Premier League. Antonio Conte w zdemoralizowanej Chelsea

Zasadą ogłoszonego w poniedziałek nowym szkoleniowcem Chelsea Antonio Conte jest wygrywać za wszelką cenę. Ale sukces 46-letniego Włocha w Londynie nie będzie uzależniony tylko od niego.

Żeby powtórzyć sukces w kolejnym sezonie musicie stać się lepsi - mówił Jose Mourinho do piłkarzy latem, po zdobyciu mistrzostwa Anglii. Powiedzieć, że Portugalczyk nie trafił do głów zawodników, to nic nie powiedzieć. Portugalczyk po kilku miesiącach został zwolniony, Chelsea w grudniu była bliżej do strefy spadkowej niż miejsc gwarantujących grę w europejskich pucharach. Beznadziejna jesień spowodowała, że londyńczycy nie mają szans nawet na udział w Lidze Europy.

Z szatni Chelsea wyciekało wszystko. Zaczęło się od krytyki polityki transferowej klubu (Mourinho przyznał, że zatrudnionego latem Papy'ego Djilobodjiego nigdy nie widział w akcji), konfliktu ze sztabem medycznym (Portugalczyk wyrzucił lubianą przez piłkarzy doktor Evę Carneiro), izolowaniu niektórych piłkarzy (m.in. najwierniejszego mu dotąd żołnierza - Johna Obiego Mikela). Szkoleniowiec otwarcie przyznawał, że wobec zawodników stosował metody i kija, i marchewki, ale nic się nie sprawdzało.

Jego metody nie działały do tego stopnia, że angielskie media coraz odważniej sugerowały, że piłkarze grają przeciwko Mourinho. Gdy w końcu Portugalczyka zwolniono, dyrektor techniczny Chelsea, Michael Emenalo przyznawał, że w szatni panowała niezgoda. To także wina piłkarzy. Niektórzy, jak Diego Costa, z wakacji wrócili z nadwagą, inni bohaterowie mistrzowskiego sezonu (John Terry, Nemanja Matić, Hazard) przeżywali zapaść formy.

Wszystko to przypominam, by pokazać, do jak zdemoralizowanej szatni wkroczy latem selekcjoner reprezentacji Włoch. Przyjście Guusa Hiddinka nieznacznie poprawiło wyniki, ale nie sytuację w szatni. Eden Hazard przed ważnymi meczami z PSG w Lidze Mistrzów przyznał, że chętnie zagrałby w paryskim klubie. Bramkarz Thibaut Courtois, dla którego latem zdecydowano się puścić do Arsenalu Petra Czecha, nie chciał wiązać swojej przyszłości z Chelsea. Costa już ostatniego lata chciał uciekać z Londynu.

Conte, który dołączy do Chelsea po mistrzostwach Europy we Francji, będzie musiał to wszystko poukładać, odbudować pewność siebie i poczucie wspólnego celu. Pod tym względem Roman Abramowicz nie mógł wybrać lepszego szkoleniowca. - Ma w sobie bestię. Szatnia, w której jest wściekły Conte jest jednym z najniebezpieczniejszych miejsc, w jakich można się znaleźć - mówił Andrea Pirlo. Włoski korespondent "Guardiana", Paolo Bandini opisując Conte przywołuje scenę z mistrzowskiego sezonu Juventusu, gdy zespół przed ostatnią kolejką miał zagwarantowany tytuł i walczył tylko o to, by przebić granicę stu punktów. Gdy szkoleniowiec usłyszał, że piłkarze zamierzają dyskutować z przedstawicielem zarządu o premiach, wydarł się nawet na kapitana Gianluigiego Buffona. Conte uznał to za zdradę jego ideałów i charakteru, jakie wpajał przez cały okres pracy swojej drużynie.

Tymczasem piłkarze Chelsea w tym sezonie w większości meczów wyglądali lub wciąż wyglądają na średnio zainteresowanych wygrywaniem. Dla Conte nie liczy się nic innego. Udowadniał to w przeszłości, która kryje wiele sekretów i niedopowiedzeń. W książce o dopingu w futbolu "Uzależnieni od wygrywania" został oskarżony o przyjmowanie EPO, w trzecim sezonie w Juventusie został zawieszony na cztery miesiące za udział w ustawianiu meczów, a przed nim jeszcze jeden proces z tą aferą związany. Te wydarzenia kładą się cieniem na karierze szkoleniowej, w trakcie której wygrał trzy mistrzostwa Włoch, a prowadzona przez niego reprezentacja przegrała ledwie trzy z 18 spotkań.

Oprócz jego nerwowych reakcji - Carlos Tevez porównywał je do "suszarek" sir Alexa Fergusona - piłkarze mogą się spodziewać, że na znaczeniu zyska taktyka. Juventus Conte grał systemem 3-5-2, reprezentacja Włoch jest znacznie bardziej uniwersalna. Styl gry jest oparty na doskonałej organizacji i wypełnianiu ściśle określonych przez trenera zadań. Wystarczy przypomnieć sobie, jak fenomenalną defensywę Conte zbudował w Turynie i zestawić ten obrazek z chaotyczną w obronie Chelsea, by zauważyć, że pod tym względem Włoch może najbardziej "The Blues" poprawić. W trzydziestu kolejkach obecnego sezonu mistrz Anglii stracił 41 goli, dziewięć więcej niż w całym poprzednim. Rywale Juventusu Conte w 114 meczach Serie A do siatki trafili ledwie 67 razy.

Dlatego dobrą wiadomością dla Conte jest... sukces Claudio Ranieriego, który w Leicester zbudował - prawdopodobnie - mistrza Anglii. Także dzięki rozwinięciu świadomości taktycznej u wcześniej chaotycznie grających piłkarzy i zdyscyplinowanej defensywie. Conte charakterologicznie bliżej jednak do Mourinho niż starszego i spokojniejszego rodaka.

Inna sprawa, że trafienie z przekazem do piłkarzy oraz odpowiednie ustawienie ich na boisku nie musi przynieść sukcesu. Niedawno Hiddink tłumaczył beznadziejny sezon "momentem przejściowym" w historii Chelsea. Należy to rozumieć jako okres pomiędzy punktem szczytowym jednego zespołu, a zbudowaniem kolejnego. Tymczasem ostatnie transfery londyńczyków to pasmo nieporozumień. Oprócz wspomnianego Djilobodjiego, latem ściągnięto za ponad 60 milionów funtów Babę Rahmana (z Augsburga), Pedro (z Barcelony) i Kenedy'ego (z Fluminense) - żaden nie stał się kluczowym piłkarzem, wszyscy dopiero w drugiej części sezonu prezentowali przebłyski dające nadzieję na przyszłość. Gdy zimą pojawiła się okazja do wzmocnienia składu, Chelsea wypożyczyła Alexandre'a Pato z Corinthians i kupiła 20-letniego obrońcę New York Red Bulls, Matta Miazgę. Brazylijczyk zadebiutował dopiero po 63 dniach od transferu (w sobotę z Aston Villą strzelił gola), Amerykanina kibice zobaczyli po raz pierwszy także w miniony weekend. O wypożyczonym na rok latem Falcao nie pamięta już niemal nikt, bo ostatni raz zagrał w październiku.

W takich warunkach o rewolucję będzie trudno, zwłaszcza, że Chelsea nie będzie mogła kusić piłkarzy występami w Lidze Mistrzów. Nawet jeśli uda się zatrzymać większość piłkarzy, to i tak Conte nie będzie dysponował najlepszym składem w Premier League. Jak pokazuje obecny sezon, przeciętniacy (m.in. Leicester, ale i West Ham) dobrymi transferami nadrobili różnicę, a nowi trenerzy Manchesteru City (Pep Guardiola) i United (prawdopodobnie Mourinho) dostaną spore budżety na piłkarzy.

W Chelsea nikt na alarm nie bije, ale coraz więcej sugeruje, że latem klub czekają porządki. Odejść ma Emenalo, więcej szans ma dostać klubowa młodzież, do tej pory schowana w akademii lub wypożyczana. Słowem: w następnym sezonie warunki na Stamford Bridge będą dalekie od tych, z jakimi kojarzona jest praca w wydającej setki miliony funtów Chelsea.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.