21-letni Arak tego lata zamienił Zagłębie Sosnowiec na Ruch Chorzów i na razie nie żałuje. Młody napastnik strzelił dotąd w lidze dwie bramki. - Gra w Ekstraklasie to był zawsze mój cel. Cieszę się, że trafiłem do Ruchu, ale też mam świadomość, że cały czas muszę się uczyć. Każde spotkanie jest dla mnie nowym doświadczeniem - mówi.
Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia, zażartował na łamach "Sportu", że Arak pasuje do Ruchu, jak Louis de Funes do roli Hamleta. - Prezes Zagłębia ma specyficzne poczucie humoru, które sam bardzo lubię. Nie powiem na niego złego słowa. Wiele mu zawdzięczam. Jak strzelałem gole w meczach z Łęczną i Cracovią, to dostałem od niego sms-y z gratulacjami - mówi Arak, który odwiedził Stadion Ludowy podczas niedawnego meczu z Pogonią Siedlce. - Wielu kibiców serdecznie się ze mną przywitało. Tyle że Zagłębie to na dziś zamknięty rozdział. Gram teraz dla Ruchu i dla jego kibiców - zaznacza.
Arak nie ukrywa, że o aklimatyzację w Chorzowie było tym łatwiej, że na Cichej gra kilku zawodników, których miał okazję poznać w Warszawie. To chociażby Łukasz Moneta i Kamil Mazek.
- Przeciwko Legii zagram po raz pierwszy w życiu i już nie mogę doczekać się tego spotkania. Na boisko musimy wyjść pełni optymizmu. W moim przypadku bez sentymentów. Spędziłem w Legii dziewięć sezonów, ale teraz liczy się tylko Ruch - mówi.
Patryk Lipski, pomocnik Ruchu, napisał na twitterze, że na Cichej Legia będzie miała trudniejszą przerwę niż z Dundalk, gdy stawką był awans do fazy grupowej LM.
- Patryk ujął to żartobliwie. A jak będzie naprawdę? Trudno tak porównać siłę naszą i mistrza Irlandii. Na pewno w Ruchu tworzy się fajny zespół. Jeden za drugiego w ogień skoczy - zapewnia napastnik.