Grand Prix USA. Lewis Hamilton pojechał jak mężczyzna. Rosberg miał minę nieco zafrasowaną

W Q1 Lewis Hamilton był szybszy od Nico Rosberga o 0,1 sekundy. W Q2 to Rosberg pojechał lepiej o 0,1 sekundy, ale obaj byli wolniejsi od Daniela Ricciardo z Red Bulla. W finałowej Q3 wszystko wróciło do normy, co. kompletnie nic nie oznacza.

Hamilton mówił przed startem w Austin, że porażkę postara się przyjąć jak mężczyzna. Ale prosta matematyka przekonywała, że jeśli przegra z "kolegą" z zespołu Mercedesa także na amerykańskiej ziemi, to będzie mu bardzo trudno obronić tytuł mistrzowski. Dziś ma 33 punkty straty w "generalce". Nie wygrał z Niemcem od pięciu wyścigów, ostatni raz niemal trzy miesiące temu 24 lipca na Węgrzech. Jakby mało było powodów do walki, to jeszcze Toto Wolff, szef zespołu, dolał benzyny do ognia i mocno stwierdził: - Obaj mają wolną rękę w rywalizacji o mistrzostwo - chcąc przekonać, że Mercedes nikogo nie faworyzuje, ani nie zamierza stosować jawnych bądź ukrytych "team orders". Inna sprawa, czy ktokolwiek mu wierzy. Hamilton, który nie jednokrotnie zarzucał szefostwu faworyzowanie wciąż nie posiadającego tytułu czempiona Rosberga, na pewno nie.

Powodów do ostrej bitwy było więc aż nadto, co obaj pokazali już na treningach. Ciąg dalszy starcia zobaczyliśmy podczas sobotnich kwalifikacji w Austin. W Q3, kiedy zostało ich już tylko dziesięciu najszybszych, znów różnica między bolidami Mercedesa była minimalna. Hamilton miał po pierwszym przejeździe 0,072 sekundy przewagi. Ale na ostatnim kółku pokazał klasę wciąż panującego mistrza - ponad 0,2 sekundy nad Rosbergiem i kolejne w karierze (choć pierwsze w USA) pole position, okraszone gratulacjami od Venus Williams - legendy tenisa, Lindsay Vonn - mistrzyni alpejskiej i kilkudziesięciu aktorów Hollywood. Rosberg minę miał nie tęgą, bo między nimi 0,2 sekundy to sporo. Ale też cóż to znaczy, skoro Hamilton w ostatnich trzech miesiącach pokonywał w kwalifikacjach Rosberga nie raz, ale w wyścigu ani razu?

Za plecami Mercedesów walkę o drugą linię na starcie z Ferrari wygrały Red Bulle. Trzecie miejsce zajął Ricciardo, czwarte Max Verstappen (obaj Red Bull), piąte Kimi Raikkonen a dopiero szóste Sebastian Vettel (obaj Ferrari). Zaskoczeniem in minus były słabe występy zapowiadającego szarżę McLarena (Jenson Button nie wszedł do Q2, Fernando Alonso do Q1) oraz wielbionego w Ameryce zespołu Haasa, który liczył na więcej niż miejsca w drugiej dziesiątce. Wyścig powinien być fajny, bo kilku kierowców, którzy teoretycznie kwalifikacje zakończyli na dalekich pozycjach, wystartuje z supermiękkich oponach. Te - zdaniem firmy Pirelli - nie starczą na długo, ale dają ponad sekundę przewagi na okrążeniu!

Wyniki kwalifikacji:

Start wyścigu w niedzielę o godz. 21. Relacja na Sport.pl - to jest Twój LIVE.

Czterokrotna mistrzyni olimpijska kończy karierę! Oj, będziemy tęsknić [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.