Najlepsza jedenastka eliminacji Euro 2016 według Sport.pl. Jest dwóch Polaków

Znamy już 20 z 24 finalistów Euro 2016, zostały jedynie baraże. Z tej okazji wybraliśmy najlepszą jedenastkę eliminacji. Znalazło się w niej miejsce dla dwóch Polaków.

Ciprian Tatarusanu (Rumunia)

Wraz z Fiorentiną jest liderem Serie A. W siedmiu meczach puścił tylko cztery gole, najmniej w lidze. W dziewięciu meczach (nie zagrał w wygranym 1-0 spotkaniu z Wyspami Owczymi) puścił dwa gole - z Finlandią i Grecją. Rumuni mogą w ten sposób pochwalić się najlepszą obroną, bo Hiszpanie i Anglicy stracili po trzy gole, a Ukraina i Walia po cztery. "The Telegraph" umieścił go na liście gwiazd Euro 2016, którymi zimą powinny zainteresować się angielskie kluby. - W obecnej formie jest jednym z wyróżniających się w Europie bramkarzy. Jeśli uda się nakłonić Fiorentinę do sprzedaży, wzmocniłby niemal każdy zespół. Gazeta wskazała go jako kandydata do bramki Newcastle; Tim Krul doznał kontuzji i prawdopodobnie nie zagra do końca sezonu. W wieku 29 lat Tatarusanu w końcu został zauważony przez szersze grono kibiców i dziennikarzy.

Jan Vertonghen (Belgia)

Przed ostatnim zgrupowaniem po internecie krążyło zdjęcie, jak na zgrupowanie reprezentacji Belgii odwiozła go... jego matka. Nietypowe jak na piłkarza z ponad 70 występami w kadrze i pochodzącego z klubu Premier League. On się tym nie przejmuje i robi swoje, a dla Belgów jest niemal niezastąpiony. W dziewięciu meczach z nim "Czerwone Diabły" straciły ledwie trzy gole, a obrońca dopiero w ostatnim meczu z Armenią obejrzał żółtą kartkę. - Przygotowanie fizyczne to najważniejsza rzecz w futbolu, bo z tym reszta ma się dobrze. Po ostatnim mundialu wróciłem do klubu z kontuzją, czwartą w tamtym sezonie - tłumaczy Vertonghen. Jednak po roku spokojnego dochodzenia do zdrowia i formy teraz wszyscy mają z niego sporą pociechę. Jest ważnym elementem Tottenhamu, ale też kluczowym zawodnikiem Belgii w liczeniu, że uda im się osiągnąć wynik na miarę statusu "złotej generacji".

Gareth McAuley (Irlandia Północna)

Po prawie 30 latach na wielki turniej wraca Irlandia Północna. Spora w tym zasługa obrony żywcem wyjętej z West Bromwich Albion. - W reprezentacji czuć spory wpływ WBA ze względu na Chrisa Brunta i Jonny'ego Evansa. W poprzednim sezonie był z nami Chris Baird. Myślę, że taki rdzeń nam pomógł - powiedział McAuley. Chyba nie wierzył już, że w wieku 35 lat będzie kluczowym elementem ekipy, która awansuje na wielki turniej i to z pierwszego miejsca w grupie. - To będzie prawdopodobnie najlepszy moment w naszych karierach. To szalone, ile to oznacza dla całego kraju - powiedział po awansie.

Na Euro 2016 obrona Irlandii Północnej - osiem goli straconych w tych eliminacjach - będzie miała o wiele cięższe zadanie. Bo Irlandczycy trafili do zdecydowanie najgorszej grupy w tych eliminacjach. - To bardzo dobre zespoły, ale nie graliśmy z Niemcami, Hiszpanią, Włochami, Francją, Anglią - przytomnie zauważa McAuley w wywiadzie z "The Telegraph".

Vlad Chiriches (Rumunia)

Jego transfer ze Steauy Bukareszt do Tottenhamu Hotspur w pewnym momencie zamienił się w pełnoprawną sagę transferową. Gdy wydawało się, że dojdzie do transferu, właściciel Gigi Becali miał go anulować z... więzienia. Ostatecznie Anglicy dopięli swego i zapłacili za niego 8,5 mln funtów. Ale w Anglii nie zrobił furory, często był wyśmiewany za swoje liczne błędy.

Teraz odradza się na wypożyczeniu w Napoli, ale nie miał problemów w reprezentacji Rumunii. Z Dorisem Grigore grał we wszystkich dziesięciu meczach od początku do końca. Ta dwójka wraz z Tatarusanu sprawiła, że Rumunia straciła najmniej goli w tych eliminacjach spośród wszystkich drużyn. Chiriches i Grigore zostaną sowicie wynagrodzeni - dostaną po 300 tys. euro za awans. Na premie rumuńska federacja przeznaczyła 3 mln euro, a rozdziela je według liczby rozegranych minut. Rumuni porównują ich premie do tych niemieckich - tam Jerome Boateng, Mario Goetze, Lukas Podolski czy Sebastian Rudy mają dostać po 200 tys.

David Alaba (Austria)

Niewiele brakowało Austrii do perfekcyjnych eliminacji - w trudnej, wyrównanej grupie zremisowali tylko ze Szwecją na samym początku drogi do Francji. Wtedy także David Alaba strzelił gola, a na końcu okazał się drugim najlepszym strzelcem swojego zespołu. Niech nikogo to nie zdziwi, on po prostu jest pierwszym do wykonywania karnych. Jednak obrońca i pomocnik Bayernu Monachium jest sercem, płucem oraz mózgiem swojej reprezentacji. Selekcjoner Marcel Koller mówi wręcz, że Alaba najchętniej taką samą rolę spełniałby w swoim klubie.

Gylfi Sigurdsson (Islandia)

Z jedenastu celnych strzałów aż sześć trafiało do siatki. Można już śmiało mówić o nim, że został katem Holendrów, bo to jego gole dały Islandii dwa zwycięstwa nad "Oranje". I był symbolem zespołu, który wielu obserwujących te eliminacje pokochało. Bo dzięki niemu zespół grający twardo i głównie defensywnie nabrał też technicznej ogłady i kreatywności w ofensywie. - Dla mnie to fantastyczne uczucie, ale trzeba patrzeć na cały zespół, bo każdy do tych wyników dołożył coś od siebie - mówił po zakończeniu eliminacji pomocnik Swansea City.

David Silva (Hiszpania)

Zagrał tylko w czterech pełnych spotkaniach, w ostatniej serii eliminacyjnych meczów doznał kontuzji z Luksemburgiem, ale niech nie zmieni to faktu, że był najlepszym z Hiszpanów w eliminacjach. Wystarczy choćby przypomnieć pierwszego gola, którego drużyna obrońców tytułu mistrzów Europy strzeliła Słowacji - po świetnym, niespodziewanym podaniu Silvy nad całą linią obrony do Jordiego Alby. I tak właśnie grał pomocnik Manchesteru City. W raczej przeciętnych, choć zakończonych awansem eliminacjach dostarczał najczęściej tych momentów błysku. Uzbierał trzy asysty i trzy gole, ze składu, który był powoływany w ostatnich dwunastu miesiącach jest też najskuteczniejszym zawodnikiem Hiszpanów. Turniej we Francji będzie jego? O ile uniknie kolejnych kontuzji...

Arkadiusz Milik (Polska)

Podobnie jak i Ciprian Tatarusanu znalazł się na liście "Telegrapha". - Ma dopiero 21 lat, ale już jest jednym z czołowych piłkarzy Eredivisie. Jego potężny strzał z lewej nogi przypomina ten Lukasa Podolskiego, równie dobrze uderza stojącą piłkę. Liga holenderska nie jest wiarygodna jako barometr dla tego, jak w Premier Legue poradzą sobie napastnicy (przypomnijcie sobie Mateję Kezmana czy Afonso Alvesa), ale Milikowi bliżej chyba do Ruuda van Nistelrooya czy Marca Overmarsa - napisano w uzasadnieniu. Trener Irlandii określił Milika mianem "fenomenalnego piłkarza". Z Robertem Lewandowskim stworzył śmiercionośny duet. Napastnik Bayernu strzelił trzynaście goli i zanotował cztery asysty. Milik trafiał do siatki "tylko" sześciokrotnie (10. miejsce ex aequo z innymi zawodnikami), ale asystował tyle samo razy (najlepszy wynik wraz ze Słowakiem Vladimirem Weissem). W klasyfikacji kanadyjskiej (bramki i asysty) Lewandowski jest pierwszy, natomiast Milik drugi. Na jego korzyść przemawia dodatkowo fakt, że strzelał niesamowicie ważne gole - na 1-0 z Niemcami, 2-2 ze Szkocją czy 1-0 z Gruzją. Czyli wtedy, gdy drużyna najbardziej go potrzebowała.

Robert Lewandowski (Polska)

Na lepszy moment ze swoją wybitną formą Robert Lewandowski trafić nie mógł - sam koniec eliminacji i kluczowe mecze w których strzelił trzy z czterech goli dla reprezentacji Polski. Ale wcześniej też trafiał, choćby ten niesamowity hat-trick z Gruzją w końcówce meczu. I został najlepszym strzelcem eliminacji (13 goli), wyrównał rekord Davida Healy'ego. Ale dla Polaków był kimś więcej niż tylko napastnikiem kończącym akcję. To on najczęściej brał na siebie złość i kopnięcia przeciwników, za każdym razem podnosząc się i grając dalej. Jest świetnym kapitanem, czuje odpowiedzialność za zespół, potrafił ponieść go do awansu na Euro 2016. Co dalej? Oby jego forma trwała jak najdłużej.

Thomas Mueller (Niemcy)

Niemcy w tych eliminacjach tracili punkty aż trzy razy. Przebudowywali nieco kadrę, ale najważniejszym piłkarzem okazał się Thomas Mueller. Z dziewięcioma golami drugi najskuteczniejszy strzelec w eliminacjach - za klubowym kolegą Robertem Lewandowskim - ale strzelał pierwszą bramkę w meczu aż pięć razy. Dwukrotnie ze Szkotami, z Gibraltarem, Polską oraz w ostatnim spotkaniu z Gruzją. Nikt w tych eliminacjach nie zanotował lepszego wyniku pod tym względem. To tylko pokazuje, jak ważne gole strzelał. Niemcy męczyli się w obu starciach ze Szkotami (2-1 i 3-2), to strzelił łącznie aż cztery gole. Zawiódł jedynie z Irlandią (0-1), gdy zmarnował świetną okazję. Ale to jedyny taki przypadek, w reprezentacji Niemiec cierpiącej na chroniczny brak napastników jest niezastąpiony.

Gareth Bale (Walia)

Wraz ze swoimi kolegami zrobił to, czego nie potrafił Ryan Giggs i inni Walijczycy przez ponad 40 lat. Po raz ostatni na wielkim turnieju Walia zagrała w 1958 roku, choć w teorii nie powinna na nich zagrać (nie wyszła z grupy, ale Belgia odmówiła gry w barażu z Izraelem). - Ten sukces jest dla mnie tak ważny jak wygranie Ligi Mistrzów z Realem Madryt, jeśli nie ważniejszy - powiedział po "zwycięskiej porażce" 0-2 z Bośnią i Hercegowiną. Dla Brytyjczyków to najbardziej wartościowy piłkarz całych eliminacji. Dlaczego? Bo bez jego sześciu goli i dwóch asyst Walijczycy straciliby aż 11 z 18 punktów. Drugi w tym zestawieniu jest Czech Borek Dockal ("załatwił" Czechom 8 pkt). Bale brał bezpośredni udział przy dziewięciu z jedenastu goli Walii! Ciągnął całą drużynę na swoich barkach jak Tottenham Hotspur w sezonie 2012/13, gdy strzelił 21 goli i zapracował na rekordowy transfer do Realu Madryt. Teraz w przeciwieństwie do Giggsa będzie przynajmniej częściowo spełniony również w reprezentacji, za co wdzięczni są mu wszyscy Walijczycy.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.