Polegać jak na Boonenie

Tom Boonen (Quick-Step) wygrał pierwszy z francusko-belgijsko królewskich klasyków - Tour des Flandres - i objął prowadzenie w klasyfikacji ProTour. Na finiszu w Meerbeke Belg pokonał swojego towarzysza ucieczki i rodaka Leifa Hoste (Discovery Channel), trzeci był Amerykanin George Hincapie (też Discovery).

O królewskiej randze wyścigu świadczyła obecność w loży honorowej na mecie króla Belgii Alberta II. Ale swój prestiż Tour des Flandres zawdzięcza także tradycji - była to jego 89. edycja - i skali trudności. Kolarze mieli do pokonania 256 km, na trasie było 17 podjazdów, w tym legendarna "ściana w Grammont" - kilka kilometrów kostki brukowej niedaleko przed metą. - Gdzie łatwiej byłoby jechać przełajowcom - powiedział Boonen.

Mieszkający w Monte Carlo Belg był - jak to określiła agencja AFP - "arcyfaworytem" wyścigu. Wygrał tu przed rokiem, potem wygrywał inne ciężkie klasyki, etapy wielkich Tourów i w końcu mistrzostwo świata w Madrycie. W Belgii został uznany za najlepszego sportowca 2005 roku. Formy w tym roku nie stracił. Zwyciężył już w ważnym klasyku w Harelbeke oraz trzy etapy w wyścigu Paryż - Nicea. Jest dziś kolarzem, na którego zwycięstwa w klasykach i w miarę płaskich etapach można liczyć tak jak niedawno na wygrane Lance'a Armstronga w Tour de France. Gdy za tydzień Boonen wygra legendarny klasyk Paris - Roubaix, nikogo to nie zdziwi.

Wyniki 90. wyścigu Tour de Flandrie (258 km):

Klasyfikacja Pro Tour (po czterech wyścigach):

Copyright © Agora SA