PZU AZS pokonał Pamapol AZS

Już kilkanaście minut przed rozpoczęciem meczu trudno było znaleźć wolne miejsce na trybunach. Prawie 3 tys. fanów obejrzało spotkanie, które stało na wysokim poziomie

Losy poszczególnych setów rozstrzygały się dopiero w ich końcowych fragmentach. Wyrównana walka w pierwszym secie trwała do drugiej przerwy technicznej, na którą częstochowianie schodzili już z jednopunktową przewagą. Po chwili przewaga ta urosła do czterech oczek. A to w głównie za sprawą Krzysztofa Gierczyńskiego, który wykorzystywał lukę w bloku między Pawłem Zagumnym i Łukaszem Kadziewiczem. Trener Grzegorz Ryś próbował jeszcze ratować sytuację, biorąc czas i wprowadzając na chwilę Piotra Poskrobko za Marka Siebecka, który nie radził sobie na przyjęciu. Olsztyniacy seta przegrali, a w końcówce grą nie zachwycili. Nie potrafili skończyć akcji skutecznym atakiem i popełnili kilka prostych błędów (19:25).

W drugiej partii role się odwróciły. To podopieczni Grzegorza Rysia jeszcze przed drugą przerwą techniczną wypracowali znaczne prowadzenie (16:12, 18:12). W głównej mierze dzięki środkowym i bardzo dobrej grze Krzysztofa Śmigla. W ataku nie mógł przełamać się Paweł Papke. Jego zagrania w większości odbierali zawodnicy Pamapolu AZS. Papke niemoc przy siatce nadrabiał grą w obronie. W końcówce seta w grę olsztyniaków wdarło się trochę nerwowości. Wykorzystali to częstochowianie, którzy zmniejszyli stratę do dwóch punktów. Szybko reagował trener Ryś. Poprosił o chwilę przerwy, w tym czasie uspokoił swoich zawodników i przekazał kilka uwag. Po powrocie na parkiet siatkarze PZU AZS błędu już nie popełnili. Najpierw Krzysztof Śmigiel sprytnie odbił blok gości, a po chwili Paweł Papke mocnym atakiem zakończył drugą partię (25:21).

Trzeci set był już zdecydowanie bardziej wyrównany. Częstochowianie mieli trzypunktową przewagę (12:15, 15:18), ale olsztyniacy dzięki dobrym, mocnym zagrywkom stratę odrobili (21:21). Ostatnie akcje należały jednak do podopiecznych Edwarda Skorka. Skuteczny blok i dobre ataki Grzegorza Szymańskiego przyniosły Pamapolowi AZS zwycięstwo 22:25.

Do czwartego seta podopieczni Grzegorza Rysia przystąpili jeszcze bardziej skoncentrowani i jeszcze bardziej zmobilizowani. Zdecydowana przewaga olsztyniaków w polu zagrywki, skuteczniejszy blok i dobre przyjęcie przyniosło efekt w postaci zdecydowanego prowadzenia (13:10, 16:12, 19:12). Częstochowianie niemalże rozbici przez siatkarzy PZU AZS nie potrafili się pozbierać. Czwartego seta wygrali zatem akademicy z Olsztyna 25:17.

W tie-breaku oba zespoły walczyły punkt za punkt. Końcówkę piątego seta kibice zgromadzeni w olsztyńskiej Uranii oglądali na stojąco. Siatkarze PZU AZS korzystali ze swojej najskuteczniejszej broni, czyli ataku z krótkiej. Paweł Zagumny kilkakrotnie wystawiał Wojtkowi Grzybowi, a ten silnym uderzeniem kończył akcje swojego zespołu. I właśnie po kolejnej krótkiej Grzyba olsztyniacy wyszli na prowadzenie 18:17. W następnej akcji do remisu doprowadzić próbował Grzegorz Szymański, ale jego atak zablokował Paweł Papke. Olsztyniacy po trudnym boju wygrali piątego seta 19:17 i cały mecz 3:2.

PZU AZS Olsztyn - Pamapol AZS Częstochowa 3:2 (19:25, 25:21, 22:25, 25:17, 19:17)

PZU AZS: Wojciech Grzyb, Paweł Zagumny, Krzysztof Śmigiel, Łukasz Kadziewicz, Mark Siebeck, Paweł Papke, Paweł Kuciński (libero) oraz Adam Kurian, Piotr Poskrobko

Pamapol AZS: Krzysztof Gierczyński, Grzegorz Szymański, Jakub Oczko, Arkadiusz Gołaś, Michał Winiarski, Grzegorz Kokociński, Radosław Panas (libero) oraz Wojciech Jurkiewicz, Paweł Woicki, Jacek Pić, Andrzej Szewiński

DLA GAZETY

Stanisław Gościniak,

selekcjoner reprezentacji Polski

Mecz stał na niezłym poziomie. Obserwowałem tych zawodników, którzy są w zasięgu kadry. Z jednej strony Paweł Zagumny, Łukasz Kadziewicz, Wojtek Grzyb - bardzo dobra dyspozycja. Trochę mniej widoczny był Paweł Papke. Z kolei z drugiej strony Arkadiusz Gołas, Kuba Oczko, Michał Winiarski - również zaprezentowali się całkiem dobrze. Oceniając grę kadrowiczów, jestem z tego spotkania zadowolony.

Edward Skorek

trener Pamapolu

Oczywiście gratuluję zwycięstwa olsztyńskiemu zespołowi, choć to zwycięstwo tak łatwo nie przyszło. O wygranej zadecydował w pewnym stopniu łut szczęścia. W tie-breaku dość szczęśliwa była zagrywka Marka Siebecka. My z kolei w końcówce serwowaliśmy asekuracyjnie. Inaczej mogłoby to wyglądać, gdybyśmy zagrywką nieco zaryzykowali. Mimo wszystko jestem zadowolony z postawy zespołu. Moi zawodnicy grali bardzo dobrze. Zdarzały się niestety przestoje w grze, gdzie seriami traciliśmy punkty.

Grzegorz Ryś

trener PZU AZS

Było to na pewno ciekawe spotkanie, które dostarczyło wielu emocji. Oba zespoły pokazały interesującą siatkówkę, choć nie była to jeszcze gra na najwyższym poziomie. Praktycznie mecz rozstrzygnął się na zagrywce. Ten zespół, który serwował mocniej i skuteczniej, potrafił wypracować sobie przewagę. Duże znaczenie miała również gra na środku. Dla mnie bohaterem tego spotkania był Wojtek Grzyb, który zagrał dzisiaj na stuprocentowej skuteczności w ataku. Jest to osiągnięcie, które zdarza się rzadko. W zespole z Częstochowy bardzo dobrze zagrał Krzysiek Gierczyński, którego nie mogliśmy złapać na bloku. Również dobra postawa Grzegorza Szymańskiego i oczywiście środkowych, którzy kończyli, co mogli. Nie brakowało dramaturgii i zwrotów sytuacji. I właśnie dzięki temu, to widowisko było tak ciekawe.

Łukasz Kadziewicz

zawodnik PZU AZS

Kibice się cieszyli, my jesteśmy zadowoleni, czego więcej trzeba. Zdarzyło się, co prawda, parę błędów i nieporozumień. Nie brakowało jednak też i udanych, efektownych zagrań. Najważniejsze jednak, że w trudnych momentach cały zespół potrafił się zmobilizować.

Krzysztof Gierczyński

zawodnik Pamapolu

Był to dobry mecz, a kibice na pewno nie mogli narzekać na brak emocji. Obie drużyny pokazały inną siatkówkę. Z jednej strony nasza gra skrzydłami, z drugiej natomiast maksymalne wykorzystywanie środkowych przez Pawła Zagumnego. Nie ma co ukrywać, że nie byliśmy w stanie zatrzymać dobrze grających Wojtka Grzyba i Łukasza Kadziewicza. Szczególnie boleśnie odczuliśmy to w tie-breaku, kiedy olsztyniacy niemalże cały ciężar gry przerzucili właśnie na środek. Mimo porażki wracamy do Częstochowy z podniesionymi głowami i walczymy dalej.

Wojciech Grzyb

Dzisiaj się wszystko układało. Co by mi Paweł [Zagumny - red.] nie wystawił, wszystko kończyłem bez najmniejszych problemów.

Krzysztof Śmigiel

zawodnik PZU AZS

Cieszy mnie to, że współpraca z Pawłem Zagumnym wygląda coraz lepiej i przynosi efekty. Na początku sezonu nie mogliśmy odnaleźć wspólnego języka. Ale teraz im dalej w las, tym lepiej. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy mecz z przeciwnikiem, który był dzisiaj bardzo dobrze dysponowany. Częstochowianie z łatwością zdobywali punkty. U nas wyglądało to trochę gorzej, bo na każdy punkt musieliśmy się sporo napracować.

Paweł Papke

zawodnik PZU AZS

Bywają mecze lepsze, mecze słabsze. Dzisiaj częstochowianie dosyć mocno się na mnie nastawili, a ja nie mogłem sobie z tym poradzić. Przede wszystkim powinniśmy cieszyć się z tego, że wywalczyliśmy dwa punkty i że stworzyliśmy ciekawe dla kibiców widowisko. Dawno nie widziałem spotkania na tak wysokim poziomie. I oby więcej takich meczów, gdzie kibice wypełniają salę do ostatniego miejsca, a my na boisku dostarczamy im wiele emocji.

Wyniki spotkań 15. kolejki Polskiej Ligi Siatkówki

BBTS Siatkarz Original Bielsko-Biała - AZS Politechnika Warszawa 2:3 (17:25, 25:17, 23:25, 25:18, 18:20)

Gwardia Wrocław - NKS Nysa 3:2 (22:25, 25:17, 19:25, 25:19, 15:10)

KP Polska Energia Sosnowiec - KS Ivett Jastrzębie Borynia 1:3 (23:25, 23:25, 25:22, 22:25)

Skra Bełchatów - Mostostal-Azoty Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:23, 25:16, 25:17)

PZU AZS Olsztyn - Pamapol AZS Częstochowa 3:2 (19:25, 25:21, 22:25, 25:17, 19:17)

Polska Liga Siatkówki

(zwycięstwa; porażki; punkty zdobyte; sety wygrane; sety przegrane):

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.