NBA. Falstart hiperdrużyny. Spurs rozbili Warriors

Miało być wielkie święto w Oakland, a była stypa. Napakowani gwiazdami Golden State Warriors przegrali z San Antonio Spurs aż 100:129.

Na pierwszy oficjalny mecz Kevina Duranta w Warriors czekała cała NBA. Przedsmak tego, co MVP z 2014 roku, może zdziałać razem z Stephenem Currym, Klayem Thompsonem i Draymondem Greenem mieliśmy w sparingach. W 83 minutach, które razem spędzili na parkiecie, rzucali średnio blisko 120 punktów na 100 akcji. We wtorek tak kolorowo nie było.

Prowadzeni przez Kawhiego Leonarda Spurs dominowali od samego początku. Skrzydłowy rzucił 35 punktów, co jest jego rekordem kariery. 26 punktów dołożył LaMarcus Aldridge, a 20 miał rezerwowy rzucający Jonathon Simmons, który w NBA gra dopiero drugi sezon.

Warriors mieli problemy ze znalezieniem rytmu w ataku. Nie wpadały im rzuty spod kosza, trójki też nie dziurawiły obręczy. A do tego straty - w samej pierwszej połowie finaliści z poprzedniego sezonu zaliczyli ich aż dziewięć. W całym meczu uzbierało się ich 16.

Sporo kłopotów było w obronie. Choć w Warriors został trzon zawodników, to jednak okazało się, że rewolucja, którą zespół przeszedł pod koszem, może być bolesna. W drużynie nie ma już ani Andrew Boguta, ani Festusa Ezeliego, którzy swoimi rozmiarami nieco zniechęcali od wchodzenia pod obręcz. Zaza Pachulia rywali zbytnio nie straszy, a Spurs wręcz skakali u po głowie. W całym meczu gracze z Teksasu zebrali aż 21 piłek w ataku, w sumie mieli aż 55 zbiórek. Warriors? Uciułali 35 zbiórek, czyli o jedną więcej niż Spurs w obronie.

27 punktów dla Warriors rzucił Durant, który trafił 11 z 18 swoich rzutów. Miał też 10 zbiórek i cztery asysty. 26 punktów dołożył Curry (9/18 z gry), a Green miał 18 punktów, 12 zbiórek i sześć asyst. Thompson zaczął sezon od spudłowania ośmiu z 13 rzutów i miał w sumie 11 punktów.

-Przed nami wiele roboty, ale cały czas podoba mi się to, z jakiego miejsca startujemy - powiedział Curry.

-Spudłowaliśmy wiele prostych rzutów, ale mnie to nigdy nie martwi. Ważniejsze jest, żebyśmy mieli mniej straty i lepiej walczyli o zbiórki - mówił Steve Kerr.

Pierwszego dnia nowego sezonu NBA oprócz wpadki Warriors ze Spurs były dwa inne mecze. W Cleveland mistrzowie NBA, czyli Cavaliers, odebrali pierścienie za zdobyty w czerwcu tytuł, a potem po mistrzowsku rozprawili się z New York Knicks, zwyciężając 117:88. LeBron James zaczął sezon od triple-double (19 punktów, 14 asyst, 11 zbiórek), 29 punktów miał Kyrie Irving, a 23 dołożył Kevin Love. Najwięcej punktów dla Knicks rzucił Carmelo Anthony - 19.

Portland Trail Blazers pokonali u siebie Utah Jazz 113:104. 39 punktów, dziewięć zbiórek i sześć asyst miał Damian Lillard, 25 punktów dorzucił C.J. McCollum, a dobre wejście z ławki miał Allen Crabbe (18 punktów). Najwięcej punktów dla Jazz - 29 - zdobył Joe Johnson.

Zobacz wideo

LeBron James odebrał mistrzowski pierścień. Nie potrafił powstrzymać łez [GALERIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.