Choć początek spotkania wydawał się wyrównany (5:5), to od pierwszych akcji pomiędzy zespołami widać było różnicę jakości zagrywki. Zawodnikom Lube dała ona przewagę, pozwalającą im na swobodną grę na skrzydłach, w której na zmianę punktowali Jiri Kovar i Cwetan Sokołow (10:7). Po drugiej stronie siatki z kolei zaczęły mnożyć się błędy - brak czujności w obronie, zepsute serwisy Marko Ivovica i Thibault Rossarda, a także niedokładność rozegrania Fabiana Drzyzgi (12:16). Grając z taką przewagą włoscy siatkarze mogli bardziej ryzykować, a co za tym idzie, decydowali się na widowiskowe zagrania do Osmany Juantoreny, Kovara i Sokołowa, które przesądziły o wyniku pierwszej partii (25:22).
W drugim secie Lube od razu narzuciło swoje tempo gry (4:2) i nie zwalniało go mimo tego, że po stronie gospodarzy na zmianę punktowali Gavin Schmitt i Rossard (11:7). To, co udawało się zdobyć Resovii traciła jednak przez błędy serwisowe czy złym ustawieniem bloku (11:18). W końcówce drugiej partii bezsilni rzeszowianie poddali się pod skutecznością zagrywki Juantoreny i siłą ataków Stankovica (13:25).
Niemocy gospodarzy nie było widać natomiast na początku trzeciego seta (6:5), choć zaczęła ona powracać po dwóch asach serwisowych Sokołowa. Tak naprawdę to włoski zespół zagrywką wypracował coraz słabszą postawę miejscowych w ofensywie, a swój atak opierał na swoim atakującym i Juantorenie (16:11). Andrzej Kowal desygnował jeszcze do gry Frederica Wintersa i Jochena Schoepsa, jednak nie wpłynęło to na postawę jego drużyny (14:25).
Resovia: Nowakowski, Lemański, Ivović, Rossard, Drzyzga, Schmitt, Wojtaszek (libero) oraz Jaeschke, Tichacek, Możdżonek, Perrin, Winters, Schoeps
Lube: Sokołow, Candelarro, Juantorena, Stanković, Kovar, Christenson, Grebennikov (libero), Cebulj, Pesaresi (libero)