Planica. Człowiek musi sobie czasem polatać

?Polski król, batman z Wisły" - krzyczał spiker w Planicy, nie mogąc się nachwalić skoków Adama Małysza. Polak lądował podczas treningów na trzecim i drugim miejscu. W piątek kwalifikacje, a kończące sezon konkursy w sobotę i niedzielę o 10.

"Człowiek musi sobie czasem polatać" - tymi słowami Zdzisława Maklakiewicza skierowanymi do Jana Himilsbacha kończy się film Andrzeja Kondratiuka "Wniebowzięci". Gdy skoczkowie chcą sobie polatać - jadą do Planicy. Zwykle na koniec sezonu. Największa skocznia na świecie robi ogromne wrażenie.

- Jak się siada na belce przed pierwszym skokiem, zawsze ma się cykora. Ale ja dziś nie miałem. Czułem się dziwnie spokojny - opowiadał Małysz, który ostatnio skacze bardzo dobrze. Wygrał w Oslo, zarobił 30 tysięcy franków szwajcarskich. - I jak tylko wylądowałem na lotnisku, pan z telewizji zapytał, dlaczego w Norwegii było tak dobrze, a w Turynie tak źle. Wkurzyłem się, bo przecież tego nie wiem. Jakbym wiedział, to powiedziałbym na igrzyskach: przyjedźcie do Oslo, tam wygram.

Małysz odzyskał werwę i humor. Kiedy rozmawialiśmy, skakał akurat lider PŚ Jakub Janda. Małysz spojrzał na zeskok i zaczął się śmiać w głos. - Ale leci ten Kuba. Narty ma już za uszami. Nie ma szans odlecieć, to go hamuje - komentował na żywo skok Czecha, który uzyskał 187,5 m (27. lokata w drugim treningu).

Skoki Polaka były lepsze niż humor. W tym roku, by usłyszeć melodyjkę "Planica, Planica snieżyna hranica" trzeba było wylądować nie poza 200. metrem (jak do tej pory), ale poza 215. W pierwszej serii treningowej zagrali dwa razy - Austriakowi Martinowi Kochowi (219,5 m) i Norwegowi Bjoernowi Einarowi Romoerenowi (218,5 m).

W drugiej serii wpadającą w ucho melodyjkę zagrali - po raz pierwszy - Małyszowi. - Jak się jedzie, to przed odbiciem strasznie człowiekiem "kiwa" - opowiadał Małysz. Na progu prędkości przekracza się 103 km/h. - Ciężko jest trafić w próg, ale mnie się udawało. W drugim skoku za bardzo wziąłem narty na siebie, gdybym odbił się bardziej do przodu, poleciałbym jeszcze dalej. Podczas takiego prawie dziesięciosekundowego lotu uczucie jest kapitalne. Zawsze chce mi się wziąć narty i pojechać na górę, by skoczyć znowu. Dalej i dalej...

- Skoki Adama były bardzo dobre, ale nie perfekcyjne. Stać go na więcej - ocenił trener Kuttin. Mamy nadzieję, że Małysz dalej pofrunie w konkursach.

W tej serii najdalej (222 m) pofrunął Romoeren - król lotów. Na zeskoku długo i z uśmiechem ekscentryczny Norweg z białym kucykiem prezentował spód swoich nart, na których wyraźnie widać cyfrę 239. Tyle skoczył na Velikance rok temu. Janne Ahonen pofrunął o dwa metry dalej, ale przewrócił się podczas lądowania i rekord świata w długości skoku na nartach należy do Norwega, a nie Fina. Rekord Małysza wynosi 225 m.

W czwartek nie skakali m.in. Finowie, Japończycy, Szwajcarzy oraz Austriak Andreas Kofler. Weekend zapowiada się w Planicy fruwająco. Bo - jak wiadomo - człowiek czasem musi sobie polatać.

Copyright © Agora SA