Polscy koszykarze zaczynają Eurobasket. Agresji przeciwstawić agresję

Jeśli polscy koszykarze poważnie myślą o wyjściu z grupy na EuroBaskecie, muszą wygrać jeden z weekendowych meczów - z Bośnią lub Rosją. Czy zdołają w tych spotkaniach przeforsować swoje warunki gry?

W sobotę koszykarze rozpoczynają mistrzostwa meczem z Bośnią i Hercegowiną, w niedzielę zagrają z Rosją, a w poniedziałek, przed dniem przerwy, z Francją, czyli broniącym tytułu gospodarzem. - Francuzi to zespół napakowany gwiazdami, który na 90 proc. - nie na 100, bo zdarzają się różne rzeczy - wygra grupę. Pozostałe pięć drużyn, także Finlandia i Izrael, mogą bić się o kolejne trzy miejsca, które dają awans - mówi Mateusz Ponitka, czołowy gracz reprezentacji.

W światowym rankingu FIBA, który zlicza imprezy międzynarodowe z ostatnich ośmiu lat, najwyżej z grupy A sklasyfikowana jest Francja (5.), tuż za nią jest Rosja (6.), a potem Finlandia (35.) i Izrael (38.). Polacy zajmują 42. pozycję, a Bośnia - 58. Ale już w rankingu FIBA Europe, który bierze pod uwagę potencjał obecnej drużyny i wyniki w sparingach z ostatnich pięciu tygodni, kolejność jest zupełnie inna - z grona 24 finalistów za najlepszą uważana jest Francja, za którą w grupie A są Polska (11.), Finlandia (15.), Rosja (17.), Bośnia (20.) i Izrael (23.). Z kolei u bukmacherów za Francją bardzo blisko siebie są Rosja i Finlandia, a potem - na miejscach cztery i pięć, czyli na granicy awansu - Polska i Izrael. Bośnia uważana jest za outsidera.

Ale bądź tu mądry i snuj wiarygodne rozważania, jeśli ostatnie mecze o punkty wszystkie drużyny rozegrały rok temu. Koszykarskie reprezentacje to drużyny sezonowe, które zbierają się tylko w lecie ze względu na grającą bez przerwy od października do czerwca NBA. Ich forma często bywa zagadkowa.

Polacy nie kalkulują. Podkreślają, że bardzo ważne będą pierwsze mecze z Bośnią i Rosją. Obaj rywale są osłabieni - Bośniakom brakuje grających w NBA Mirzy Teletovicia i Jusufa Nurkicia (kontuzje) oraz Nihada Djedovicia z Bayernu, który musiał zrzec się obywatelstwa, by przyjąć niemieckie. Wczoraj w ostatniej chwili wypadł im jeszcze gracz pierwszej piątki Miroslav Todić. Z kolei Rosjanie zagrają bez środkowego Cleveland Cavaliers Timofieja Mozgowa oraz Aleksieja Szwieda, który właśnie wraca do Rosji z NBA, a Aleksander Kaun zakończył karierę reprezentacyjną.

Ale Krzysztof Szablowski i Rafał Juć, którzy odpowiadają w polskim sztabie za rozpracowanie rywali, przestrzegają: - Widziałem wszystkie sparingi Bośniaków, oni z meczu na mecz grają lepiej - mówi pierwszy. - Rosjanie są niedoceniani, nie mają gwiazd, ale cały ich zespół składa się z ludzi od zadań specjalnych - dodaje drugi.

Dwa lata temu Bośniacy - tak jak Polacy, Rosjanie i Izraelczycy - nie wyszli z grupy podczas mistrzostw Europy w Słowenii. Ale awansu byli bliscy - pokonali Czarnogórę, Macedonię i późniejszego finalistę Litwę, do drugiej rundy zabrakło im kilku punkcików. Teraz nie liczą na wiele, ale w pierwszym meczu będą gotowi na wojnę. - To drużyna, która gra bardzo fizycznie, Bośniacy biją się o każdą piłkę - mówi Szablowski.

Polacy mogą mieć w tym meczu przewagę (pod koszem w obronie, w walce o zbiórki, także wśród strzelców na obwodzie), ale by ją pokazać, muszą wygrać, przeforsować swoje warunki gry. - Bardzo ważny będzie początek, żebyśmy mimo spodziewanej presji grali to, co chcemy - mówi najbardziej doświadczony w polskiej kadrze Łukasz Koszarek. - By narzucić swój styl gry, na agresję trzeba będzie odpowiedzieć agresją. A może trzeba będzie mądrze wymusić kilka fauli, by zmniejszyć ich nacisk w obronie.

Polacy muszą być też gotowi na to, że Bośniacy zaskoczą ich czymś, czego nie pokazali w sparingach. - Mają bardzo dobrego, doświadczonego trenera - przypomina Koszarek. Dusko Ivanović, 58-letni Czarnogórzec, w latach 80. i 90. był znanym koszykarzem, jako trener prowadził m.in. Barcelonę, a ostatnio - Panathinaikos. W tym ostatnim zespole był zresztą trenerem A.J. Slaughtera, Amerykanina naturalizowanego przez Polaków, którego do gry w swojej reprezentacji chcieli zresztą namówić także Bośniacy.

Polacy chcą uniknąć powtórki sprzed dwóch lat, gdy w pierwszym meczu dali się stłamsić też wybrakowanej i teoretycznie słabszej Gruzji. - Wtedy uważaliśmy siebie za lepszych, byliśmy aroganccy, wydawało nam się, że pokonamy Gruzinów, tak jak we wcześniejszym sparingu. Ale meczu nie wytrzymaliśmy mentalnie i początek turnieju, zamiast drużynę jeszcze wzmocnić, zupełnie nas rozsypał.

Czy Polakom brakuje zwycięskiej mentalności? - Ja myślę, że czasem brakuje nam pewności siebie, prawdziwej wiary w zespół. Połączenia szacunku dla rywala z przekonaniem, że gdy przyjdą trudne chwile, to je przezwyciężymy zespołową grą. Bo tak chcemy grać - mówi Koszarek.

Sobotni mecz z Bośnią oraz niedzielne spotkanie z Rosją rozpoczną się o godz. 15. Transmisje w TVP Sport.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.