Wisła rozpoczęła zgrupowanie w Turcji

- Ptasia grypa? Nic o tym nie słyszałem. Zresztą turyści, których jest sporo w naszym hotelu, też się nią nie przejmują. Robimy swoje: trenujemy dwa razy dziennie, a później się regenerujemy - opowiada ?Gazecie" obrońca Maciej Stolarczyk, Wisła ma za sobą pierwszy dzień zgrupowania w Turcji.

Doniesienia o tureckich ogniskach wirusa ptasiej grypy odstraszyły od przyjazdu do tego kraju Grasshoppers Zurich. Dla wiślaków jest to o tyle istotne, że trzeci zespół szwajcarskiej ekstraklasy miał być ich ostatnim rywalem podczas pierwszego zgrupowania. W tej sytuacji trzeba pilnie znaleźć czwartego sparingpartnera. Jutro "Biała Gwiazda" zmierzy się z trzecioligowym niemieckim Rot-Weiss Oberhausen.

Wiślacy dotarli do położonego w regionie Antalya Manvgat dopiero wczoraj nad ranem, a już o godz. 11 tamtejszego czasu wybiegli na pierwszy trening. Przedpołudniowe zajęcia miały charakter kondycyjno-wytrzymałościowy. Rej wodził fizjolog Michele Bon. Piłki poszły w ruch dopiero na drugiej sesji treningowej, o godz. 17. Wczoraj mistrzowie Polski ćwiczyli na boisku położonym na terenie kombinatu turystycznego Silence Beach Resort. - Zaletą jest to, że mamy bardzo blisko do hotelu, wadą to, że murawa jest wypalona przez zeszłoroczne słońce, nie jest za równo - mówili piłkarze. Dlatego dzisiaj zapewne przeniosą się na inne boisko, położone kwadrans jazdy autokarem od hotelu.

W Polsce mrozy trzaskające, a wystarczą dwie godziny podróży samolotem i... da się żyć. W Manavgat jest słonecznie i ciepło (10 stopni C). Nic dziwnego, że wszyscy piłkarze ćwiczą w krótkich spodenkach. - Już w Polsce wiedziałem, że nie trzeba brać ze sobą ciepłej odzieży. Dzwonił do mnie Mirek Szymkowiak, który tydzień temu razem z Trabzonsporem przygotowywał się do rundy rewanżowej właśnie w Antalyi, i wtedy też było tu ciepło - dodaje "Stolar".

Choć zespół wyjechał na obóz, w pionie sportowym klubu w kraju praca wre. Wisła wysłała drugie pismo do Nationalu Bukareszt z propozycją wykupienia australijskiego stopera Michaela Thwaite'a. Rumuni dali odpowiedź, zaczęły się wreszcie negocjacje w tej sprawie. Kontrakt, który krakowianie podpisali z zawodnikiem, ma obowiązywać od lipca. Sęk w tym, że nikt przy Reymonta nie chce, żeby Thwaite marnował się w rezerwach Nationalu (przeniesiono go tam karnie za podpisanie kontraktu z Wisłą). Dlatego trwają starania, by wykupić piłkarza. "Biała Gwiazda" jest gotowa zapłacić ok. 200 tys. euro. Rok temu w analogicznej sytuacji co Thwaite znalazł się Jean Paulista. Drugoligowa FC Maia nie chciała go w styczniu puścić do Polski, ale wówczas krakowski klub proponował tylko 70 tys. euro.

Wisła przygotowuje też odpowiedź na drugą ofertę, jaką w sprawie transferu Radosława Sobolewskiego przedstawił FC Southampton (dziś gra tam Kamil Kosowski). Wszystko wskazuje na to, że będzie ona - tak jak pierwsza - również negatywna.

Reprezentacyjny obrońca Marcin Baszczyński marzy o wyjeździe na Zachód, rzecznik klubu Jerzy Jurczyński oświadczył jednak wczoraj: - Do Wisły nie wpłynęła w sprawie Baszczyńskiego żadna oferta. Ani menedżerska, ani od żadnego klubu. Dlatego dla nas na razie nie ma sprawy odejścia "Baszcza".

Andre Barreto, który dopiero w sobotę wrócił z Brazylii, składał wczoraj wyjaśnienia w gabinecie dyrektora Grzegorza Mielcarskiego. Choć przyjęto jego argumenty (kłopoty rodzinne), karnie przesunięto go do rezerw. Na zawodnika zostanie nałożona też kara finansowa, lecz tę musi zatwierdzić zarząd.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.