Ekstraklasa w Sport.pl. Pogoń Szczecin chce być gotowa na puchary

- To, gdzie teraz jesteśmy to zasługa Czesława Michniewicza - mówi w rozmowie ze Sport.pl dyrektor sportowy Pogoni Szczecin, Maciej Stolarczyk. O nich w rundzie jesiennej mówiło się najmniej, ale szczecinianie w pierwszych dniach okienka transferowego nadrabiają. Zimą czwarta drużyna ekstraklasy buduje skład na europejskie puchary.

W Lechu Poznań przedłużają kontrakty, do Legii Warszawa trafił na razie tylko Artur Jędrzejczyk. W Cracovii priorytetem było przedłużenie umowy z trenerem Jackiem Zielińskim. Lider po rundzie jesiennej, Piast Gliwice ściągnął zawodnika, który miał do klubu trafić jeszcze latem. Tylko Pogoń Szczecin wyróżnia się swoimi działaniami. Chociaż w klubie nikt nie chce przyznać, że kadra na wiosnę została zamknięta, to Czesław Michniewicz może mieć największy komfort jeszcze przed startem przygotowań.

- Priorytetem jeszcze przed końcem roku było podpisanie kontraktu z Rafałem Murawskim - mówi Maciej Stolarczyk, dyrektor sportowy Pogoni Szczecin. - Moim zdaniem to jeden z najlepszych defensywnych pomocników w lidze. Przedłużenie umów z Łukaszem Zwolińskim i Dawidem Kudłą oraz powrót z wypożyczenia wychowanka Dawida Korta to część długofalowego planu, który skrupulatnie realizujemy - tłumaczy. Nowy kontrakt dla Zwolińskiego oznacza, że Pogoń w najbliższych miesiącach, latach może na obiecującym i rozwijającym się napastniku sporo zarobić. Do tego dochodzi podpisanie umowy z jednym z najlepszych zawodników pierwszej ligi, Kamilem Drygasem z Zawiszy Bydgoszcz. Pomocnik, który jesienią strzelił 13 goli ma trafić do Szczecina w lipcu.

Pierwszeństwo dla akademii

Kibice ze Szczecina wiedzą już wszystko o długofalowych planach - zwłaszcza takich, które okazywały się krótkoterminowymi inwestycjami, a kończyły dla klubu tragedią i olbrzymimi długami. Pogoń w XXI wieku była wicemistrzem kraju oraz sześć lat musiała czekać na powrót do ekstraklasy. Grała w europejskich pucharach i na czwartym poziomie rozgrywkowym. Fani przeżywali obietnice wielkich transferów oraz musieli oglądać zespół złożony niemal w całości z bardzo słabych Brazylijczyków. Byli Sabri Bekgdas, Les Gondor i Antoni Ptak - osoby w Szczecinie przeklęte.

Teraz ma być inaczej, choć są problemy: w poprzednim sezonie Pogoń prowadziło trzech szkoleniowców, co oznaką stabilizacji nie jest. - Zwykle zatrudnienie nowego trenera to dodatkowy impuls dla zespołu. Pogoń zmieniła politykę w tej kwestii, przedstawiliśmy trenerowi określoną wizję - mówi Stolarczyk o negocjacjach z Michniewiczem, które odbyły się w kwietniu 2015 roku. - Szkoleniowiec wiedział, co go czeka, jaki jest nasz plan. Teraz działamy razem. To, gdzie jesteśmy teraz to jego zasługa. Wynik który do tej chwili został osiągnięty przyjmujemy ze spokojem, zdajemy sobie sprawę że to dopiero dwudziesta pierwsza kolejka - dodaje.

- Od dłuższego czasu mamy w klubie ustabilizowany budżet na dobrym poziomie - tłumaczy Stolarczyk. - Zawdzięczamy to właścicielom i naszym partnerom, grupie Azoty i miastu Szczecin. Na tej podstawie budujemy zespół, który oparty jest na trzech typach piłkarzy: tych na poziomie reprezentacyjnym (Rafał Murawski, Jarosław Fojut), takich z określonym potencjałem (Sebastian Rudol, Jakub Czerwiński) oraz utalentowanych zawodnikach z akademii (Robert Obst, Marcin Listkowski). Gdy brakuje nam piłkarza na daną pozycję w pierwszej kolejności patrzymy, czy nie posiadamy takiego w akademii. Nią kieruje były olimpijczyk, Dariusz Adamczuk.

Oferta przy kolacji

Częścią planu była budowa zespołu od tyłu. Po dwóch sezonach w których Pogoń należała do zespołów tracących najwięcej goli, latem zdecydowano się wzmocnić defensywę. Transfery Czerwińskiego i Fojuta odmieniły sytuację, obecnie szczecinianie mają najlepszą defensywę w ekstraklasie (20 straconych bramek, osiem meczów bez straty gola). To była podstawa bardzo dobrych wyników, ale w Szczecinie wiedzą, że czas budować atak. Tylko w meczach Korony Kielce padało mniej goli. Pogoń w pięciu meczach nie strzeliła ani jednej bramki - w tylu, ilu Piast, Legia i Cracovia razem wzięte. Krótko mówiąc, najczęściej remisujący zespół w ekstraklasie chce częściej wygrywać.

Dlatego sprowadzono z Węgier skrzydłowego, Adama Gyurcso. O 24-latku pisano więcej w kontekście transferu do Legii czy Lecha, jednak w obu klubach zaprzeczają, że byli nim zainteresowani. Niepewność innych wykorzystała Pogoń. - Jedno jest pewne: mieliśmy konkurencję w walce o Adama. Gro klubów z całej Europy chciało go pozyskać. Jednak konkretne rozmowy z prezesem Jarosławem Mroczkiem, pokazanie zawodnikowi wizji naszego klubu i planu na jego rozwój przekonały Adama - tłumaczy Stolarczyk. Jeszcze dzień przed podpisaniem kontraktu z Węgrem, na kolacji z przedstawicielami klubu jego agent otrzymał intratną propozycję z Turcji.

- Nie będziemy konkurencją dla Lecha i Legii pod względem płac. Nasz budżet nadal jest na przeciętnym poziomie, jeśli chodzi o skalę ligową. Patrząc na budżety w europejskim futbolu, to najbogatsze kluby wydają na jednego gracza tyle ile nas kosztuje funkcjonowanie całego klubu - mówi otwarcie Stolarczyk. - Gdybyśmy postawili na szybki i duży wzrost poziomu pensji, to szybko stracilibyśmy płynność finansową i wiarygodność. Taka polityka byłaby krótkowzroczna, a klub w dłuższej perspektywie bardzo by ucierpiał - dodaje. Te scenariusze w Szczecinie już przerabiano. Teraz, podobnie jak kilka innych ekstraklasowych klubów na podobnym poziomie finansowym (ok. 20 milionów rocznego budżetu), Szczecin ma przyciągać planem, jednocześnie inwestując w akademię, skauting i bazę. W porównaniu z np. Jagiellonią i Cracovią muszą nadrabiać, bo Pogoń wciąż czeka na nowoczesny stadion.

Weryfikacja jesienią?

W Szczecinie doskonale wiedzą, ile zostało im do nadrobienia. Stolarczyk otwarcie przyznaje, że pod względem skautingu jest jeszcze wiele niewykorzystanego potencjału. - Chcemy go rozwijać. Na najbliższe dni mamy zaplanowane spotkanie na którym przedstawiony zostanie plan rozwoju skautingu w naszym klubie. Zatrudniamy trzech skautów, jeden jest dedykowany wyłącznie do futbolu młodzieżowego, dwóch śledzi konkretne regiony w Europie - mówi dyrektor sportowy klubu.

Jedną z ważniejszych kwestii jest umiejętność radzenia sobie z kryzysami. Nawet jesienią drużyna Michniewicza przez kilka kolejek punktowała gorzej. Ligi w tym sezonie Pogoń może jeszcze nie podbije, ale jest to w ich długofalowych planach. Zespół ma rokrocznie poprawiać swoją pozycję w tabeli. - Wiemy, ile jeszcze musimy zrobić, by być odpowiednio przygotowanym choćby do gry w europejskich pucharach. Przykłady polskich drużyn z ostatnich lat - Jagiellonii, Śląska czy Piasta - pokazują, że po wywalczeniu gry w rozgrywkach europejskich, klub musi być zabezpieczony odpowiednią liczbą zawodników na określonym poziomie aby móc rywalizować na kilku frontach - podkreśla Stolarczyk.

Na razie budowa klubu od podstaw - przez akademię i struktury - daje równie dobre efekty, co na boisku. Jednak biorąc pod uwagę liczbę polskich klubów oprócz Legii i Lecha, które walczyły w Lidze Europy, miejsce w pucharach zdobyć nie jest trudno. Na wykorzystanie tej szansy i utrzymanie wysokiej pozycji planu im brakowało. W poprzednich latach awans do europejskich pucharów oznaczał dla Piasta, Jagiellonii, Zawiszy, Śląska Wrocław i Ruchu Chorzów ogromne problemy w kolejnych miesiącach. Na weryfikację swojej wizji Pogoń także musi poczekać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.