Mariusz Pudzianowski: Żeby wejść do oktagonu trzeba mieć jaja. Mimo porażki "Popek" jest zwycięzcą

- "Popek" podjął walkę, chociaż ja ćwiczę przez siedem lat, a on nie stanął w ringu od ośmiu lat. Mimo to powiedział: "Pudzian" dam z siebie wszystko - powiedział po zwycięstwie z "Popkiem" Mariusz Pudzianowski.

Jedną minutę i 20 sekund trwała walka Mariusza Pudzianowskiego z Pawłem "Popkiem" Rakiem podczas gali KSW 37 w Krakowie. Pojedynek zakończył się nokautem. Po jednym z ciosów "Pudziana", "Popek" padł na matę. Były mistrz świata strongmanów wykończył rywala w parterze mocnymi ciosami z góry.

Po walce kibice wygwizdali "Popka" po którym spodziewali się zdecydowanie lepszej postawy. - Chłopakowi należą się brawa, a nie gwizdy. Żeby wejść do oktagonu trzeba mieć jaja. On już wygrał. Zebrał się, trenował przez trzy miesiące, przygotował się na tyle, ile czas mu pozwolił. Podjął walkę, chociaż ja ćwiczę przez siedem lat, a on nie stanął w ringu od ośmiu lat. Mimo to powiedział: "Pudzian" dam z siebie wszystko - powiedział po walce Pudzianowski.

Zanim "Popek" wylądował na macie, trafił Pudzianowskiego jednym bardzo mocnym ciosem. - Muszę przyznać, że trafił jednym ciosem, on doszedł dość mocno. Nie zakręciło mi się jednak w głowie. "Popek" ma bardzo ciężką rękę. Czuję, że mam przypuchnięte usta. Mogłem tu stracić wszystko. Gdybym przegrał, to pewnie bym się zawinął z tego biznesu, a tak do końca 2017 roku jestem tutaj. Potem nadejdzie moja emerytura i czas młodych. Oni muszą wejść na moje miejsce - powiedział.

Dla Pudzianowskiego była to 15 walka w MMA. Były mistrz strongmanów wygrał 10 z nich, pięć przegrał.

Zobacz wideo

Piękne ring girls oczarowały publiczność podczas KSW 37! [ZDJĘCIA]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.