"Lipa", zwany "Kawiorem", co ściany maluje. Gwiazda Ruchu siłę do gry czerpie z hip hopu i wciąż chce opuścić Chorzów

Patryk Lipski skutecznie ucieka rywalom w Ekstraklasie. W tym sezonie strzelił już 6 goli i zanotował 7 asyst. Kilka lat temu Lipski też uciekał, ale nie z piłką, a z puszką sprayu i nie przed rywalami, a przed policją. Bo pasją pomocnika reprezentacji Polski do lat 21 jest graffiti i hip hop. - Muzyka Ostrego, freestyle Białasa i flow Soboty - to wszystko daje mi energię - opowiada Sport.pl "Lipa", który od dwóch tygodni chce rozwiązać umowę z Ruchem z powodu zaległości finansowych.

Pierwsza zwrotka: Nielegalna puszka

"To moje życie, tak to moja droga, z uśmiechem budzę się, każda chwila jest nowa. Kreuję rzeczywistość, tworzę te słowa, miłość, zajawka, talent - to wszystko od Boga"*

Gumieńce to najbardziej wysunięte na zachód szczecińskie osiedle. Na jego obrzeżach przez dekady funkcjonowała Cukrownia. W listopadzie 2016 r. firma budująca apartamentowce na terenie dawnych zakładów zburzyła zabytkową halę, co wywołało oburzenie mieszkańców. W gruzie z czerwonej cegły utonęły m.in. ślady pierwszej grafficiarskiej twórczości Patryka Lipskiego. Kilka lat temu właśnie w starej cukrowni, na stuletnich, popadających w ruinę murach, Bartosz Lipski, brat mamy reprezentanta Polski, dał mu do ręki pierwszą puszkę sprayu. - Bartek to wujek, jest sześć lat starszy, ale mamy relacje koleżeńskie. Pierwszy raz zabrał mnie na graffiti, gdy miałem 16 lat. Na nielegalu oczywiście, bo o pozwolenie jest bardzo trudno - opowiada nam "Lipa".

Pomocnik "Niebieskich" ze śmiechem wspomina debiutanckie wyprawy po zakazany owoc. - Dla dzieciaka to była duża frajda, emocje, adrenalina. Robiliśmy przecież coś nielegalnego. Nie zapomnę, jak raz chowaliśmy się przed policją. Na szczęście nas nie złapali, pojechali dalej. Gacie miałem pełne, ale wrażenia - pierwsza klasa - puszcza oko.

Lipski nie kryje, że zakochał się w tej uznawanej przez wielu za wandalizm sztuce. W domu zaczął trenować szkice, jego dzieła były coraz lepsze. Nad jakością twórczości czuwał wujek. - Tłumaczył mi, co, jak i z czym. Na początku wychodziło średnio, ale rozwinąłem się. Nie są to może cuda-wianki, wstydu jednak nie ma - wyjaśnia. Kiedy pytam czy "na mury" chadzał także jako piłkarz ekstraklasowego Ruchu, przyznaje ze szczerością: "Rok temu poszedłem, w walentynki. Niedaleko mojego mieszkania jest opuszczony budynek. Zrobiłem więc prezent Żanecie, mojej ukochanej. Namalowałem jej imię. - Była zadowolona? - dopytuję. - Podobało jej się. Chociaż zawsze może być lepiej.

Druga zwrotka: Lokalny patriota, więc tylko Sobota

"Ucz się, pracuj ciężko dnia każdego. Trening czyni mistrzem, dużo w tym dobrego. Pierwszy krok to początek by osiągnąć szczyty. Działaj świadomie, przestań na farta liczyć, ziom..."*

Dla kolegów Lipski to "Lipa", a w Szczecinie - "Kawior" (ksywkę otrzymał, bo na jednym z obozów wybrzydzał podczas posiłków). To właśnie kumple z osiedla, a także wujek Bartosz, tchnęli w niego ducha hip hopu. 22-latek przekazu zaczął szukać nie tylko w obrazie, ale i w muzyce. - Od gimnazjum kolekcjonuję płyty. Pierwsza: Hemp Gru, "Klucz", z 2004 r. Mam zresztą ich wszystkie albumy. Łącznie zebrałem z 50 krążków. Mój ulubiony? Chyba JWP, "Numer jeden wróg publiczny". Chociaż jak katuje się płytę od rana do wieczora, to wiadomo, że zaczyna się nudzić - opowiada z werwą.

Wśród swoich idoli wymienia legendarnego Adama Ostrowskiego, znanego jako Ostry i Michała Sobolewskiego, czyli Sobotę. Ten drugi, podobnie jak Lipski, urodził i wychował się w Szczecinie. - A, że jestem lokalnym patriotą to bardzo utożsamiam się z Sobotą. Fajnie posłuchać utworów o swoim mieście. W hip hopie najważniejszy jest przekaz. Dobry bit często motywuje. Ostatnio nakręca mnie właśnie Sobota i jego "Trzy Korony", to ten kawałek przy którym na ostatnim KSW wychodził do klatki Michał Materla - tłumaczy i zdradza, że podobnie jak Bartosz Kapustka, regularnie bywa na koncertach ulubionych artystów: "Najlepsze show robi Ostry, to nie są koncerty, a widowiska. Między piosenkami potrafi freestyle'ować! Pierwszy raz byłem na Ostrym jeszcze w Szczecinie. Jakiś czas temu znów poszedłem, kolega z Ruchu, Miłosz Przybecki, ogarnął bilety. Ale widziałem też Eldo w Zabrzu czy Sitka w Katowicach".

Pytam, czy poznał któregoś ze swoich muzycznych bohaterów. Spuszczając wzrok odpowiada, że nie: "Najbardziej chciałbym porozmawiać z Ostrym, bo gość mi imponuje. Na scenie jest ponad 20 lat, wciąż trzyma poziom, sprzedaje mnóstwo płyt. Ale ciekawa mogłaby być też rozmowa z Quebonafide, którego ostatnio zacząłem śledzić. Teraz jeździ po świecie, poznaje inne kultury i nagrywa o tym piosenki". Wiele wskazuje na to, że również Lipski niedługo wyruszy w świat. Piłkarz chce rozwiązać umowę z Ruchem z powodu zaległości finansowych. Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych PZPN już dwukrotnie miała zająć się długami sięgającymi trzech miesięcy. Dwukrotnie również przekładała swoje posiedzenie na "za tydzień". Kolejne, być może ostatnie odbędzie się w czwartek.

Trzecia zwrotka: Śpiewać nie każdy może

"Ważne co masz w sercu, a drogi są dwie. Czy już wiesz, którą wybrać chcesz? Jeżeli łżesz , z mych oczu precz"*

WBS, czyli Wielka Bitwa Szczecińska to od 10 lat legendarna pozycja wśród bitew freestyle'owych, największy turniej północnej Polski. Przez pewien czas WBS sprawiła, że "Kawior" pokochał także freestyle. - Kilka lat temu z Chrystianem, moim kuzynem, trafiliśmy na Bitwę. Założyłem starą bluzę Hemp Gru, wszedłem do klubu i zamurowało mnie... Później regularnie oglądałem freestyle w Internecie. Stałem się fanem Białasa, śledziłem go na Wielkiej Bitwie Warszawskiej. Fajnie się chłopak rozwinął. To był underground, a teraz jest na topie - tłumaczy z miną znawcy. Dopytuję, czy sam nie chciał śpiewać, a właściwie rapować. - Nie, bo nie mam głosu. Chyba jednak wolę czasami coś namalować - odpowiada.

Szczecinianin nie zgadza się ze stwierdzeniem, że hip hop jest muzyką nieambitną. - Niektóre teksty to arcydzieła, perełki, czasem jestem w szoku, jak można ukryć morał w jakiejś niby błahej historyjce. Królem tego jest Sokół, tak samo Ostry. To jak to może być niszowe? Znacznie mniejsze wrażenie robią na mnie artyści-odtwórcy, którzy śpiewają teksty pisane na zamówienie. Ostry sam tworzy bit, tekst i sam rapuje. To jakby wziąć piłkę na połowie, minąć pięciu rywali i strzelić bramka. Tak umieją tylko najlepsi - kończy.

* "Droga", Hemp Gru, ulubiony utwór Patryka Lipskiego.

Więcej o:
Copyright © Agora SA