W Hercie marzą o odejściu Wichniarka

Artur Wichniarek pozwał Herthę Berlin do sądu pracy. - W klubie będą szczęśliwi, gdy Polak w końcu opuści klub - mówi ?Gazecie? berliński dziennikarz.

W 2003 r. Wichniarek przechodził z Arminii Bielefeld do Herthy Berlin w glorii dwukrotnego króla strzelców 2. Bundesligi, który potem zdążył zdobyć jeszcze 12 bramek w pierwszej lidze. Ogółem statystykę w klubie miał imponującą - 51 goli w 101 meczach.

Kiedy przeszedł do Berlina, prasa pisała, że w Hercie powstał "bramkostrzelny trójkąt bermudzki" - Wichniarek, Fredi Bobic i Brazylijczyk Marcelinho. Z wielkich planów nic jednak nie wyszło. Kontuzje i coraz większa konkurencja w składzie sprawiły, że od ponad roku Polak przesiadywał na ławce rezerwowych, a ostatnio nawet się na niej nie mieścił.

W listopadzie Wichniarek pozwał Herthę do sądu pracy. Ani piłkarz, ani jego menedżer Andrzej Grajewski nie chcą komentować sprawy. - Wichniarek domaga się od pracodawcy wypłaty kolejnej raty za transfer z Arminii. Do Berlina przechodził bowiem jako wolny zawodnik, więc cała suma za transfer trafiała do jego kieszeni - mówi "Gazecie" pragnący zachować anonimowość berliński dziennikarz. - Teraz chodzi o blisko 250 tys. euro. Nie ma się co dziwić, że Hertha nie chce płacić takich pieniędzy zawodnikowi, który ciągle siedzi na trybunach. I bez tego Wichniarek zarabia w Berlinie gigantyczne pieniądze - dodaje dziennikarz. Według różnych źródeł pensja Polaka to 1-1,3 mln euro rocznie.

Wichniarek już rok temu usłyszał w klubie, że jest niepotrzebny. - Miał odejść latem, problemem okazały się zarobki. Artur chciał zarabiać w nowym klubie tyle co w Hercie. Kto zapłaci takie pieniądze napastnikowi, który przez dwa i pół roku strzelił cztery gole? - pyta niemiecki dziennikarz.

Po wniesieniu sprawy do sądu pracy prezes Herthy Dieter Hoeness powiedział, że będzie się starał polubownie rozwiązać sprawę. - Oni mają go serdecznie dość. Kiedy w końcu opuści Berlin, będą bardzo szczęśliwi - zaznacza niemiecki dziennikarz. Jego słowa potwierdza internetowa strona Herthy. Informację o mającym się rozpocząć w styczniu procesie opatrzono tytułem "Niekończąca się opowieść". W listopadzie piłkarzem zainteresowała się Legia, nie była jednak w stanie spełnić jego finansowych oczekiwań. - Jedynym wyjściem wydaje się rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron. Jeśli nie będzie porozumienia, wtedy Hertha będzie musiała płacić milion rocznie do końca kontraktu, tj. do 2007 r. To szaleństwo! Według mnie zimą obie strony się dogadają i Wichniarek wróci do Arminii - mówi berliński dziennikarz.

Andrzej Grajewski twierdzi, że 28-letnim Wichniarkiem interesuje się kilkanaście klubów. - Jakich? Europejskich. Ze wschodniej i z zachodniej Europy - kończy ze śmiechem menedżer piłkarza.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.