Antydziesiątka - lista tych, którzy szkodzili w łódzkim sporcie w 2003 r.

Jak co roku "Gazeta" "wyróżnia" ludzi, którzy źle przysłużyli się sportowi w województwie łódzkim. Jeśli kogoś pominęliśmy, prosimy nam wybaczyć, a wszystkim życzymy, by za rok nie znaleźli się na naszej liście.

1.Antoni Ptak

Przysłowie mówi, że to kobieta jest zmienną. W tym jednak przypadku powiedzenie się nie sprawdza, bo Antoniemu Ptakowi mało która kobieta jest w stanie dorównać. Kiedy był właścicielem ŁKS, chciał przenieść drużynę do Gliwic (w zamian za prawa do użytkowania giełdy samochodowej) i Gdańska (terminal w porcie). Później swoją miłość przelał na Piotrcovię. Obiecywał wprowadzić ją do ekstraklasy, ale po pierwszym nieudanym podejściu tak bardzo się zraził, że postanowił przenieść klub do Szczecina. Oficjalnym powodem była duża liczba kibiców przychodzących na spotkania Pogoni i większe tradycje. Później okazało się, że lata lecą, miasta się zmieniają, ale przyczyna przenosin jest stale ta sama. Tym razem bisnesmena ze Rzgowa skusiły tereny, jakie zaoferowały mu władze miasta. Ciekawe, kiedy usłyszymy, że w Szczecinie jest źle i trzeba przenieść Pogoń w drugi koniec Polski?

2.SMS Łódź

Szkoła Mistrzostwa Sportowego zamiast wychowywać, uczyła w jaki sposób oszukiwać. W turnieju "Coca-Coli", największej imprezie dla młodych piłkarzy w Polsce, opiekunowie szkolnej drużyny sfałszowali listę zawodników. Oszustwo zostało wyszło na jaw, a najgorsze, że działacze SMS udawali, iż nic się nie stało.

3.Bzura Ozorków

Za specyficzny sposób testowania sędziów piłkarskich. Przed mecze w IV lidze działacze z Ozorkowa postanowili sprawdzić, ile kosztuje kupienie przychylnego sędziowania. Na szczęście trafili na arbitra, który nie lubi być testowanym i o wszystkich poinformował związek. Szkoda tylko, że nie słychać nic o karach dla klubu z Ozorkowa.

4.Władze Skierniewic

W Skierniewicach za 5 mln zł wybudowano nowoczesny stadion lekkoatletyczny. Już po zakończeniu inwestycji okazało się, że dużą część pieniędzy wyrzucono w błoto. Dlaczego? Bo tartanowa bieżnia powinna mieć 400 m długości, a ma tylko 330 metrów! - Dla chłopców z czwartej czy piątej klasy przebiegnięcie 400 m to może być za dużo. Poza tym to miejsce do treningów i zajęć sportowych dla uczniów, a nie dla zawodowców. Nie będą tam bite rekordy ani rozgrywane zawody czy mistrzostwa - wytłumaczył Andrzej Sontag, wicedyrektor departamentu sportu w Urzędzie Marszałkowskim (kiedyś olimpijczyk!). I tu kolejna pomyłka! W 2006 r. województwo łódzkie będzie gospodarzem olimpiady młodzieży. Z bieżni w Skierniewicach nie będzie można skorzystać, bo nie ma ośmiu torów i jest krótsza. Głupota jeszcze raz wygrała ze sportem.

5.Mirosław Czesny, Sylwester Pawłowski, Waldemar Matusewicz

Pierwszy za tak bardzo kochał Widzew, że nie mógł bez niego żyć. Dlatego nie zawahał się straszyć go wnioskiem o upadłość. Pawłowski jest przewodniczącym rady miejskiej Łodzi, a mimo to wciąż pracuje dla Pogoni Szczecin (jest w radzie nadzorczej). Być może jednak pensja przewodniczącego nie wystarcza, więc trzeba dorobić w inny sposób. Matusewicz zaś nie mógł pogodzić się z przenosinami Piotrcovii do Szczecina, więc zdecydował się przejechać pół tysiąca kilometrów, żeby obejrzeć mecz swojej ulubionej drużyny.

6.Działacze Anilany

Za staczanie po równi pochyłej klubu, który jeszcze sześć lat temu występował w europejskich pucharach, i z którego pochodzą reprezentanci Polski i medaliści olimpijscy. Od lutego w drużynie występują wyłącznie "utalentowani" juniorzy, ale do tej pory nie potrafili wygrać żadnego meczu. Działacze nie umieją znaleźć pieniędzy na funkcjonowanie zespołu, a tylko dzięki doraźnej pomocy miasta udało się uniknąć doprowadzenia do ruiny hali przy ul. Sobolowej. Za długi wyłączone było ogrzewanie i wraz ze zbliżającymi się mrozami obiektowi groziła dewastacja

7.Jerzy Podbrożny, Piotr Mosór i spółka

Za dziwną postawę w spotkaniu z GKS Katowice. Grupa grających w Widzewie piłkarzy robiła wszystko, żeby rywale nie załamali się po kolejnej porażce (wcześniej zostali rozgromieni przez Groclin i wyeliminowani z pucharu UEFA Cementarnicę Skopje). Udało się i GKS wyjechał z Łodzi bogatszy o trzy punkty. Podbrożny tak się załamał, że nie mógł dokończyć gry, że w przerwie wyjechał ze stadionu.

8.Chuligani ze stadionu Widzewa

Zamiast pomagać drużynie, robią wszystko, żeby jej przeszkodzić. Kiedy normalni kibice dopingują swoich ulubieńców, chuligani rzucają kamieniami w przyjezdnych. Gdy ci porządni zapalają race, chuligani rzucają je na boisko. Dzięki nim klub jest uboższy o kary, które musi zapłacić, a poza tym cały czas musi drżeć, czy PZPN nie zamknie stadionu.

9.Mirosław Wróblewski

Jako prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej powinien chyba promować piłkarzy, a nie rzucać im kłody pod nogi. Wychowanek ŁKS Piotr Klepczarek miał szansę trafić do Korony Kielce, ale Wróblewski uznał, że skoro piłkarz nie chce grać w ŁKS, to nie będzie występował nigdzie. Najgorzej, że naopowiadał przy tym bzdur działaczom kieleckiego potentata.

10.Jerzy Porczyński i zarząd RTS Widzew

Miał być sternikiem Widzewa, pomóc Andrzejowi Grajewskiemu w utrzymywaniu klubu. Zarząd RTS zobowiązał się płacić piłkarzom pensje i znaleźć sponsorów. Okazało się, że ma bardzo krótką pamięć, bo zapomniał o obietnicach (pensje dla piłkarzy). Poza tym musi się wreszcie zdecydować się, czy można pogodzić pracę zawodową z działalnością w klubie. Mecenas Porczyński reprezentuje bowiem firmę braci Gałkiewiczów, nie wywiązującą się z kontraktu reklamowego zawartego z Widzewem, na którego czele stoi prezes Porczyński.

Specjalne wyróżnienie - władze Łodzi

Zamiast pomagać klubom sportowym, władze miasta mówią o budowie kolejnej, tym razem gigantycznej hali sportowej (na terenach ŁKS). Tymczasem kluby padają w zastraszającym tempie. Jeśli nawet mityczna już hala powstanie, to prawdopodobnie nie będzie miał kto w niej grać. Poza tym nakłady na sport w Łodzi są o wiele mniejsze niż w innych miastach Polski.

Copyright © Agora SA