Burliga zastąpił na lewej stronie kontuzjowanego Macieja Sadloka. Sam też jeszcze niedawno zmagał się z urazem. - Wcześniej miałem trochę problemów zdrowotnych, ale wszystko wraca do formy. Fizycznie czułem się lepiej. Wprawdzie nie gram na swojej pozycji, ale starałem się przede wszystkim wywiązywać z zadań defensywnych. Wiadomo, że mecz się tak ułożył, że trzeba było skupić się na obronie - zaznaczył.
Obrońca miał też jednak udział w drugiej bramce dla Wisły. - Była 90. minuta, prowadziliśmy 1:0, wiedziałem, że "Jankes" [Maciej Jankowski - przyp. red.] nie jest zmęczony. Nie pozostało nic innego, jak daleko rzucić mu na wolne pole - opisywał po meczu.
Podobnie jak koledzy z zespołu, Burliga podkreślił, że pierwsze czyste konto w sezonie powinno wnieść spokój w grę obrońców. - Fajnie, że udało się zagrać na zero z tyłu. Wreszcie nie tracimy głupich bramek w końcówce - powiedział. - Kilka razy od straty bramki uchronił nas Radek Cierzniak. Przede wszystkim nie był przyspawany do linii, tylko wychodził do dośrodkowań. To bardzo ważne, że bramkarz nam pomaga i króluje w szesnastce - dodał.
Burliga nie uciekł od pytań o najbliższego przeciwnika Wisły, czyli Legię Warszawa. - Nasz terminarz jest bardzo trudy i fajnie, że udało się nazbierać trochę punktów. Na starcie mieliśmy ujemny punkt i gdybyśmy przegrali ten mecz, sytuacja byłaby bardzo ciężka. A tak ciągle jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi. Nie można mówić, że do Warszawy jedziemy po remis. Jeśli zaczniemy się rozpaczliwie bronić, przegramy. Trzeba grać o pełną pulę.