NBA. Magiczny Rose i rekord Raptors

31 "oczek" rezerwowego Toronto Raptors Jalena Rose'a pozwoliło jego ekipie zdeklasować na własnym parkiecie New York Knicks 129-103. To największa zdobycz punktowa "Dinozaurów" w tym sezonie i pierwsza porażka Knicks w tym roku.

32-letni Jalen Rose w drużynie Sama Mitchella jest tylko 6. graczem ,ale w niedzielnym spotkaniu w obecności prawie 18. tys kibiców zgromadzonych w Air Canada Center nie przeszkodziło mu to w osiągnięciu największej zdobyczy punktowej sezonu. Raptors w każdej kwarcie rzucali przynajmniej 30 punktów (co także jest klubowym rekordem) przy 59. procentowej skuteczności rzutów z gry. Wszystko to złożyło się na pewne zwycięstwo i przerwanie zwycięskiej passy Knicks (nowojorczycy wygrali 6 spotkań z rzędu).

- To w sumie przypadek, że dziś udał mi się taki mecz. Bez Mike'a Jamesa (podstawowy rzucający obrońca Toronto nie zagrał z powodu problemów z kręgosłupem) łatwiej było mi wejść w mecz i wykorzystać swój potencjał - przyznał po spotkaniu bohater Raptors, który od początku sezonu nie błyszczy, mając średnią punktową nieco ponad 10 "oczek" na mecz. Rose przebywał na parkiecie zaledwie 23 minuty, na 15. rzutów miał 10 celnych, zgromadził także 6 asyst.

Podopieczni Sama Mitchella rozgrywki rozpoczęli beznadziejnie mając bilans 1-15, ale w ostatnich tygodniach wykorzystali sprzyjający kalendarz gier i teraz legitymując się stosunkiem 13-24. - Podoba mi się jak ostatnio gramy. Dziś mieliśmy mnóstwo energii i wykorzystaliśmy to przeciwko silnej drużynie - ocenił swoich graczy coach Raptors. Rose'a dzielnie wspierali: Morris Peterson, który rzucił 28. pkt. i młody Chris Bosh (23 "oczka" i 6 zbiórek)

W ekipie gości najlepiej wypadli: Eddy Curry (20 pkt.) i Stephon Marbury - 18 "oczek" i 13 asyst,

Koszykarze Sacramento Kings pokonali we własnej hali Orlando Magic 104:100 W drużynie zwycięzców wyróżnił się Mike Bibby, który zdobył aż 42 punkty. 27-letni Bibby był najlepszym zawodnikiem spotkania, a swój występ zakończył dwoma udanymi rzutami wolnymi, na 0,4 s przed końcową syreną. Nieźle spisywała się pierwsza piątka Kings, mimo braku kontuzjowanych Predraga Stojakovica, Shareefa Abdur-Rahima i Bonzi Wellsa. Zawiedli zaś rezerwowi, którzy uzyskali łącznie zaledwie 4 pkt. Inna sprawa, że Corliss Williamson, Jason Hart oraz Brian Skinner nie otrzymali zbyt dużo szans gry.

W ekipie Magic, która po trzech kwartach przegrywała różnicą 12 punktów (62:74), najkorzystniej zaprezentował się Jameer Nelson - 29 pkt i dziewięć asyst.

Osamotnieni LeBron James i Litwin Zydrunas Ilgauskas nie byli w stanie poprowadzić Cleveland Cavaliers do wyjazdowego zwycięstwa z Portland Trail Blazers. "Kawalerzyści" ulegli 87:89 i była to ich czwarta porażka z rzędu. James zdobył 29 pkt, a także zanotował 13 zbiórek i siedem asyst. Ilgauskas dołożył 27 pkt. Było to jednak za mało na gospodarzy, którzy nie mieli zdecydowanego lidera, ale tworzyli kolektyw. Po 16 punktów uzyskali Ruben Patterson i Zach Randolph.

Wyniki niedzielnych meczów:

Toronto Raptors - New York Knicks 129:103

Portland Trail Blazers - Cleveland Cavaliers 89:87

Sacramento Kings - Orlando Magic 104:100

Tabele:

Konferencja Wschodnia

ATLANTIC DIVISION

Z P Proc.

CENTRAL DIVISION

SOUTHEAST DIVISION

Konferencja Zachodnia

NORTHWEST DIVISION

PACIFIC DIVISION

SOUTHWEST DIVISION

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.