Trener Andrej Urlep stracił posadę w Zepterze

Jonas Kazlauskas, Jasmin Repesa (na zdjęciu) i Javier Imbroda - to ewentualni następcy Urlepa

Trener Andrej Urlep stracił posadę w Zepterze

Jonas Kazlauskas, Jasmin Repesa (na zdjęciu) i Javier Imbroda - to ewentualni następcy Urlepa

- Trzeba coś zmienić, dlatego raczej nie będę brał pod uwagę Andreja Urlepa przy obsadzie stanowiska trenera naszej drużyny - powiedział nam Grzegorz Schetyna, prezes Zeptera Idei Śląska Wrocław. Andrej Urlep wyjechał już z Polski i raczej nie wróci do Wrocławia. Prezes Schetyna potwierdził nam wczoraj, że najprawdopodobniej nie podpisze ze słoweńskim trenerem umowy na następny sezon. - Trener Urlep nam bardzo pomógł, wniósł wiele nowego do naszego zespołu i do polskiej koszykówki, ale wszyscy chyba czujemy, że trzeba coś zmienić - twierdzi prezes Zeptera Idei. - Dlatego jest mało prawdopodobne, że będzie pracował w Śląsku, zamierzamy zatrudnić nowego trenera z zagranicy.

Pozytywna ocena

Andrej Urlep pracował we Wrocławiu trzy sezony, każdy kończył zdobyciem mistrzostwa Polski. Ponadto dwukrotnie Śląsk awansował do ćwierćfinału Pucharu Saporty, a w niedawno zakończonym sezonie zadebiutował w Suprolidze, wychodząc z grupy eliminacyjnej na ósmym miejscu.

- Ocena pracy trenera Urlepa jest pozytywna. Ale musimy zrobić jakiś "nowy początek", wnieść do zespołu świeżość, sprawić, by zespół grał trochę inaczej, po nowemu, i znów był głodny sukcesów - wyjaśnia motywy swej decyzji prezes Schetyna. - Trener Urlep pomógł nam ugruntować pozycję najlepszej polskiej drużyny oraz zadebiutować dość udanie w Suprolidze. Ale teraz przed nami inne zadania: musimy walczyć o stałe miejsce w stawce najlepszych drużyn w Europie. Stąd taka decyzja. Myślę, że to nie jest zaskakujące dla kibiców we Wrocławiu.

Na razie nie jest znany następca Urlepa. Kandydatów jest kilku, co najmniej czterech. Wcześniej już na dziennikarskiej giełdzie pojawiło się nazwisko Jasmina Repesy, trenera dobrze znanego we Wrocławiu.

Opcja hiszpańska

Repesa prowadził w minionym sezonie m.in. Croatię Osiguranje Split, z którą Śląsk grał w Suprolidze (w Splicie wygrał Zepter, a we Wrocławiu Croatia). Brany jest pod uwagę także słynny trener litewski - Jonas Kazlauskas. To jeden z najlepszych trenerów w Europie. W 1999 roku doprowadził Żalgiris Kowno do zwycięstwa w Eurolidze, a przed rokiem z reprezentacją Litwy wywalczył brązowe medale na igrzyskach w Sydney. Przypomnijmy, że w półfinale Litwa przegrała tylko jednym koszem z reprezentacją Stanów Zjednoczonych.

- To prawda, potwierdzam, że rozmawiamy z tymi trenerami. Są oni poważnie brani pod uwagę, ale nie tylko oni. Po raz pierwszy, odkąd jestem prezesem Śląska, jestem w tak komfortowej sytuacji, że to do mnie zgłaszają się menedżerowie z propozycjami, wcześniej ja szukałem ich. Dziś nie muszę tłumaczyć, co to jest za klub ten Śląsk i gdzie leży Wrocław.

Może dlatego wśród ofert trenerskich pojawiły się dwie z najmocniejszych lig europejskich. - Rozważamy ofertę z Włoch, a jeszcze poważniej z Hiszpanii. O włoskim trenerze na razie nie chcę wiele mówić, bo to chyba najmniej w tej chwili realna sprawa, natomiast propozycja hiszpańska jest bardzo ciekawa i dość realna. Chodzi o Javiera Imbrodę, trenera bardzo dobrego i znanego w Europie - twierdzi Schetyna.

Javier Imbroda jest rzeczywiście jednym z bardziej znanych trenerów hiszpańskich. Od 1988 roku pracuje nieprzerwanie jako coach hiszpańskich zespołów ligowych. Przez 11 lat prowadził drużynę z Malagi, natomiast w latach 1998-2000 trenował inny hiszpański zespół Caja San Fernando. Jego największe sukcesy to dwa tytuły wicemistrza ligi hiszpańskiej. Pierwszy w 1995 roku z zespołem Malagi oraz cztery lata później z drużyną Caja San Fernando. W 1995 oraz 1999 roku został uznany za najlepszego trenera ligi. W ostatnich latach był asystentem szkoleniowca Hiszpanii Lolo Sainza.

- Sprawa rozstrzygnie się dość szybko. Trener to podstawa, bez niego nie będzie jak budować zespołu, decyzje kadrowe muszą być także jego decyzjami - zapewnia prezes Śląska.

Poczekają na Raya

Nie czekając jednak na trenera, rozpoczęto już negocjacje z polskimi graczami, którzy są na polskim rynku wolni. Śląsk rozmawia z Andrzejem Plutą, Radosławem Hyżym i Kordianem Korytkiem. O obcokrajowcach decydować będzie jednak głównie nowy trener.

- Chcę, żeby było maksymalnie pięciu-sześciu zawodników z zagranicy, ale dobrych. Oczywiście, jeśli liga otwarta dla zawodników zagranicznych zostanie zaakceptowana przez PZKosz. Raczej nie zostanie u nas Aleksandar Avlijas, ale bardzo chcę zatrzymać Dainiusa Adomaitisa. To naprawdę wybitny obrońca - ocenia Schetyna. - Najwięcej zależeć będzie jednak od możliwości zatrudnienia Raimondsa Miglinieksa. Wiem, że sprawa się przeciągnie. Ray ma oferty z południa Europy i jego menedżer wraz z nim będą je rozważać. Od tego, czy Miglinieks zostanie, zależeć będzie m.in. to, kto będzie drugim rozgrywającym i czy zostanie w zespole Robert Kościuk, choć nie ukrywam, że chciałbym, aby zostali obaj - podkreśla prezes.

Nie wiadomo jednak, czy w Śląsku w następnym sezonie zagra Joseph McNaull. - Nie wykluczam, że odejdzie. Ja bym chciał, żeby został, ale dochodzą do mnie sygnały, że ktoś ma inny pomysł na grę Josepha w przyszłym sezonie. Dlatego na razie nie wiem, jak będzie z McNaullem - mówi tajemniczo prezes Zeptera Idei Śląska.

Wszystkie sprawy "polskich transferów" muszą się rozstrzygnąć do końca czerwca. Graczy zagranicznych można zatrudniać cały sezon.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.