Czy siatkarki ŁKS zagrają z Mazovią?

Sobotni mecz ŁKS z Mazovią prawdopodobnie nie odbędzie się. Powodem nie jest strajk łódzkich zawodniczek, a coś przeciwnego - sukcesy juniorek.

Siatkarki ŁKS walczą o utrzymanie w serii B I ligi. Do zakończenia rozgrywek pozostało już tylko sześć kolejek, a łodzianki zajmują dwunaste miejsce w tabeli. Szanse na pozostanie w I lidze są, ale od dawna w siatkarskiej sekcji ŁKS nie dzieje się dobrze. Pisaliśmy niedawno pisała już o kłopotach finansowych klubu i strajku zawodniczek. Jednym z powodów protestu, była niechęć siatkarek do trenera Aleksandra Klimczyka.

Od kilku dni szkoleniowcowi drużyny z al. Unii pomaga Marek Makarski, w przeszłości trener ŁKS. - Nie było żadnej zmiany na stanowisku trenera - zapewnia Makarski, który do niedawna pracował w Austrii. - Wiem o kłopotach siatkarskiej sekcji, dlatego zdecydowałem się pomóc.

A taka pomoc będzie w najbliższych dniach bardzo potrzebna. Wszystko przez to, że w rozgrywkach o mistrzostwo Polski bardzo dobrze spisują się juniorki ŁKS. W sobotę młode siatkarki wyjeżdżają do Sandomierza na ćwierćfinałowy turniej o mistrzostw Polski. Zespół ten prowadzi Klimczyk. Tego samego dnia pierwszoligowa drużyna ma rozegrać ligowy mecz z Mazovią w Rawie Mazowieckiej. - Trzon pierwszego zespołu stanowią juniorki, dlatego z Mazovią mogą wystąpić jedynie Dorota Burdka, Sylwia Jasińska i Marta Wankiewicz - opowiada Makarski. - Prawdopodobnie będziemy musieli oddać spotkanie w Rawie Mazowieckiej walkowerem i zapłacić 5 tys. zł kary w Polskim Związku Siatkówki.

Juniorki ŁKS do Sandomierza muszą pojechać, dlatego działacze i szkoleniowcy chcieli przełożyć mecz z Mazovią. - Na to jednak nie zgadzają się nasi rywale. To dziwne, bo odnosimy duże sukcesy z drużynami juniorskimi, a rzuca się nam kłody pod nogi - twierdzi Makarski.

- Wydrukowaliśmy już plakaty na sobotnie spotkanie. W weekend w hali zjawia się prawie 800 kibiców, a w dzień powszedni o połowę mniej - twierdzi Jerzy Kaczmarek, menedżer Mazovii. - ŁKS chciał, by spotkanie odbyło się w środę, a to niemożliwe także z innego powodu. Przed każdym meczem musimy rozstawiać w hali trybuny, co trwa to zwykle około czterech godzin. W środę w sali odbywają się zajęcia szkolne i trwają do godz. 16. Mecz miałby się odbyć dwie godziny później. Poza tym tuż po nim trzeba znów demontować trybuny.

Copyright © Agora SA