Bramkarz Górnika Zabrze: Mam nadzieję, że pójdziemy tropem Zagłębia Lubin [ROZMOWA]

- Dzięki sezonowi w GKS-ie Katowice nabrałem pewności siebie. Wracam już nie z myślą: "mam nadzieję, że się uda". Chcę po prostu być tą "jedynką" - mówi Mateusz Kuchta, 20-letni bramkarz Górnika Zabrze.

Czy Górnik Zabrze szybko wróci do Ekstraklasy? Podyskutuj na Facebooku >>

Kamil Kwaśniewski: Sparingi wskazują, że to właśnie pan będzie numerem jeden w bramce Górnika.

Mateusz Kuchta: - Okaże się w piątek. Każdy z nas - bramkarzy - przepracował ten okres przygotowawczy naprawdę solidnie, bo wiemy, że mogą zdecydować detale. Ze swojej strony mogę powiedzieć tyle, że jestem gotów.

Rywalizacja jest ostra, bo przecież Grzegorz Kasprzik to nie tylko podstawowy bramkarz z wiosny, ale i ulubieniec kibiców.

- Myślę, że - razem z Adamem Danchem - jest w dwójce tych najbardziej lubianych. Zresztą, zasłużył sobie na to. Mam jednak nadzieję, że jeśli wywalczę sobie miejsce w składzie, to kibice docenią i mnie.

Wypożyczenie do GKS-u Katowice wyszło panu tylko na dobre.

- Kiedy dwa lata temu wracałem z wypożyczenia do Okocimskiego Brzesko, liczyłem, że dostanę szansę, ale... tak po cichu. Dzięki sezonowi w GieKSie nabrałem pewności siebie. Teraz wracam do Górnika już nie z myślą: "mam nadzieję, że się uda". Chcę po prostu być tą "jedynką".

Pewne obawy można mieć o linię obrony, gdzie Marcin Brosz musi łatać dziury.

- Ale w ostatnich sparingach graliśmy na zero z tyłu. W ogóle rywale nie potrafili sobie stworzyć zbyt wielu sytuacji. Nawet w spotkaniu z Rotherham United, kiedy momentami cofaliśmy się dość mocno. To prawda, że dla Rafała Kurzawy, Szymona Matuszka czy Adama Wolniewicza bok obrony nie jest nominalną pozycją, ale wszyscy wyglądają tam naprawdę fajnie. Poza tym w kolejce do gry jest jeszcze sporo młodych chłopaków. Jestem spokojny o to, kiedy otrzymała szansę, to ją wykorzystają.

Wraz z przyjściem Brosza ta młodzież dostała takiego pozytywnego kopa.

- Wystarczy spojrzeć na kadrę zespołu. Stworzyła się tu fajna mieszanka doświadczonych zawodników i młodzieży, która może się od nich uczyć. Przypomina to sytuację Zagłębia Lubin po spadku z Ekstraklasy. I mam nadzieję, że pójdziemy tym samym tropem. Bo "młodszy" nie oznacza "gorszy". Dlatego jestem optymistą. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego i obyśmy spełnili oczekiwania.

W ostatnich tygodniach słowo "awans" pada jednak rzadko.

- Głośno o tym nie mówimy, bo nie ma co za bardzo wybiegać w przyszłość. Chcemy iść naprzód krok po kroku. Dzisiaj myślimy o Miedzi Legnica, później skupimy się na Stali Mielec.

Jaki ma być ten nowy Górnik?

- Grający odpowiedzialnie. Kluczem będzie zero z tyłu, a przy tak dobrych zawodnikach w ofensywie do bramki rywali zawsze coś wpadnie. Co nie oznacza, że będzie łatwo. Pamiętam domowe mecze w barwach GieKSy - goście zazwyczaj byli cofnięci, szukali kontr. Podejrzewam więc, że nie znajdzie się wiele zespołów, które przyjadą na największy stadion w pierwszej lidze i z najlepszymi kibicami, by rzucić się na nas.

Data meczu z GKS-em Katowice już zakreślona w kalendarzu na czerwono?

- Październik, prawda? (śmiech). Oczywiście, że sprawdziłem. Miło będzie wrócić na Bukową, bo spędziłem tam fajny rok. Chociaż mogliśmy osiągnąć więcej. Czuliśmy, że wszystko jest przygotowane już pod ten awans...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.