- Marta jest w świetnej dyspozycji, nie narzeka na żadne urazy. Podczas przerwy świątecznej bardzo dobrze wypadała w sparingach. Szczerze mówiąc, tak grającej - z taką lekkością i swobodą - jeszcze nie widziałem - zachwyca się Kazimierz Jannasz, sponsor Domachowskiej i "koordynator jej sztabu szkoleniowego". - Cel na ten rok? Pierwsza trzydziestka rankingu. Wierzę, że Marcie uda się przekroczyć pułap Magdaleny Grzybowskiej, która jako ostatnia polska tenisistka była tak wysoko - dodaje Jannasz. Sama Domachowska, która już od tygodnia jest w Australii z trenerem Paolo Cannovą, jest bardziej powściągliwa. - Mój podstawowy cel to dobra gra. Poprzedni sezon nie należał do najlepszych, ale solidnie przepracowałam okres przygotowawczy i liczę, że przyniesie to efekty i awans w rankingu - mówi "Gazecie".
W poprzednim roku Marta grała w kratkę. Największym sukcesem był finał turnieju w Strasburgu, a dzięki wycofaniu się kontuzjowanej Venus Williams doszła też do półfinału w Pekinie. W środku sezonu zaliczyła jednak fatalną passę kilkunastu porażek w pierwszych rundach. W sierpniu Polka była 47. w rankingu WTA. To jej najwyższe miejsce w karierze. Dzięki wysokiej lokacie zaczęła regularnie grać w Wielkim Szlemie, ale nie zachwyciła. Z Wimbledonu i US Open odpadła w pierwszej rundzie, a w Melbourne i Paryżu szczytem jej możliwości okazały się drugie rundy. Polka jeszcze nigdy nie pokonała też zawodniczki z pierwszej piętnastki rankingu.
Było też wokół niej dużo niepotrzebnego zamieszania poza kortem. Jej otoczenie, w którym pierwsze skrzypce grali rodzice i sponsor, dwukrotnie rozstawało się z trenerami (Czech Tomas Janda, Iwona Kuczyńska), czemu towarzyszyły większe lub mniejsze awantury. Teraz ma się to podobno zmienić. Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Gazeta", w decyzje dotyczące startów i przygotowania mają przestać ingerować rodzice. O wszystkim decydować mają Jannasz, Marta i Cannova, który ma mieć zapewnioną stabilność pracy, co według Jannasza oznacza, że nie zostanie zwolniony do maja, nawet jeśli wyniki byłyby słabe.
Zaufanie do Cannovy (który nie jest znany w środowisku, a przez większość kariery pracował z dziećmi) to efekt zadowolenia ze współpracy z nim samej Domachowskiej. - Dzięki Cannovie poprawiłam pracę nóg, lepiej poruszam się po korcie. Dużo pracowaliśmy też nad serwem, wolejami, ale przede wszystkim nad moją cierpliwością i psychiką - opowiada Domachowska.
To właśnie praca nóg, kulejący serwis, ale przede wszystkim słaba psychika były w poprzednim roku najsłabszymi elementami w grze Domachowskiej. - Moje problemy z serwisem były konsekwencją kłopotów z psychiką. Przed nowym sezonem czuję się jednak dużo pewniejsza, mam więc nadzieję, że kłopoty się skończą - podkreśla Marta, która 16 stycznia, czyli w dniu rozpoczęcia Australian Open, skończy 20 lat.
Zachwycony Domachowską jest Wojciech Fibak, który podczas przerwy zimowej był w Warszawie, obserwował ją na treningach i rozegrał z nią kilka sparingów. To jednak żadna nowość, bo Fibak zawsze był optymistą i podkreślał, że Marta ma potencjał na pierwszą trzydziestkę rankingu.
Tak naprawdę optymizm Domachowskiej i jej sponsora zweryfikuje dopiero gra w turniejach. Polka, która jest teraz 55. w rankingu WTA, wyjdzie na kort po raz pierwszy w poniedziałek nad ranem polskiego czasu w pierwszej rundzie turnieju w Canberze (pula nagród 145 tys. dol). Z nowym sezonem Marty nie opuściło szczęście w losowaniach, bo znów wpadła na słabą rywalkę, 23-letnią kwalifikantkę z Rosji Anastazję Rodionową (WTA - 140.). Jeśli Polka rzeczywiście jest w dobrej formie, nie powinna mieć problemów z wygraną. Impreza w Canberze w ogóle nie jest silnie obsadzona. Domachowska jest rozstawiona z numerem siódmym, a najwyżej sklasyfikowaną zawodniczką jest Hiszpanka Anabel Medina Garrigues (WTA - 29.).
19 lat
Miejsce w rankingu WTA. Obecnie - 55., najwyższe - 47.
Miejsce w rankingu na koniec roku: 2002 - 356., 2003 - 244., 2004 - 74., 2005 - 59.
Największe sukcesy. Singiel: Finały - Strasburg (2005), Seul (2004). Półfinały: Pekin (2005), Sopot (2004). Ćwierćfinały: Hobart (2005), Casablanka (2004). Debel: Finały - Pattaya, Strasburg (2005)
Zarobki w karierze: 305 tys. dol.
Poprzedni sezon: 24 zwycięstwa - 26 porażek