Ekstraklasa w Sport.pl. Ruch Chorzów - zgrani, choć bez jednej generacji

- Potrafiliśmy wygrać z Termaliką wysoko, by niedługo później przegrać wyraźnie z Legią Warszawa. Stąd mieszane uczucia kibiców i obserwatorów. Jestem przekonany, że wiosną będzie lepiej - zapowiada pomocnik Ruchu Chorzów i młodzieżowej reprezentacji Polski, Patryk Lipski. Pierwszy mecz ?Niebieskich? w rundzie wiosennej już w piątek z Zagłębiem Lubin (godz. 18), relacja live na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Jesienią Patryk Lipski okazał się jedną z sensacji ekstraklasy. Nie tylko strzelił dwa gole, ale zaliczył też pięć asyst, choć to była jego premierowa runda w podstawowym składzie Ruchu Chorzów. Po letnich zmianach w składzie "Niebieskich" on wykorzystał swoją szansę i wokół 21-letniego zawodnika zrobiło się głośno. W ostatnich dniach Lipski został jedną z gwiazd drużyny Sport.pl przed startem zabawy w Wygraj Ligę.

Michał Zachodny: Patrząc na skład Ruchu Chorzów łatwo dostrzec, że gdzieś przepadła jedna generacja. W 28-osobowym składzie jest osiemnastu zawodników urodzonych w latach 90. i ośmiu powyżej trzydziestego roku życia.

Patryk Lipski: - Faktycznie tak się złożyło. Mamy naprawdę kilku bardzo doświadczonych piłkarzy i zawodników dopiero uczących się gry w ekstraklasie. Ale to zdaje egzamin, bo jesteśmy na piątym miejscu, a nasza gra wyglądała naprawdę dobrze. I to jest tak, że my młodsi potrzebujemy doświadczenia starszych kolegów, ale też sama ich rutyna by nie wystarczyła.

Czy te różnice między Wami jakoś widać w zachowaniu w szatni?

- Oczywiście czujemy do nich respekt, ale na boisku jesteśmy kolegami i partnerami. Nie ma żadnych problemów z dogadywaniem się.

A jak te dwie grupy traktuje Waldemar Fornalik?

- Szczerze? Sądziłem, że obciążenia dla starszych będą inne, może czasem dostaną dodatkowy dzień wolnego po meczu. Ale tak nie ma. Ci doświadczeni piłkarze - m.in. Marek Zieńczuk, Łukasz Surma, Rafał Grodzicki, Maciej Iwański - wytrzymują, nie mają łatwiej czy mniej na zajęciach z racji swojego wieku. Tak samo jest z nami, młodszymi.

Wy jako Ruch też znajdujecie się w zawieszeniu. Do czołowej czwórki w tabeli brakuje wam sześciu punktów, ale macie aż pięć oczek przewagi nad grupą spadkową. To utrudnia zdefiniowanie celu na ten sezon?

- Wielokrotnie ludzie pytali mnie, o co walczymy w tym sezonie. I z racji tabeli ciężko powiedzieć, że gramy o podium. Ale z drugiej strony każdy wie, że reszta tabeli na nas naciera. Seria ich dobrych spotkań, a naszych słabych i już wszystko się wyrównuje. Dlatego patrzymy przede wszystkim na siebie, bo także kilka dobrych wyników z rzędu może poprawić sytuację Ruchu. Ustawić nas przed finałowymi siedmioma spotkaniami w dobrej pozycji na atak na zespoły, które teraz są przed nami.

Takim wyrażeniem Waszych ambicji z pewnością było zatrzymanie Mariusza Stępińskiego w Chorzowie.

- Oczywiście. Prezes od początku zapewniał, że do lata Mariusza nigdzie nie oddamy. On sam wie, że w Chorzowie ma mocną pozycję, zresztą w poprzednich klubach tak często nie strzelał jak tutaj. Dlatego dobrze się tu czuje, sam chciał zostać i ja na jego miejscu postąpił bym tak samo. A z resztą drużyny cieszymy się, że pomoże nam na wiosnę, bo jesienią pokazał, że jest naszym najlepszym napastnikiem.

Z drugiej strony w ostatnich pięciu sparingach strzeliliście tylko dwa gole. Jesteście zmartwieni nieskutecznością?

- Nie, w Ruchu zawsze był problem z tym aspektem gry w sparingach. Pamiętam, że był taki okres przygotowawczy w którym przegraliśmy z GKS-em Tychy pięcioma bramkami, a i tak na koniec sezonu zajęliśmy trzecie miejsce, a oni spadli z ligi. Zresztą spójrzmy, że tej zimy w przygotowaniach przegraliśmy tylko raz. Obciążenia były też na tyle spore, że czasem trudno było nam stworzyć sobie okazję wyprzedzając rywali, przyspieszając grę. Ale kibice nie muszą się obawiać, bo na powrót ligi będziemy w stu procentach przygotowani.

Możesz się ze mną nie zgodzić, ale z drużyn z czołówki tak naprawdę tylko o Ruchu nie można powiedzieć, że ma wyrazisty styl gry.

- To wynika z tego, że bardzo często przeplatamy mecze bardzo dobre ze zdecydowanie słabszymi. Potrafiliśmy wygrać z Termaliką wysoko (4:1), by niedługo później przegrać wyraźnie z Legią Warszawa (1:4). Stąd mieszane uczucia kibiców i obserwatorów. To również kwestia tego, ilu młodych zawodników mamy w składzie, ale jestem przekonany, że będzie lepiej. Zimą straciliśmy tylko jednego zawodnika, udało się utrzymać trzon zespołu. Pół roku temu doszło do rewolucji, ale jesienią i zimą zgraliśmy się.

To jakiej gry oczekuje od Was trener Fornalik?

- Na pewno długiego utrzymywania się przy piłce. Chcemy cierpliwie wymieniać podania, budować ataki pozycyjne. Niektórzy w lidze tylko czekają na kontry, na długie podania. Ruch ma grać inaczej, przenosić akcje na skrzydła. Także tym sposobem starać się wykorzystać nasze zdecydowane atuty, czyli np. dośrodkowania Marka Zieńczuka i bardzo dobrze grającego głową Mariusza Stępińskiego. W ten sposób nasz napastnik strzelił jesienią chyba pięć goli.

On błyszczał jesienią, a który z "Niebieskich" wystrzeli wiosną?

- Nie wiem, czy uda się to komuś nowemu, tak jak wcześniej mi czy Kamilowi Mazkowi. Sami chcemy potwierdzić swoje umiejętności, ale także siłą Ruchu jest zespół, nie indywidualności.

W pierwszej wiosennej kolejce do Chorzowa wraca Filip Starzyński, którego miejsce latem zająłeś w jedenastce Ruchu.

- Taki zbieg okoliczności, prawda. Jego zna doskonale cała drużyna. Według mnie to bardzo dobry zawodnik, z pewnością może pomóc Zagłębiu. Ale liczę, że w tym pierwszym meczu tak nie będzie. Znajomości zostawimy poza boiskiem. My gramy podobnie - to ten sam styl, ta sama pozycja, opieramy się na technice gry. Filip oczywiście ma doświadczenie, ale ja w piątek postaram się udowodnić, że ono nie będzie górą.

Zobacz wideo

Mourinho, Buffon, Suarez. Niezwykłe prace rosyjskiej artystki [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.