Lider z Sewilli

Rewelacyjna Sevilla nie przegrała od 15 spotkań! Wczoraj w derbach pokonała Betis 3:2. Wynik zmieniał się z 1:0 na 1:2, ale w końcu górą byli gospodarze. Zwycięską bramkę strzelił w 85. minucie Renato. Villarreal, półfinalista ubiegłej edycji Champions League, przegrał z Deportivo 0:2 i po trzech kolejkach ma jeden punkt i zero goli.

3. kolejka Primera Division - komplet wyników i tabela

Niespodziewany lider od początku sezonu gra bardzo skutecznie (w ostatnich siedmiu meczach strzela minimum trzy gole), ale punktów nie tracą też wielcy faworyci - obrońca tytułu Barcelona i mająca wysokie aspiracje Valencia. Pierwsi łatwo pokonali na wyjeździe Racing Santander po golach Samuela Eto'o, Ludovica Giuly'ego i Ronaldinho. Kameruńczyk Eto'o po strzeleniu bramki w 18. minucie znów usłyszał pod swoim adresem rasistowskie okrzyki z trybun. Zresztą nie po raz pierwszy - w zeszłym sezonie, podczas meczu w Saragossie, zdenerwowany Eto'o chciał zejść z boiska w trakcie meczu, bo kibice imitowali małpie okrzyki, kiedy napastnik Barcelony był przy piłce. Ostatecznie grał dalej, a klub z Saragossy zapłacił karę w wysokości 9 tys. euro.

Valencia wygrała 2:0 z niepokonanym dotychczas Getafe. Szóstego gola w piątym meczu strzelił Fernando Morientes, który wyraźnie odżył po nieudanym pobycie w angielskim Liverpoolu. Valencia wygrała wczoraj tysięczny mecz w Primera Division, a za tydzień jedzie na Camp Nou na mecz z Barceloną na absolutny szlagier początku sezonu.

Real Madryt pokonał 2:0 Real Sociedad po golach Jose Antonio Reyesa (pierwszy mecz w lidze w barwach "Królewskich") i Davida Beckhama, który wszedł w 74. minucie właśnie za Reyesa. Ale Real męczył się aż do 69. minuty i w drugiej połowie Fabio Capello grał czterema napastnikami (van Nistelrooy, Raul, Robinho i Reyes). Piąty napastnik - Brazylijczyk Ronaldo - leczy kontuzję, ale jest w dobrym humorze. - Założyłem się z Roberto Carlosem i prezydentem klubu, że strzelę w tym sezonie 30 goli. Mam zamiar wygrać te zakłady - stwierdził Ronaldo.

Co się stało z Villarrealem?

Pudło Romana Riquelme z karnego w 90. minucie rewanżowego meczu półfinału z Arsenalem - to był jeden z najdramatyczniejszych momentów w historii Ligi Mistrzów. Tak niewiele zabrakło, by klub z 47-tysięcznego miasta był w finale najbardziej prestiżowych rozgrywek. Skromny zespół Villarrealu był przez ostatnie sezony rewelacją nie tylko w Hiszpanii, ale w europejskiej piłce. Zaczęło się od znakomitej gry w Pucharze UEFA, a skończyło dopiero na karnym Riquelme. Awans do 1/2 finału LM i pozostawienie w pobitym polu Manchesteru United czy Interu Mediolan to i tak było gigantyczne wydarzenie.

Prezes Fernando Roig, syn miliardera, właściciel wytwórni płytek ceramicznych Pamesa i sieci supermarketów, zatrudnia głównie graczy z Ameryki Łacińskiej. Jest ich w składzie Villarreal kilkunastu, a prowadzi ich odkupiony z Barcelony Juan Roman Riquelme. To zespół z własnym stylem, innym niż większości klubów w Hiszpanii. Drużyna Pellegriniego gra bardzo uważnie w tyłach, traci bardzo mało goli.

Już w poprzednim sezonie klub był typowany do mistrzostwa Hiszpanii, ale skupiony na LM w Primera Division grał słabo. Nie awansował nawet do tej edycji Ligi Mistrzów. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by odzyskać pozycję w Hiszpanii.

Villarreal zaczął sezon nieźle, od remisu na Santiago Bernabeu z Realem Madryt, ale potem przyszły dwie porażki - sensacyjna z Recreativo Huelva u siebie 0:1 i w sobotę z Deportivo w la Corunii 0:2. W trzech kolejkach Villarreal nie strzelił gola.

Pellegrini zapewnia, że to przypadek, że jego gracze odzyskają formę i pozycję faworyta rozgrywek. Tak naprawdę drużyna może się wstydzić tylko za to, co się stało w 2. kolejce. Real i Deportivo, z którymi Villarreal grał mecze wyjazdowe, to potentaci Primera Division.

Tak naprawdę jednak Deportivo odzyskuje dopiero tę pozycję - po fatalnym ubiegłym sezonie, gdzie na Estadio Riazor wygrał tylko sześć meczów. Teraz w dwóch spotkaniach u siebie "Depor" zdobyło 6 pkt i po sobocie było liderem ligi. Oba gole dla gospodarzy zdobył w sobotę obrońca Capdevila. Trener Caparrós wciąż ma kłopoty z pozycją środkowego napastnika - w trzecim meczu wystawił trzeciego. Najpierw był Bodipo, potem Juan Rodriguez i w sobotę Riki. Jak widać poszukiwania i roszady nie szkodzą młodej drużynie.

Copyright © Agora SA