Co łączy Piasta i Leicester - bajki, których nie wymyśliłby Walt Disney

Latem typowano je do spadku, potem wysłuchiwały, że nie wytrzymają do końca sezonu, a w ogóle to cud, że są tam, gdzie są. Ale tak naprawdę Piast i Leicester po prostu dały sobie szansę i do maksimum wykorzystują sprzyjające okoliczności.

W Gliwicach i tak wierzyli bardziej. Przed sezonem szefowie klubu ustalili premie za mistrzostwo, choć jak tłumaczył prezes Adam Sarkowicz, wynikało to z wyboru systemu, w którym rutynowo uwzględnia się złoty medal. Prawdziwym celem było miejsce w ósemce. Władze Leicester zakładały, że drużyna nie skończy wyżej niż w środku tabeli. Za pierwsze i dwunaste miejsce drużyna dostanie dokładnie tyle samo.

Trudno wymagać więcej od piłkarzy z odzysku - ściągniętego z rezerw Sparty Praga Kamila Vacka, odbudowującego się po ciężkiej kontuzji Martina Nešpora (obaj Piast), niedawnego amatora Jamiego Vardy'ego, odrzuconych przez większe kluby Christiana Fuchsa i Danny'ego Simpsona.

Dziś drużyny przed sezonem uważane za kandydatów do spadku są 16 (Piast) i 13 (Leicester) meczów od sprawienia największych sensacji w swoich ligach od dziesięcioleci. I zewsząd słyszą, że szczyty ekstraklasy i Premier League zawdzięczają magii futbolu. Były piłkarz Leicester Alan Birchenall powiedział niedawno, że to, co dzieje się w tym sezonie, nie zmieściłoby się nawet w wyobraźni Walta Disneya.

Oba nie mogły oczywiście przewidzieć, że obrońcy tytułu (Lech i Chelsea) jesienią zsuną się na dno tabeli, a inni faworyci do mistrzostwa okażą się niezdolni do regularnego zbierania punktów. Ale to tylko część prawdy o drodze Piasta i Leicester.

Piast jeszcze niedawno był zbieraniną, która próbowała postawić na nogi niedoszłe gwiazdy piłki holenderskiej (Collins John) i polskiej (Dawid Janczyk). Z miernym skutkiem, obaj zawodowo już piłki nie kopią. Dziś ekipa z Gliwic czerpie głównie z ligi czeskiej, którą świetnie zna trener Radoslav Látal, korzysta też z pomocy skauta Borussii Dortmund Artura Płatka.

Leicester półtora roku temu płacił 9 mln funtów (ówczesny rekord w historii klubu) za Andreja Kramaricia, choć król strzelców ligi chorwackiej wcześniej odbił się od najlepszego w kraju Dinama Zagrzeb. I w Anglii zgasł, dziś jest wypożyczony do Hoffenheim. Ostatniego lata klub przeprowadził jednak tyle udanych transferów, że jego szef skautów Ben Wrigglesworth został właśnie zatrudniony przez Arsenal.

"Cudów", "magii" i sił nadprzyrodzonych nie widać także, gdy piłkarze Piasta i Leicester wychodzą na boisko. Látal stworzył drużynę elastyczną taktycznie, która nigdy nie przestaje biegać, Claudio Ranieri nauczył zespół organizacji gry i skutecznych kontrataków. To nie są wyszukane metody, ale doprowadzone do perfekcji sprawiają, że oba zespoły są zdecydowanie lepsze, niż wskazywałyby na to sumy umiejętności zawodników. I nie da się powiedzieć, by Piast dwukrotnie przypadkowo pokonał Lecha, a Leicester Manchester City na wyjeździe.

Ranieri i Látal są w innej sytuacji - pierwszy zbliża się do końca kariery, drugi dopiero ją zaczyna. Obaj bywali już jednak bardzo blisko sukcesu, ale ostatecznie się potykali. Włoch kończył na drugim miejscu ligę włoską (z Romą i Juventusem), francuską (Monaco) i angielską (Chelsea), Czech jeszcze jako piłkarz przez kwadrans był mistrzem Europy (finał wygrali Niemcy), przez cztery minuty - mistrzem Niemiec (ostatecznie Schalke prześcignął Bayern). I historia Piasta i Leicester też nie musi się skończyć bajkowo.

Wraca ekstraklasa! I memy o Peszce i Czerczesowie też [MEMY]

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.