Rozmowa z Adamem Wójcikiem

Powszechnie uważany za najlepszego polskiego koszykarza Adam Wójcik podpisał 22 lipca kontrakt z trzecim klubem greckiej ekstraklasy Peristeri Ateny

Rozmowa z Adamem Wójcikiem

Powszechnie uważany za najlepszego polskiego koszykarza Adam Wójcik podpisał 22 lipca kontrakt z trzecim klubem greckiej ekstraklasy Peristeri Ateny

Przez trzy lata (kontrakt typu 1 + 1 +1) zawodnik ma zarobić milion dwieście tysięcy dolarów. To najwyższy kontrakt, jaki kiedykolwiek podpisał polski koszykarz. Wójcik stanie się także pierwszym Polakiem, który zagra w lidze greckiej. Za wykupienie kontraktu zawodnika ze Śląska (ważnego jeszcze przez rok) Peristeri zapłaci 200 tysięcy dolarów.

Andrzej Jaworski: Kto miał większy wpływ na tę decyzję: Pan czy żona?

Adam Wójcik: Razem wiele o tym rozmawialiśmy. Rozważaliśmy wszystkie argumenty za i przeciw. Nie chciałbym teraz konkretnie mówić o powodach, które mnie od tej decyzji oddalały. Wiadomo jednak, że rodzina jest na pierwszym miejscu. Mam dwójkę małych dzieci i na początku na pewno nie będzie nam łatwo. Dzieci od razu ze mną nie będą mogły pojechać do Grecji. Później dojdą mecze, wyjazdy. To wszystko bardzo komplikuje sytuację, przecież nie jestem sam. Kawalerom jest w takich sytuacjach znacznie łatwiej.

Kiedy przeprowadza się Pan do Grecji?

- Wylatuję we wtorek, bo już w środę klub rozpoczyna treningi. Na początku przez kilka dni będziemy się przygotowywać do nowego sezonu w Atenach na obiektach klubowych. Później wyjeżdżamy na dwutygodniowy obóz w góry.

Weźmie Pan udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski, które zaplanowano na początek sierpnia?

- Nie wiem, czy klub mi na to zezwoli. W kontrakcie mam jednak zapisane, że muszę zostać zwolniony na wszystkie mecze reprezentacji w ramach eliminacji do mistrzostw Europy.

Kiedy dołączą do Pana w Atenach żona i dzieci?

- Być może pod koniec września. Pozostało nam jeszcze do załatwienia dużo spraw organizacyjnych we Wrocławiu. We wtorek Krystyna pojedzie ze mną na kilka dni, aby przypilnować paru spraw, m.in. mieszkaniowych. Następnie wróci do Polski, a ja dopóki się liga nie zacznie, dopóty będę w Atenach sam.

Nie czuje Pan trochę tremy przed takim wyjazdem. Nowe środowisko, żadnych znajomości.

- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale czasami trzeba zaryzykować. Wszystko po to, abym później mógł z przekonaniem stwierdzić: zrobiłem, co mogłem, aby było najlepiej.

W Śląsku był Pan kluczowym zawodnikiem, ale sukcesy były dziełem całego zespołu. W tym tkwiła siła tej drużyny. Nie boi się Pan sytuacji, że nagle trzeba będzie zacząć myśleć o sobie, o własnych statystykach, a nie sukcesie drużyny. Bo w ligach południowych wielu zawodników woli grać dla siebie.

- Oczywiście może się tak zdarzyć. To jest tylko zespół ludzi i takie sytuacje należy brać po uwagę. Ale jak będzie, to się okaże.

Nie czuje Pan, że swoją nagłą decyzją pozostawił Pan klub na lodzie? Koledzy właśnie rozpoczynają przygotowania do sezonu, taktyka gry drużyny była również przygotowywana pod Pana. A tu taka niespodzianka, na którą nikt nie był przygotowany.

- Prezes Grzegorz Schetyna podkreślał, że prowadzone są bardzo zaawansowane rozmowy z bardzo dobrymi graczami europejskimi, więc chyba takiego problemu nie będzie. Prezes również rozumie moją decyzję. To dla mnie wielka szansa pod względem sportowym i on wie, dlaczego podjąłem taki krok, a nie inny. Mam nadzieję, że kibice też to zrozumieją.

Odszedłby Pan do Peristeri, gdyby ten zespół znalazł się w jednej grupie Euroligi ze Śląskiem?

- Trudno mi powiedzieć. Nie brałem tego pod uwagę.

A gdyby Peristeri nie grało w Eurolidze?

- Nie było takiej możliwości. W kontrakcie miałem bowiem zapis, że mogę odejść ze Śląska tylko do klubu Euroligi, Suproligi albo NBA.

Czy to jest najważniejsza decyzja w Pana karierze?

- Jeżeli nie najważniejsza, to na pewno jedna z ważniejszych. Wiadomo, że lat już mi nie ubywa, a wręcz przeciwnie. Jeżeli nie teraz, to kiedy miałbym spróbować? Wydaje mi się, że to jest odpowiedni moment, choć może rzeczywiście nie dla Śląska. Dla mnie jednak na pewno.

Może po prostu brakowało już Panu motywacji do dalszej gry w Śląsku? W Polsce osiągnął Pan już wszystko, co można było. W Grecji wszystko zacznie się od nowa i w każdym meczu będzie Pan musiał grać na sto procent.

- Nie do końca właśnie o to chodzi. Po prostu chciałbym się sprawdzić w tak silnej lidze jak grecka. Wielu zawodników marzy, aby tam grać. Ja również dostałem szansę.

Ma Pan już 31 lat. Czy uważa Pan, że dzięki wyjazdowi do Grecji może stać się Pan jeszcze lepszym koszykarzem?

- Na pewno wiele już się nauczyłem, ale człowiek uczy się przez całe życie. Taki wyjazd to zawsze coś nowego. Kolejne doświadczenia nie tylko sportowe, ale także poznanie nowej kultury, innego świata. To może tylko procentować.

Jacy byli Grecy w pierwszych kontaktach?

- Bardzo sympatyczni. Bardzo chcieli mnie zatrudnić, gdyby tak nie było, zapewne inaczej te rozmowy by się potoczyły.

Czy o zainteresowaniu Pana osobą przez Peristeri przesądził w zasadzie poprzedni sezon i bardzo udane występy w Suprolidze?

- Kluby, gdy poszukują graczy na konkretną pozycję, sprawdzają również ich występy we wcześniejszych latach, w reprezentacji. Peristeri akurat wybrało mnie i wszystko wskazuje na to, że będę grał tam jako obcokrajowiec.

Nie żałuje Pan, że wcześniej nie zdecydował się na odejście ze Śląska? Że uciekło Panu kilka lat kariery w silniejszej lidze niż Polska?

- Absolutnie nie. Uważam, że chociażby w ubiegłym sezonie zrobiliśmy bardzo dobry wynik. Ja w jakimś stopniu się do tego przyczyniłem i bardzo się z tego cieszę. A Śląskowi życzę dalszych sukcesów, jeszcze większych. Nie można także wykluczyć, że za rok, może trochę później, znów się spotkamy we Wrocławiu.

W Śląsku pozostało teraz tylko dwóch zawodników z ubiegłorocznego składu: Maciej Zieliński oraz Dominik Tomczyk. Z kluczowych graczy oprócz Pana odeszli również Raimonds Miglinieks, Dainius Adomaitis, Joe McNaull i Harold Jamison. Jak Pan widzi Śląsk w nowym sezonie?

- Z tego co deklaruje prezes, zapowiadane są bardzo poważne wzmocnienia. Na pewno nie powinno być gorzej niż w minionych sezonach. Może być tylko lepiej.

ADAM WÓJCIK

Powszechnie uznawany za najlepszego polskiego koszykarza. Pierwszy Polak, który zagrał w koszykarskiej Eurolidze (w 1996 roku z belgijskim Charleroi), pierwszy, który dostał zaproszenie do europejskiego meczu gwiazd, teraz pierwszy w lidze greckiej. Niewiele brakowało, aby stał się również pierwszym Polakiem w NBA. Jeden z najlepszych silnych skrzydłowych w Europie. Na czym polega jego siła? Że przy wzroście środkowego (209) ma zwinność i szybkość rozgrywającego. Dlatego tak trudno go powstrzymać, bo większość zawodników na jego pozycji porusza się dwukrotnie wolniej. A Adam, jeżeli nie straszy pod koszem, to potrafi celnie przymierzyć z dystansu. Są i tacy, którzy specjalnie dla niego przychodzą na mecze Śląska. Urodził się w Oławie i gdy zespół w drodze na mecz przejeżdża przez to miasto, koledzy wyglądają przez okna autobusu i żartują: - Patrzymy, czy wybudowali już tu pomnik Adama.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.