Śląsk - Termalica. Łukasz Madej: Michniewicz jest impulsywny i potrafi użyć ostrych słów

Myślę, że wielkie kluby zawsze powracają, odbudowują się, awansują stopniowo z niższych lig. A w Niecieczy ta formuła kiedyś może się wyczerpać, tak jak we Wronkach czy w Grodzicku Wielkopolskim - mówi przed niedzielnym spotkanie z Termaliką piłkarz Śląska Łukasz Madej.

Za Śląskiem nieudane kilka tygodni. WKS odpadł z Pucharu Polski, a w trzech ligowych meczach wywalczył tylko punkt, który zdobyto w dodatku w dramatycznych okolicznościach, po straconej bramce w ostatnich sekundach spotkania z Piastem. - Siedzi jeszcze ta zadra z meczu w Gliwicach. Paradoksalnie można powiedzieć, że lepiej by było, gdybyśmy nie strzelili na 1:0, bo nie rozbudził by nadziei na komplet punktów. Bardzo też szkoda, że odpadliśmy z Pucharu Polski. Każdy w drużynie miał marzenia z tym związane, a tak trzeba je odłożyć na przyszły sezon - mówi skrzydłowy Śląska Łukasz Madej.

Najbliższym rywalem wrocławian będzie Bruk-Bet Termalica, trenowana przez Czesława Michniewicza, z którym Madej 13 lat temu pracował w Lechu Poznań. - Minęło sporo czasu, ale mam miłe wspomnienia, bo zdobyliśmy Puchar i Superpuchar Polski. Były różne momenty, ale pamięta się te dobre. Michniewicz, ale i wszyscy trenerzy, mają indywidualne podejście do każdego zawodnika. On jest dość impulsywnym szkoleniowcem, który potrafił użyć ostrych słów - wspomina piłkarz WKS-u.

Innym starym znajomym Madeja jest Roman Gergel, z którym w ubiegłym sezonie występował w Górniku Zabrze. Naprzeciw siebie mogą stanąć w niedzielę. - Choć dla całej drużyny był to słaby sezon, Roman miał go całkiem niezły. To dobry zawodnik, bazujący na szybkości, dzięki której dochodzi do sytuacji strzeleckich i często je wykorzystuje - mówi 34-latek. W zeszłym sezonie Słowak zdobył w sumie 10 bramek dla zabrzan

Od niedawna Gergel jest już w Niecieczy, czyli jednej z największych rewelacji obecnego sezonu. Podopieczni trenera Michniewicza po 10 kolejkach mają 20 punktów i zajmują 4. miejsce w tabeli. Na wyjazdach radzą sobie jednak słabiej (sześć z 20 punktów). - Mają lepsze i gorsze momenty, jak wszyscy. Każdy mecz jest inny i decyduje dyspozycja dnia oraz to, co zespół zrobi w trakcie mikrocyklu. Ja uważam, że wszystko w grze łatwo można popsuć, a później trudno to poprawić. Sądzę jednak, że dla właścicieli Termaliki to wielka pasja, ale na dłuższą metę trudno utrzymać klub z tak małej miejscowości na najwyższym poziomie. Są jednak przykłady - np. Hoffenheim w Niemczech - że może się to udać - twierdzi Madej.

I dodaje: - Myślę, że te wielkie kluby zawsze powracają, odbudowują się, awansują stopniowo z niższych lig. A w Niecieczy ta formuła kiedyś może się wyczerpać, tak jak we Wronkach czy w Grodzicku Wielkopolskim. Za kilka czy kilkanaście lat wszyscy nadal będą wiedzieć co to jest Śląsk, Górnik, ŁKS czy Lech, a o Termalice być może zapomnimy. Być może, bo jeśli klub będzie mądrze prowadzony i będzie robił postępy, to niewykluczone, że utrzymają się przez wiele lat. Ja jednak sądzę, że wielkie kluby i rzesze ludzi, którzy się tymi klubami interesują, ostatecznie wypchną te mniejsze - kończy Madej.

Mecz Śląsk Wrocław - Bruk-Bet Termalica Bruk-Bet Nieciecza w niedzielę o godz. 15.30. "

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.