiedy wejdzie w życie, nie wie nikt. Tak samo jak nie wie nikt, kiedy odejdzie prezes Michał Listkiewicz. - Nic się nie zmieniło - mówią o zjeździe PZPN krytycy piłkarskiej centrali

Statut - to słowo najczęściej pada z ust działaczy piłkarskiej centrali po zakończonym w niedzielę Walnym Zgromadzeniu Sprawozdawczo-Statutowym. - Ten statut to sprawa przełomowa, wręcz rewolucyjna. Stworzono ramy dla rozwoju naszego futbolu - mówi europoseł Samoobrony Ryszard Czarnecki i członek Wydziału Zagranicznego PZPN. Przy ul. Miodowej wszyscy chwalą statut, bo jest on nie byle jaki. Został przecież wypracowany przez przedstawicieli związku, Ministerstwa Sportu, spółki Ekstraklasa SA oraz FIFA i UEFA. To w końcu statut zmienia sposób, w jaki wybiera się władze PZPN, oddając głosy przedstawicielom piłki zawodowej, a zabierając działaczom z tzw. terenu. - Zakończył się bardzo ważny etap zmian - powiedział Listkiewicz. Nie dodał, że zaczęły się przy tym schody, bo nikt nie wie, kiedy statut wejdzie w życie. - Jego rejestracja potrwa co najmniej półtora miesiąca - wyjawił wczoraj radca prawny PZPN Andrzej Wach. A dopiero jak statut będzie obowiązywał, PZPN będzie miał dwa miesiące na rozpisanie wyborów nowych władz. Ale wybory te będzie mógł wyznaczyć równie dobrze na przyszły rok, a więc wtedy, gdy kończy się kadencja obecnego kierownictwa. - Ci ludzie udowodnili, że nie chcą odejść, nie chcą odczepić się od stołków i nie są zainteresowani przeprowadzeniem demokratycznych zmian - nie ukrywa były selekcjoner reprezentacji Janusz Wójcik, na zjeździe obecny jako przewodniczący sejmowej komisji sportu.

Minister sportu Tomasz Lipiec ma nadzieję, że mimo wszystko wybory odbędą się szybko. - Związek nie powinien działać na podstawie statutu, który przestał być aktualny, a więc w jak najszybszym terminie powinien odbyć się nadzwyczajny zjazd wyborczy. Moim zdaniem jest to możliwe w ciągu najbliższych dwóch, trzech miesięcy - oświadczył. W kierowanym przez Lipca ministerstwie usłyszeliśmy, że do czasu rejestracji statutu Lipiec nie będzie wytaczał armat skierowanych w PZPN. Ale jeśli sprawa będzie się przeciągać, temat wprowadzenia komisarza do związku wróci.

Kwestie związane ze statutem zdominowały zjazd. Afera korupcyjna, w wyniku której pod lupę prokuratury trafiło już 60 osób, zeszła na dalszy plan. - O korupcji w piłce mówiło się tylko kuluarach. Na sali było cicho. Może działacze przyzwyczaili się do widoku ludzi odprowadzanych z powykręcanymi rękami do prokuratury bądź uważają, że to ich nie dotyczy - zastanawia się Wójcik.

- Statut to sprawa przyszłości. Teraźniejszość wymagała jeszcze innych kroków, ale te nie zostały podjęte. Nie zostały spełnione oczekiwania kibiców - dodaje Czarnecki.

A cały zjazd tylko utwierdził w przekonaniu co do słuszności własnego zdania Jana Tomaszewskiego, który od lat należy do najzagorzalszych krytyków PZPN. - To był zjazd? Proszę mnie nie rozśmieszać. To był spęd miłośników pana Michała, gra na czas. Nie wiadomo, kiedy wjedzie w życie nowa ordynacja. Poza tym co ona zmieni? Kluby mogą teraz więcej? Bzdura. Wystarczy 60 głosów działaczy terenowych i jeden głos sędziego, a tych w Polsce łatwo kupić i zdanie klubów na nic się zda. W 2008 roku Listkiewicz powie, że choć nie ma lekko, na wyraźna prośbę działaczy znów wystartuje w wyborach - mówi bramkarz legendarnej drużyny Kazimierza Górskiego.

Copyright © Agora SA