Agnieszka Radwańska - Karolina Woźniacka. Kolejna bitwa przyjaciółek

Agnieszka Radwańska powalczy dziś o ćwierćfinał w Wuhan z Karoliną Woźniacką. Dunka gra szósty dzień z rzędu, ale co to dla maratonki.

We wtorek Radwańska ze zdumiewającą łatwością poradziła sobie z Jekatieriną Makarową. Rosjanka w półtora roku spadła z ósmego na 37. miejsce na świecie, ale dla Polki zawsze była niewygodną rywalką. Leworęczna, agresywna, wyeliminowała ją z US Open w 2013 i z Wimbledonu rok później. Tym razem nie mogła się wstrzelić w kort. W kluczowym momencie meczu w trzech kolejnych gemach nie zdobyła punktu.

Radwańska wygrała 6:4, 6:1. "Zaimponowała" - pochwaliła ją oficjalna strona WTA. Kibice zapamiętają uderzenie z drugiego seta, kiedy Polka, returnując, zagrała idealnego slajsa, piłka upadła tuż za siatką, rywalka nawet do niej nie biegła. Takich zagrań nie ogląda się często. Agnieszka wygrała gema.

W III rundzie po raz 14. w karierze zmierzy się z Woźniacką, swoją serdeczną przyjaciółką, z którą spędzała nawet kiedyś wakacje. Bilans ma niekorzystny (4-9), po raz ostatni przegrała w sobotę w półfinale w Tokio, choć prowadziła już 6:4, 5:3. Teraz atutem Radwańskiej ma być jednak świeżość.

Na temat organizmu Woźniackiej można napisać pracę naukową z dziedziny fizjologii. Pierwszy raz zadziwiła w 2014 roku. Nie przerywając kariery tenisowej, przygotowała się do maratonu w Nowym Jorku i ukończyła go ze świetnym czasem 3:26.33.

Teraz pokonuje drugi maraton - na korcie. W ciągu ośmiu ostatnich dni wygrała siedem meczów, w tym trzy trzysetowe.

Dzięki półfinałowi US Open i triumfowi w Tokio Woźniacka w miesiąc awansowała o 52 pozycje w rankingu, ale wciąż dopiero goni czołówkę - jest 22. W Wuhan musiała zagrać od I rundy, a nie jak rozstawiona z trójką Radwańska - od drugiej.

Organizatorzy zaplanowali mecz Dunki z Samanthą Stosur na poniedziałek wieczorem, dzień po finale w Tokio. - Myślałam, że będę zmęczona, nie będę miała wyczucia piłki po zmianie kortów. Na szczęście miałam czas, by się wyspać i odpocząć, na korcie czułam się zaskakująco dobrze - mówiła Woźniacka po zwycięstwie 6:3, 6:2. A przecież musiała jeszcze pokonać ponad 2400 km z Tokio do Wuhan, a wcześniej udzielić kilku wywiadów.

Wczoraj Woźniacka w drugiej rundzie wygrała 6:4, 6:4 z Czeszką Kateriną Siniakovą. Dzisiejszy mecz będzie jej szóstym w ciągu ostatnich sześciu dni. Nawet maratonka może w końcu poczuć się zmęczona.

Radwańska w to najwyraźniej nie wierzy. - Nie będzie łatwo. Po US Open odzyskała pewność siebie. Dużo ryzykuje, rzadko się myli, nie oddaje punktów za darmo. Poprawiła serwis. Nasze mecze są zacięte, w Tokio grałyśmy prawie trzy godziny, przed nami kolejna bitwa - mówiła.

Woźniacka od kilku meczów gra z plastrem na udzie, Radwańska ma mniejszy, na prawym barku. - Na szczęście jestem tutaj w jednym kawałku - uspokajała po pokonaniu Makarowej.

W rozsypce jest za to Garbine Muguruza, która w pierwszym meczu przegrała z Jeleną Janković. Hiszpanka wygrała Rolanda Garrosa, ale od tego czasu nie doszła do żadnego finału. W poniedziałek Radwańska wyprzedzi ją w rankingu WTA, wracając na trzecie miejsce na świecie.

Radwańska, Bouchard, Wozniacki. Tenisistki lubią plaże [ZDJĘCIA Z WAKACJI]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.