III liga piłki nożnej

Zagłębie nadal liderem, ale zwycięstwo tym razem nie przyszło łatwo. Zdecydował kontrowersyjny rzut karny podyktowany dla sosnowiczan sześć minut przed końcem

Zagłębie nie zwykło przegrywać w tym sezonie na własnym boisku. Jesienią sosnowiczanie wygrali na Stadionie Ludowym wszystkie siedem spotkań. Rundę rewanżową też rozpoczęli od zwycięstwa. Wygrana z zespołem Miedzi Legnica przyszła im jednak z największym trudem. - Proszę o trochę wyrozumiałości. To był pierwszy mecz po zimie. Moi zawodnicy jeszcze czują się, jakby grali na śniegu. Długie piłki zamiast kombinacyjnej gry. Walka zamiast finezji - bronił swój zespół Krzysztof Tochel.

Na Miedź to jednak wystarczyło, a największa w tym zasługa samych piłkarzy z Legnicy.

W 84. min w niegroźnej wydawałoby się sytuacji Albert Połubiński główkował tak nieszczęśliwie, że trafił piłką w rękę Sebastiana Madery.

Piłkarze drużyny gości na przemian łapali się za głowy i spoglądali w niebo, ale decyzji sędziego nie zmienili: rzut karny!

Damian Treściński w zimowych sparingach wykorzystał pięć jedenastek, nie pomylił się także w meczu o ligowe punkty. - To przykre, że przegrywamy w taki sposób. 90 minut walki i wszystko poszło na marne. Żadnej ręki nie było, trafiłem kolegę w brzuch - zapewniał Połubiński, kapitan Miedzi.

- Ja widziałem rękę, a może nawet dwie - twierdził z kolei Marcin Lachowski, po którego dośrodkowaniu powstało całe zamieszanie. Sam Połubiński zgrał piłkę nie głową, tylko ręką. To był rykoszet - podkreślał.

Bohumil Panik, czeski szkoleniowiec legniczan, mówił, że nie widział nic, a trener Tochel przypomniał, że w pierwszej połowie jego drużynie należał się karny za faul na Tomaszu Stolpie.

Dwie pierwsze bramki nie były tak kontrowersyjne, a i dużo ładniejsze. Dawid Skrzypek zanim mocnym strzałem z linii pola karnego pokonał Sebastiana Szymańskiego, przebiegł z piłkę ponad pół boiska i oszukał jeszcze dwóch rywali. -

- Dostałem dokładne podanie od Tomka Stolpy, stoper Miedzi się zawahał, pociągnąłem do przodu, kątem oka zauważyłem, że bramkarz się źle ustawił, uderzyłem w stronę bramki i wpadło - opowiadał.

Ładny był też gol Marcina Robaka, który efektowną główką trafił tuż przy słupku do siatki Zagłębia. Szansę na kolejna bramkę miał też Skrzypek, ale piłka po jego mocnym strzale z pola karnego zatrzymała się na słupku. - Taki jest urok piłki. Raz wpada, raz nie - uśmiechał się skrzydłowy Zagłębia.

Zagłębie Sosnowiec 2(1)

Miedź Legnica 1 (0)

Bramki: 1:0 Skrzypek (8.), 1:1 Robak (66.), 2:1 Treściński (84., karny).

Zagłębie: Kurdziel - Stemplewski, Drzymont, Treściński, Antczak (73. Wurzel) - Skrzypek (87. J. Rak), Słupecki (70. Jajeśniak), Lachowski, Chwalibogowski - Ujek Ż, Stolpa (70. Bugaj).

Miedź: Szymański - Maślanka, Madera, Dymkowski, Murat - Monasterski Ż (78. Halkowicz), Majka (46. Łacina), Połubiński, Kupis (89. Sawiński) - Akacki (85. Strożek), Robak.

Sędziował: Adam Szubielski (Łódź). Widzów: 4500.

Zdaniem trenerów

Krzysztof Tochel (Zagłębie)

Zespół Miedzi bardzo mi się podobał. Porównałbym ją do prowadzonego kiedyś przeze mnie KSZO Ostrowiec. Piłkarze o dobrych warunkach fizycznych, walczyli na całym boisku. Myślę, że w następnych meczach Miedź poodbiera faworytom jeszcze wiele punktów.

Bohumil Panik (Miedź)

To był dla nas pierwszy mecz w rundzie rewanżowej. Myślę, że nie wypadliśmy najgorzej. Przyjechaliśmy na boisko lidera III ligi i pokazaliśmy, że i w Sosnowcu można walczyć o punkty Na razie punktów nie mamy. Jednak przed nami jeszcze 14 kolejek i to na pewno się zmieni.

not. tod

Rozmowy pod szatnią

Dawid Skrzypek (Zagłębie)

Nastawialiśmy się na ciężki mecz, bo wiedzieliśmy, że Miedź jest ostatnio w wysokiej formie. Nieprzypadkowo wygrali w sparingu ze Śląskiem Wrocław aż 4:0. Miedź postawiła nam poprzeczkę bardzo wysoko. Nam grało się ciężko. Wiadomo, pierwszy mecz po zimowej przerwie nigdy nie jest łatwy. Dodatkowo nie sprzyjała nam pogoda, na grząskim boisku dużo łatwiej się bronić, niż atakować.

Marcin Lachowski (Zagłębie)

Mamy fantastyczną publikę, każdy z nas chce, ale czasem to nie wychodzi. W naszej grze było za dużo schematów. Uparliśmy się na pewne rozwiązania rzutów wolnych, rożnych, a wystarczyło coś zmienić. Raz poszedłem wyrzucić piłkę z autu i od razu był rzut karny. W takich spotkaniach poznaje się charakter drużyny.

Albert Połubiński (Miedź)

Nie wiem, jakim cudem sędzia zauważył rękę. Absolutnie nie zgadzam się z decyzją arbitra. Mecz z liderem powoduje dodatkowe emocje i przykro jest, gdy się przegrywa w taki sposób, tym bardziej że nie byliśmy słabsi.

not. tod

Chrobry - Walka 1:1

- Do Głogowa pojechaliśmy po minimum punkt. Cel ten osiągnęliśmy, co mnie cieszy, ale już z gry jestem mniej zadowolony - podsumował sobotni mecz trener Walki Zdzisław Iwański. - Widać było, że rywale przygotowywali się do rozgrywek na normalnych boiskach, a nie na śniegu i w błocie. Nas jeszcze piłka nie słuchała - dodał. Z podziału punktów nie był natomiast zadowolony debiutujący w roli szkoleniowca Chrobrego Wiesław Pisarski. - Mecze u siebie z takimi rywalami jak z Walką trzeba wygrywać - przyznał.

Spotkanie w Głogowie stało na słabym poziomie. W I połowie na żadną z bramek nie oddano ani jednego celnego strzału. W 23. min świetną okazję do zdobycia gola mieli gospodarze: po podaniu Adama Pojnara piłka toczyła się po linii bramkowej, ale ani Jarosław Helwig, ani Sebastian Tomasiak, którzy stali przed bramką, nie zdołali jej sięgnąć. - Mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć już w I połowie. Gdybyśmy wykorzystali tę sytuację, zapewne mecz miałby zupełnie inny przebieg - analizował potem Pisarski. Goście w tym okresie też mieli okazje do strzelenia bramki, ale najpierw Marcin Kocur strzelił za słabo i futbolówka nie doleciała nawet do bramki, a potem - po uderzeniu Piotra Michalaka - piłka trafiła w zewnętrzną część siatki.

Po przerwie oba zespoły również grały chaotycznie i rzadko udawało im się stwarzać groźne sytuacje. Sztuka ta udała się w 67. min zabrzanom. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marcina Szmieszka przed polem bramkowym najwyżej wyskoczył Krystian Sosna i strzałem głową zdobył bramkę dla Walki. Odpowiedź gospodarzy była jednak natychmiastowa. Zaraz po wznowieniu gry piłka trafiła na pole karne gości, gdzie bramkarz gości Andrzej Jarkiewicz - zdaniem sędziego - sfaulował Tomasiaka. - Ja bym tej jedenastki nie gwizdnął, bo do starcia doszło dopiero po tym, jak nasz bramkarz wybił piłkę - denerwował się Iwański. - Jednak nie byłoby tej sytuacji, gdybyśmy odebrali piłkę rywalom zaraz po wznowieniu przez nich gry. A tak poszły trzy podania i stało się. Nie można tego nazwać inaczej jak tylko frajerstwo - dodał trener Walki. Skutecznym egzekutorem rzutu karnego okazał się Paweł Żmudziński, choć trzeba przyznać, że pomocnik Chrobrego miał sporo szczęścia. Piłka po jego strzale trafiła bowiem w słupek, po czym odbiła się od pleców bramkarza i dopiero wtedy wpadła do bramki.

Kilka minut później Żmudziński już nie miał tyle szczęścia: po jego strzale piłka znowu trafiła w słupek, ale tym razem nie znalazła się w siatce. W końcówce dobrej okazji dla zabrzan nie wykorzystał Jarosław Dolny.

Strzelcy bramek

Chrobry: Żmudziński (69., karny).

Walka: Sosna (67.).

Składy

Chrobry: Cuper - Opalacz, Piróg, Buczek, Smolin, Bukraba, Trznadel, Żmudziński, Helwig (86. Sybis), Tomasiak, Pojnar.

Walka: Jarkiewicz - Gałecki, Sieczka, Maj, Woźny - Szmieszek (84. Wójcik), Kowalski, Sosna, Michalak (88. Sala) - Dolny, Kocur.

dk, gak

Strzelcy bramek

Odra: Tyc (36.), Rogowski (41., 64.), Sobotta (45., 69.).

Polonia: Ruminkiewicz (59.).

Pozostałe mecze 17. kolejki, tj. Rozwój Katowice - Scorpio Ciurex Czarnowąsy, Ruch Radzionków - Polonia Bytom, Górnik MK Katowice - Śląsk Wrocław i Włókniarz Kietrz - Carbo Gliwice, zostały przełożone na 28 kwietnia (środa).

Copyright © Agora SA