Ekstraklasa. Lechia - Legia. Podobni, choć różni

Choć i Legia i Lechia są dalekie od optymalnej formy, nadal punktują na tyle dobrze na tle bezpośrednich rywali, że utrzymują kontakt z czołówką. Po niedzielnym starciu tych zespołów, dla przegranych lider może zacząć się niebezpiecznie oddalać.

Najlepsi u siebie kontra najlepsi na wyjeździe

W teorii dla obu drużyn to najlepsze okoliczności do pokazania całości ich potencjału. Lechia to najlepiej punktujący zespół w lidze w meczach u siebie, a Legia na wyjeździe. W praktyce jednak nastawienie obu ekip nie zmienia się w poszczególnych meczach. Różnica w liczbie zdobytych punktów wynika przede wszystkim z podejścia przeciwnika. Legia ma duże problemy przy głęboko grającej defensywie rywala. Bardzo często brakuje kreatywności, by mogło się udać sforsowanie gęstych zasieków przeciwnika. Ten styl gry często preferują drużyny grające w roli gości przy Łazienkowskiej, stąd Legia często traci tam punkty. Dla Lechii okazja do zdominowania rywala to z kolei woda na młyn. Przy kreatywnych i zdolnych do szybkich wymian zawodnikach w ofensywie, forsowanie defensywy przeciwnika przychodzi z łatwością. W normalnych okolicznościach mimo wszystko faworyzowałoby to Legię, która przy grającym bardziej otwartą piłkę rywalu miałaby większe szanse na wykorzystanie swoich indywidualności z przodu. Aktualna dyspozycja warszawskiej ofensywy każe tu jednak postawić duży znak zapytania.

Szybkie operowanie piłką

Według statystyk InStat, spotykają się ze sobą dwa zespoły, które tej wiosny najszybciej wymieniają celne podania. O ile Legia przy tym bardzo często zagrywa piłkę krótko, tak Lechia stara się dość mocno różnicować swoje piłki. Warszawianie zagrywali długie podania wiosną tylko 23 razy na mecz, co jest zdecydowanie najniższym wynikiem w lidze. Często uparte dążenie do gry krótkimi podaniami dawało rywalom czas na przeorganizowanie defensywy, co powodowało, że Legia musiała rozmontowywać gęstą obronę rywala ustawioną w pobliżu ich bramki. Ten styl gry wynika jednak z faktu, że jedynym zawodnikiem w Legii zdolnym do celnego przerzucenia piłki na dalszą odległość jest Thibout Moulin, a i on rzadko próbuje posłać ją na wolne pole. Lechia pod tym względem dużo bardziej ryzykuje, przez co celność ich przerzutów jest niższa, ale częściej odpowiadają one za zawiązanie akcji. O ile jednak warszawianie bardzo mocno unikają ryzyka na etapie wyprowadzania akcji, tak nieco nadużywają go w fazie wykończenia. W efekcie przy gęstej defensywie rywala i małej ruchliwości graczy ofensywnych, skuteczność prostopadłych zagrań sięga tylko 40% i jest najniższa w lidze. U szybciej przenoszącej akcję do ataku Lechii współczynnik ten wynosi 51%.

Starcie indywidualności

Z tego względu Legia częściej musi liczyć na indywidualności i założenie, że to umiejętności graczy pozwolą popchnąć akcję do przodu. Warszawianie to zdecydowanie najskuteczniejszy wiosną zespół jeśli idzie o indywidualne akcje w ofensywie. Zawodnicy Jacka Magiery wygrywają 54% z nich, a najbardziej efektywny Odjidja-Ofoe aż 60%, przy średniej ligowej wynoszącej 45%. Lechia w tym aspekcie nie może się w z warszawianami równać. W pierwszej dwudziestce Ekstraklasy pod kątem najaktywniejszych w pojedynkach w ofensywie zawodników nie ma z Lechii nikogo. Siłą gdańszczan jest umiejętność szybkiego wymieniania podań, które pozwala im na unikanie wikłania się w tego typu starcia. Jedynym graczem Lechii w czołówce najlepiej dryblujących w lidze jest Rafał Wolski.

Kontrolowany brak atrakcyjności

Ciężko przewidywać, jakie będzie nastawienie obu zespołów w tym spotkaniu. W poprzedniej rundzie Lechia zagrała bardzo ostrożnie, za co została srodze w Warszawie ukarana, więc logika oraz potencjał kadrowy nakazywałyby tym razem zrobić coś zupełnie odwrotnego. Legia z kolei, choć nad rywalami w lidze zazwyczaj dominuje, może w starciu z relatywnie silnym rywalem zagrać asekurancko, licząc na wciągnięcie przeciwnika na własną połowę i szukanie szybkiego przejścia z obrony do ataku. W ten sposób Jacek Magiera zestawił drużynę do starcia z Wisłą. Choć styl nie był zachwycający, warszawianom udało się zdobyć trzy punkty. Dość prawdopodobne wydaje się, że z podobnego założenia wyjdzie Piotr Nowak, tym bardziej, że jego drużyna znajduje się ostatnio w dołku. W efekcie prawdopodobnym scenariuszem jest mało atrakcyjna dla kibica ostrożna gra z obu stron, aż do momentu zdobycia przez którąś z ekip gola. O ile w ogóle to nastąpi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.