Legia Warszawa - Crvena Zvezda Belgrad 1:1

Na zgrupowaniu w cypryjskiej Ayia Napie Legia zremisowała z wicemistrzem Serbii i Czarnogóry Crveną Zvezdą Belgrad. Jedyną bramkę dla legionistów strzelił niezawodny Piotr Włodarczyk.

Crvena, prowadzona przez włoskiego szkoleniowca Waltera Zengę, to aktualny lider tabeli krajowej ligi i drużyna, która potrafiła na jesieni ograć u siebie 3:1 AS Romę. W meczu z Legią wystąpili praktycznie wszyscy najlepsi piłkarze zespołu z Belgradu z Nikolą Zigiciem, Milanem Dudiciem i niedoszłym legionistą Nenadem Milijaszem na czele. Biorąc pod uwagę klasę rywala i to, że Crvena znajduje się na znacznie bardziej zaawansowanym etapie przygotowań - liga serbska wznawia rozgrywki już za dwa tygodnie - można było obawiać się o przebieg tego meczu. Nie było jednak tak źle.

W pierwszej połowie to legioniści byli częściej w posiadaniu piłki, choć groźniej atakowali Serbowie. Nie mogli sforsować obrony warszawian dobrze kierowanej przez Łukasza Fabiańskiego i Jakuba Rzeźniczaka. W przednich formacjach Legii najbardziej widoczny był Aleksandar Vuković, który spotkanie ze znienawidzonym klubem ("Aco" jest kibicem lokalnego rywala Crvenej Zvezdy - Partizana Belgrad) potraktował bardzo ambicjonalnie. Aktywny był również Słowak Michal Gottwald, który jednak nie miał szczęścia - kilka razy łapano go w pułapki ofsajdowe, to również on zmarnował doskonałą sytuację strzelecką w 32. minucie. Dalekie i precyzyjne podanie Edsona da Silvy głową dobrze zgrał Piotr Włodarczyk, ale Gottwald nie zdołał czysto trafić w piłkę i wybronił ją serbski bramkarz.

Sytuacja ta była zwiastunem zdecydowanej przewagi, którą Legia wypracowała sobie w ostatnim kwadransie pierwszej połowy i którą udało się stołecznym piłkarzom udokumentować bramką zdobytą w 38. minucie. Piłkę ręką we własnym polu karnym po ładnej akcji Rogera Guerreiro zagrał jeden z obrońców Crvenej, a "jedenastkę" wykorzystał Piotr Włodarczyk. Było to już dla niego trzecie trafienie podczas cypryjskich sparingów Legii. Napastnik "wojskowych" spisuje się na obozie bardzo dobrze - również w sobotniej wewnętrznej gierce był zdecydowanie najlepszym strzelcem stołecznej ekipy.

W przerwie trener Dariusz Wdowczyk znowu zmienił prawie cały skład - na boisku pozostali tylko bramkarz Fabiański i prawy obrońca Grzegorz Bronowicki, którego rywal Wojciech Szala narzekał wczoraj na lekką kontuzję (w kolejnych meczach ma już grać). Zmiany te wpłynęły na drużynę bardzo niekorzystnie i legioniści zostali zepchnięci do wręcz rozpaczliwej momentami defensywy. Szybko stracili też wyrównującą bramkę - Fabiański zdołał jeszcze wyjść obronną ręką z sytuacji sam na sam z Dudiciem, ale już dobitka Bosko Jankovicia z 18 metrów znalazła drogę do siatki. Oblężenie bramki legionistów trwało jeszcze ponad dwadzieścia minut, więcej goli Crvena już jednak nie zdobyła.

Pół godziny drugiej połowy było dla Legii słabe. Z prowadzeniem gry pod presją bardzo zawziętych rywali nie radził sobie Marcin Burkhardt, Bartosz Karwan przegrywał większość pojedynków z potężnie zbudowanym Draganem Mladenoviciem, gubili się obrońcy. Trener Wdowczyk nie zważał jednak na wynik, wprowadzając nawet za zmęczonego Bronowickiego... swojego asystenta Marka Jóźwiaka. Wraz z wejściem "Bereta" na boisko sprawdziły się żartobliwe uwagi piłkarzy obserwujących popis żonglerki w wykonaniu Jóźwiaka na jednym z przedmeczowych treningów. - Szykuj się na mecz, bo my mamy trochę w nogach - żartowali w niedzielę rano legioniści. Po południu na murawie nie szło już jednak trenerowi równie dobrze jak w ćwiczeniach - szczególnie widoczny był brak zrozumienia między nim a grającym na prawej pomocy Karwanem.

Mimo tego to jednak Legia mogła rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, stwarzając sobie w ostatnim kwadransie trzy dogodne sytuacje strzeleckie. Najpierw Cezary Kucharski nie zdołał zamknąć dobrej akcji niezłego w ofensywie, ale nieco słabszego w destrukcji Artura Chałasa i piłka zamiast w siatce, wylądowała na słupku bramki Crvenej. Potem serbski golkiper wybronił uderzenia Burkhardta głową i Kiełbowicza z wolnego. Drugi mecz Legii na Cyprze skończył się więc drugim remisem.

CRVENA ZVEZDA BELGRAD - LEGIA WARSZAWA 1:1 (0:1). Bramki: Janković (50.) - Włodarczyk (38.). Crvena: Banović - Luković, Dudić, Bisevac, Basta - Mudrinić, Milijas, Janković, Milovanović - Suzuki, Zigić. Legia: Fabiański - Bronowicki (66. Jóźwiak), Choto (46. Ouattara), Rzeźniczak (46. Rosłoń), Edson da Silva (46. Chałas) - Szałachowski (46. Karwan), Surma (46. Djoković), Vuković (46. Burkhardt), Guerreiro (46. Kiełbowicz) - Włodarczyk (46. Janczyk), Gottwald (46. Kucharski).

Dariusz Wdowczyk o meczu

Trzeba powiedzieć, że Crvena w drugiej połowie zagrała znacznie agresywniej niż my. Wymieniliśmy całą jedenastkę i gra z początku nie układała się po naszej myśli, ale muszę pochwalić chłopaków za walkę i kilka bardzo ciekawych akcji. Myślę, że szczególnie przed przerwą zagraliśmy bardzo dobrze. Crvena na za wiele nie mogła sobie pozwolić, ponieważ nie pozwoliliśmy jej na skuteczne rozwijanie akcji i sami wypracowywaliśmy sobie dogodne sytuacje. Gola zdobyliśmy po karnym, ale wcześniej bardzo ładną akcję wypracował Roger. Graliśmy dzisiaj z bardzo dobrym zespołem, który już za dziesięć dni rozpoczyna swoja ligę i jest na pewno gdzieś przed nami w przygotowaniach. My jeszcze mamy trochę czasu - to dopiero nasz drugi sparing.

Na razie wszyscy dostają szansę, żeby pograć - chcę, żeby każdy z zawodników miał szansę zobaczyć, jak to wygląda. Absolutnie zawodnicy z pierwszej połowy to nie jest obecnie skład wyjściowy Legii. Mieliśmy dzisiaj poranny trening, wiec każdy dostał 45 minut gry i to wystarczy. Mamy jeszcze Hiszpanię i kilka meczów przed sobą, wiec to wszystko będzie się mieszało, a jednocześnie każdy z zawodników będzie dostawał szansę na 45 minut gry. Inaczej to pewnie będzie wyglądało w Hiszpanii, gdzie będziemy się starali grać większość spotkań jednym składem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.