Kadra koszykarek bez Dydek?

Najlepsza polska koszykarka jest niezbędna reprezentacji w kwalifikacjach do mistrzostw Europy, ale prawdopodobnie nie pomoże koleżankom, bo działacze PZKosz znów zaspali.

Najwyższa koszykarka na świecie gra obecnie w najlepszej w tym sezonie drużynie WNBA - Connecticut Sun. Ma szanse nawet na mistrzostwo ligi, ale wtedy będzie musiała zostawić reprezentację. I to w kluczowym momencie, bo za kilka dni Polska zagra w tureckiej Bursie decydujący turniej kwalifikacyjny do mistrzostw Europy. Rywalkami będą Słowaczki i Ukrainki.

Prezes PZKosz Marek Pałus przyznaje, że związek zaspał. - Nie spodziewaliśmy się, że Connecticut będzie grał tak dobrze. Ma szanse na mistrza, więc sprawa jest delikatna. Gośka jest potrzebna zarówno im, jak i nam.

Sama zawodniczka niechętnie mówi o pomocy koleżankom z kadry. - Szkoda by było zmarnować szansę gry o mistrzostwo WNBA - mówi Dydek.

Wygląda więc na to, że w Bursie Polki zagrają bez Dydek, tym bardziej że działacze PZKosz nie zamierzają specjalnie nalegać. - Nie chcemy jej stawiać pod ścianą. Miała trudny poprzedni sezon w San Antonio, teraz ma szansę się odbudować. Nie chcemy jej na siłę przeszkadzać, jeszcze straci szansę na kontrakt w przyszłym sezonie - mówi Pałus.

Czy przyjazd na decydujący turniej reprezentacji nie powinien być dla Dydek sprawą nadrzędną?

- Niby tak, ale od początku założyliśmy, że budujemy reprezentację tak, jakby nie było w niej Dydek. Do kadry wchodzą młode zawodniczki, które muszą się nauczyć grać bez Gosi - odpowiada zaskakująco prezes PZKosz.

Problem w tym, że kadra bez swojej największej gwiazdy nie istnieje. Pokazał to ostatni turniej barażowy - Polska przegrała u siebie pierwszy mecz z Węgierkami i dopiero po przyjeździe Dydek rozgromiła na wyjeździe Finki i wygrała decydujący mecz na Węgrzech.

- Dydek to format światowy, każdy trener chciałby ją mieć u siebie - nie ukrywa trener reprezentacji Arkadiusz Koniecki. - Bez niej zespół musi grać inaczej. Czy gorzej? Tego nie mogę powiedzieć, bo wierzę w pozostałe zawodniczki i liczę, że poradzą sobie bez Gosi. Wolałbym oczywiście, żeby Dydek była z nami.

Pierwszego dnia turnieju w Bursie Polska będzie pauzować, dopiero w poniedziałek zagra ze Słowacją, a dzień później z Ukrainą. To jeszcze bardziej komplikuje sytuację. - Liczyliśmy, że zagramy od niedzieli. Wtedy mielibyśmy znacznie większe szanse na przyjazd Dydek, która pierwszy mecz play-off w USA rozegra 30 sierpnia. To na pewno jeszcze utrudni negocjacje z zespołem Connecticut - przyznaje Pałus.

Dydek nie ukrywa, że jest już znużona ciągłymi rozmowami związku z jej klubem w USA, zwłaszcza że Connecticut Sun nie musi zgadzać się na jej wyjazd, i męczą ją nieustanne podróże. Dlatego po zakończeniu sezonu w WNBA chce odpocząć od koszykówki. Do gry zamierza wrócić dopiero na początku nowego roku.

Małgorzata Dydek: Czekam na decyzję

Grzegorz Kubicki: Dlaczego nie chce Pani pomóc reprezentacji w decydującym turnieju o udział w mistrzostwach Europy?

Małgorzata Dydek: Chcę i to bardzo, ale to nie jest prosta sprawa. Zespół Connecticut też mnie potrzebuje, mam z nimi ważny kontrakt, będziemy walczyć o mistrzostwo WNBA. Gramy w tym sezonie bardzo dobrze, w klubie panuje bojowa atmosfera, wszyscy zdają sobie sprawę z dużej szansy.

Woli Pani grać o mistrzostwo WNBA, niż walczyć z kadrą o mistrzostwa Europy?

- Tego nie powiedziałam. Ale proszę mnie zrozumieć, walka o tytuł najlepszej drużyny w USA też jest kusząca. Nie zmienia to jednak faktu, że reprezentacja jest na pierwszym miejscu.

Jakie są szanse na Pani przyjazd do Bursy?

- Wszystko rozgrywa się w tej chwili poza mną. Trwają intensywne negocjacje między władzami Connecticut i PZKosz, czekam niecierpliwie na efekty tych rozmów. Szkoda, że ostatni mecz barażowy w Turcji przypada na 30 sierpnia. Tego dnia w USA rozpoczyna się play-off i to na pewno nie ułatwi sprawy.

Rozmawiał Grzegorz Kubicki

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.