Bulls pokonali Lakers

Dekadę temu mecze Los Angeles Lakers z Chicago Bulls elektryzowały koszykarski świat. W niedzielnym pojedynku ligowych średniaków lepsi byli Bulls

W 1991 roku legendarny już wówczas Magic Johnson i jego Lakers oddawali pole młodym gniewnym Bulls z Michaelem Jordanem na czele, którzy pod wodzą Phila Jacksona zdobyli sześć tytułów mistrza NBA.

Po odejściu Jordana drużyna się rozsypała, a Jackson poszedł budować mistrzowską dynastię w Los Angeles. W latach 2000-02 Lakers z Shaquille'em O'Nealem na czele trzykrotnie wygrali ligę. Później główne role grały trudne charaktery Kobe Bryanta, Shaqa i Jacksona. Po przegranym 1:4 finale z Detroit Pistons w 2004 roku O'Neal powiedział "dość" i odszedł do Miami, a Jackson zaszył się na odludziu.

Znany z filozoficznego podejścia do życia i koszykówki trener w ostatnim sezonie odpoczywał i... opublikował książkę pt. "Zespół szukający duszy", która odsłoniła kulisy skłóconych Lakers. Jackson ostro potraktował szczególnie konfliktowego gwiazdora Bryanta, po czym... podpisał z Lakers trzyletni kontrakt (zarobi 30 mln dol.).

- Dorosłem, mam 27 lat. Życie jest za krótkie, żeby się obrażać. Phil jest świetnym trenerem i wciąż chcę się od niego uczyć - zapewniał przed sezonem Bryant, który po latach sukcesów w poprzednich rozgrywkach nie awansował nawet do play-off. Już od pierwszego dnia okresu przygotowawczego trener i zawodnik wypowiadali się o sobie z ogromnym szacunkiem.

Przed meczem z Bulls Jackson pokazał zawodnikom jedno ze spotkań finału z 1991 roku. Mieli zobaczyć, jak trzeba grać w ataku, kiedy rywale podwoją Bryanta (w szkoleniowym filmie obserwowali to na przykładzie Jordana). Ale młodzi Lakers to nie Pippen, Grant czy Paxson. Kobe był podwajany, a musiał rzucać sam, bo jego koledzy albo chowali się po rogach boiska, albo pudłowali.

W sumie Bryant oddał 34 rzuty, z czego trafił połowę. Siedem minut przed końcem po jego akcji Lakers prowadzili 84:77, ale potem Kobe do kosza już nie trafił, a rywale robili to regularnie. W ostatniej akcji Bulls wygrywali 96:93 - za trzy punkty najpierw spudłował Bryant, potem Lamar Odom. "Kobe i nikt więcej" - podsumował Lakersów dziennik "LA Times". - Nie chcę tak często rzucać. Inni zawodnicy muszą wziąć na siebie ciężar gry - powtarza Bryant, który w tym sezonie oddał 35 proc. wszystkich rzutów zespołu (prawie 29 na mecz).

27-letni rzucający zdobył z Bulls 43 punkty (wyrównał rekord sezonu Gilberta Arenasa) i jest najlepszym strzelcem NBA (średnio 33 pkt na mecz). Ale co z tego, skoro z bilansem 4-6 Lakers są daleko w Konferencji Zachodniej, podczas gdy na szczycie są wyśmiewani lokalni rywale LA Clippers (8-2 - najlepszy start w 36-letniej historii klubu).

Właściciel klubu Jerry Buss powtarza, że nie chce powtórzyć drogi Bulls, którzy w sezonie 1998/99 ze szczytu NBA spadli na dno i przez pięć kolejnych sezonów z trudem dobijali do 30 zwycięstw w sezonie.

Wyniki niedzielnych spotkań:

New York Knicks - Portland Trail Blazers 103:92

Toronto Raptors - Miami Heat 107:94

Los Angeles Clippers - Golden State Warriors 113:101

Indiana Pacers - Houston Rockets 85:74

Denver Nuggets - Memphis Grizzlies 99:83

Seattle SuperSonics - Sacramento Kings 106:104

Los Angeles Lakers - Chicago Bulls 93:96

Tabele:

EASTERN CONFERENCE

ATLANTIC DIVISION

CENTRAL DIVISION

SOUTHEAST DIVISION

WESTERN CONFERENCE

NORTHWEST DIVISION

PACIFIC DIVISION

SOUTHWEST DIVISION

Copyright © Agora SA