Milan wygrywa, Berlusconi oddaje walkowera

Znajdujący się w wielkiej formie Milan pokonał 3:1 marzącą o Lidze Mistrzów Fiorentinę, zmniejszając do ośmiu punktów stratę do prowadzącego Juventusu, który zremisował z Romą 1:1

31. kolejka Serie A - wyniki, tabla

We włoskiej piłce czas biegnie inaczej. Wiekowych obrońców biega po tutejszych boiskach mnóstwo, ale rekordy bije Alessandro Costacurta. Choć za miesiąc będzie obchodził 40. urodziny, to właśnie przedłużył kontrakt z Milanem do końca przyszłego sezonu. W sobotę był najlepszy na boisku. Naprawiał błędy młodszych kolegów z defensywy, a do przodu parł prawą flanką chętniej niż biegający po drugim krańcu boiska Serginho (36 lat). Kiedy dośrodkowywał, było widać, że karierę spędził jako stoper, ale po przerwie doszedł do wprawy i popisał się nawet asystą przy golu Kaki. Na kwadrans przed końcem 65 tysięcy kibiców na San Siro fetowało tyleż jego, co zastępującego go Paolo Maldiniego, który wrócił na boisko po ponad trzech miesiącach zmagania się z kontuzją.

"La Gazzetta dello Sport" napisała, że po takim wieczorze Costacurta zasłużył na kontrakt do osiemdziesiątki (może taki podpisze, bo prezes Galliani nazwał go piłkarzem "podniebnie nadzwyczajnym"), przyznając mu najwyższą notę w zespole. Identyczną dostał jeszcze tylko Gennaro Gattuso, który z kolei sprawia wrażenie, jakby z wiekiem - i każdą upływającą minutą gry - przybywało mu pary w płucach. On chciał zrehabilitować się za czerwoną kartkę z hitu z Juventusem. Kiedy odkupił grzechy fantastycznym golem z dystansu, odwrócił się i puścił sprintem w kierunku sektora najzagorzalszych kibiców Milanu. Przebiegł, a właściwie przefrunął, 80 metrów. Koledzy woleli poczekać gratulacjami. Gdyby chcieli go gonić, następny kwadrans musieliby odpoczywać. Na szczęście dla siebie Gattuso trafia rzadko, gol sobotni był ledwie czwartym w 282. meczu w barwach klubu.

Mecz był rozstrzygnięty. Mediolańczycy od tej chwili czerpali przyjemność z jak najdłuższego utrzymywania piłki, po barcelońsku wymieniali dziesiątki podań, niespiesznie zbliżając się do bramki Fiorentiny. Fiorentina, który mierzy w Ligę Mistrzów, w starciu z ćwierćfinalistą tejże wypadła blado. Klasę godną europejskich stadionów pokazał jedynie Luca Toni. To jego gol (pierwszy stracony przez Milan po 544. minutach) dał gościom prowadzenie, to on potrafił zaabsorbować i zmusić do błędu nawet duet przeciwników. Im bliżej było jednak końca, tym bardziej był w swych wysiłkach osamotniony.

Wygląda na to, że Milan osiągnął wysoką formę na decydującą fazę Champions League. Uciekł Interowi (porażka w Parmie), Carlo Ancelotti przebąkuje o pościgu za liderem, więc klubowi humor psuje tylko hiszpańska prasa, która wciąż upiera się, że trener rossonerich obejmie latem Real Madryt. Wściekli szefowie mediolańskiego klubu wydali nawet - czego zazwyczaj nie robią - oficjalne dementi, zresztą przedłużyli ze szkoleniowcem kontrakt, by uciszyć niekończące się spekulacje. Bez skutku. Według dziennika "As" decyzja o rozstaniu z Ancelottim zostanie ogłoszona po 10 kwietnia, kiedy we Włoszech odbędą się wybory. Berlusconi miał ponoć dać trenerowi nową umowę tylko ze względów politycznych, by nie stracić części poparcia.

Także Fabio Capello ogłosił, że zostaje w Juventusie do 2009 roku. Z tych samych przyczyn - plotek łączących go z Realem. Turyńczycy, którzy ponad połowę meczu z Romą grali w dziesiątkę (czerwona kartka Pavla Nedveda), mieli szansę na 12 różnych statystycznych rekordów Serie A lub klubu. Po sobotnim remisie na pewno nie pobiją jednego - nie zdobędą 100 punktów w sezonie.

Dlaczego Berlusconiego nie było na San Siro?

Może chciał dać odpocząć stawom biodrowym, z którymi ma nieustające kłopoty? A może chciał uniknąć kolejnego starcia z właścicielem Fiorentiny Diego Della Valle, sąsiadem z listy najbogatszych Włochów, który na trybunie honorowej się pojawił?

Ten pojedynek wywoływał nie mniejsze emocje niż rywalizacja piłkarzy. Wszystko zaczęło się od będącego elementem kampanii wyborczej, transmitowanego przez telewizję spotkania premiera z czołowymi biznesmenami. Berlusconi oświadczył wówczas, że wspierający lewicę przedsiębiorcy "trzymają trupa w szafie" i mają coś do ukrycia. Miał na myśli właśnie starego wroga Della Valle, który krzyknął: "Wstydź się". Od tej chwili obaj panowie przekrzykiwali się, mierząc w siebie wyciągniętymi palcami.

Kilka godzin później Della Valle powiedział - w audycji sportowej po meczu Fiorentiny - że 69-letni Berlusconi to "starszy, zmęczony człowiek, którego rodzina powinna zabrać do domu i zaopiekować się nim". W odpowiedzi usłyszał m.in., że do premiera powinien się zwracać "per pan" (Włosi lubią posługiwać się językiem mocno poufałym).

W sobotę kibice gości rozwinęli transparent z hasłem "Diego, zasuń mu na ty", a tifosi Milanu w odpowiedzi obrażali właściciela Fiorentiny.

52-letni Della Valle jest właścicielem obuwniczego imperium Tod's (zeszłoroczne obroty ponad pół miliarda euro), lata własnym samolotem i helikopterem, a także pływa we własnym, sztucznym jeziorze, ale uchodzi za przeciwieństwo Berlusconiego. Pieniądze nie zawróciły mu w głowie, posyła syna do zwykłej szkoły, a szeregowych pracowników zna z imienia (zna ich od dziecka, firmę przejął od ojca). W 2002 roku kupił Fiorentinę, kierownictwo nad nią oddając bratu Andrei.

Berlusconiego oskarżał już w tym sezonie m.in. o konflikt interesów i psucie calcio, kiedy jego telewizje podpisywały warte przeszło ponad 100 mln rocznie kontrakty z Juventusem i Interem. Della Valle uważa, że prawa do transmisji kluby Serie A powinny negocjować wspólnie, a bogaci powinni dzielić się zyskami z biednymi.

Liczba weekendu: 25

gola strzelił Luca Toni, któremu brakuje już tylko jednego trafienia, by wyrównać rekordowe w historii Fiorentiny osiągnięcia Knuta Hamrina (58-59, 59-60) oraz Gabriela Batistuty (94-95). Jeśli ich przebije, będzie to najlepszy dorobek w Serie A od 45 lat. Rekord wszech czasów należy do Gunnara Nordahla (34 gole dla Milanu w sezonie 50-51). Toni byłby bliższy tego osiągnięcia, gdyby nie zmarnował ostatnio trzech rzutów karnych z rzędu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.