Wołowski: Piłka nie zna granic

Trener juniorów Michał Globisz rozsyła listy po Europie zapraszając na testy w kadrze piłkarzy z polskimi korzeniami. Czyli w PZPN zaczynają w końcu robić to, co w innych krajach robią od lat. Uczymy się na błędach?

Pięć miesięcy temu Mirosław Klose i Lukas Podolski zdobyli brązowy medal piłkarskich mistrzostw świata. Obaj urodzeni w Polsce piłkarze byli gwiazdami reprezentacji Niemiec. Sporo ich jednak różni. Pochodzący z Opola Klose nigdy nie miał watpliwości, w której reprezentacji chciałby grać. Co innego urodzowy w Gliwicach Podolski: ma z Polski dobre wspomnienia i gdyby w odpowiednim momencie ktoś zapytał go czy chce grać w naszej reprezentacji być może powiedziałby, że tak. Tyle, że nie było nikogo, kto by zapytał...

Kiedyś urodzonemu w Polsce, ale wychowywanemu od 7. roku życia w Holandii Ebiemu Smolarkowi proponowano grę dla "Pomarańczowych", ale on ze względu na rodzinę i ojca Włodzimierza (60 meczów w reprezentacji Polski) wolał założyć biało-czerwony strój. I dziś strzela bramki w kadrze Leo Beenhakkera.

Najzdolniejszy nastolatek świata Lionel Messi przyjechał do Barcelony, gdy miał 13 lat. W Argentynie nie było pieniędzy na drogą kurację hormonem wzrostu. Messi do dziś powtarza, że karierę zawdzięcza Barcelonie, ma obywatelstwo hiszpańskie, ale gdy zaproponowano mu grę dla Hiszpanii, powiedział: "nie". I gra dla Argentyny.

Jest jednak grupa niezdecydowanych. Dlatego dobrze, że w PZPN znaleźli się w końcu ludzie, którzy interesują się piłkarzami pochodzącymi z Polski. I tak jesteśmy w tym względzie bardzo zapóźnieni. Może dlatego Podolski gra dla Niemiec.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.