Fatalna kondycja radomskiego sportu jest wypadkową sytuacji ekonomicznej, w jakiej znajduje się nasz region. Zapaść finansowa, ogromny poziom bezrobocia, brak możnych sponsorów, niedostatek obiektów z prawdziwego zdarzenia powodują, że młodzi ludzie z Radomia i okolic nie myślą o uprawianiu sportu, ale raczej o tym, jak przetrwać kolejny dzień. Brakuje trenerów, działaczy i organizatorów. W takiej atmosferze trudno o medale, rekordy, sukcesy. Niestety, sytuacji wydają się nie dostrzegać radomskie władze. Na doraźną pomoc, owszem, naszych prezydentów stać, ale aby uzdrowić sytuację, potrzebne są długoletnie, kompleksowe działania.
Pozostali nieliczni
W tym ogólnym marazmie znalazło się jednak grono ludzi, którzy - nie bacząc na przeciwności - robili swoje i to z dobrym skutkiem. Do takich osób należą bez wątpienia: kick bokserka Julita Tkaczyk i jej trener z Kick Sportu Radom Włodzimierz Trzeciak. Praca tej pary zaowocowała w minionym roku zdobyciem przez Tkaczykównę tytułu drugiej wicemistrzyni świata oraz złotego i srebrnego medalu mistrzostw Polski. Trzeciak wychował całe tabuny medalistów. W różnych kategoriach wiekowych przedstawiciele Kick Sportu aż 30 razy (!) stawali na podium w mistrzostwach kraju.
Oprócz Julity Tkaczyk w kategorii seniorów medale z międzynarodowych championatów przywiozło jeszcze tylko dwóch zawodników. Złoto na mistrzostwach Europy w kulturystyce zdobył Kamil Majek z Olimpu Radom, a drugie i trzecie miejsce na mistrzostwach świata w powożeniu zaprzęgami parokonnymi zajął Roman Kusz z Sielanki Warka.
Sześć razy złoto
Bardziej widoczni byli nasi seniorzy na sportowej mapie Polski. Choć oczywiście sześć złotych medali nie jest szczytem marzeń.
Na uwagę zasługuje kolejny tytuł mistrza Polski w biegu na 800 m w hali Grzegorza Krzoska z ZTE Radom. Szkoda, że nasz najlepszy lekkoatleta przegrał prestiżowy tytuł na otwartym stadionie, ale wziąwszy pod uwagę, w jakich warunkach Krzoskowi przychodzi trenować, jego osiągnięcia i tak wzbudzają szacunek i podziw.
Mamy też w Radomiu najlepszego w kraju od lat pilota w akrobacjach samolotowych. Robert Kowalik z Aeroklubu Radomskiego w Piastowie zdobył kolejny tytuł w cuglach, a co nie jest bez znaczenia, kolejne miejsca na podium zajęli jego klubowi koledzy: Ireneusz Jesionek i Marek Szufa.
Nad Wisłą nie mieli sobie równych także kulturyści Olimpu: Kamil Majek i Paweł Małek.
Szóstkę złotych medalistów mistrzostw Polski uzupełnia kierowca kartingowy Automobilklubu Radomskiego - Marcin Wójcik. Równa forma i punkty przywożone ze wszystkich eliminacji dały mu tytuł mistrza kierownicy w klasie Vortex Rok.
Młodzieży też mało
Odkryciem roku był bez wątpienia pięściarz Broni Radom Paweł Polakowski. W młodzieżowych mistrzostwach Polski dosłownie zmiótł wszystkich rywali z ringu, a w dorosłym towarzystwie musiał się zadowolić "zaledwie" brązowym medalem, bo oszukali go stronniczy sędziowie. Niemniej podopieczny Adama Jabłońskiego to spory talent i aż żal, że ze względu na brak seniorskiej sekcji w Radomiu będzie reprezentował teraz barwy Gwardii Warszawa.
Optymizmem nie może napawać dorobek radomskiej młodzieży. Co prawda nasi juniorzy i kadeci dzielnie rywalizowali z rówieśnikami, ale niezbyt często zostawiali ich w pobitym polu.
Nadzieją, nawet z myślą o występie za kilka lat na olimpiadzie, jest z pewnością łuczniczka ŁKS-u Radom Izabela Skopek. Obdarzona świetnymi warunkami fizycznymi zawodniczka nie tylko sięgnęła po tytuł wicemistrzyni Europy juniorek oraz złoty medal krajowej Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, ale ustanowiła rekord świata w swojej kategorii wiekowej.
Obok Skopkówny na podium mistrzostw Europy stawali: Barbara Borucz z Broni Radom w kolarstwie torowym i Przemysław Sułek z Sokoła Radom w łucznictwie, w drużynie.
Biała plama
W sportach zespołowych Radom pozostaje pustynią na sportowej mapie Polski. I nie zmieni tego z pewnością występ w ekstraklasie futbolistek Zamłynia Radom. Skoro drużynę występującą w tzw. najwyższej lidze tworzy kilkanaście uczennic szkół średnich, które z braku lepszego zajęcia grają w piłkę nożną, to świadczy to i o poziomie, i o prestiżu tej dyscypliny w Polsce.
Do prawdziwego spustoszenia doszło w minionym roku w radomskiej piłce ręcznej. Jeszcze wiosną mieliśmy w I lidze dwa mocne zespoły: Eltast Radom i AZS Politechnika Radomska. Pierwszy z nich miał nawet realną szansę awansu do ekstraklasy. Niestety, w krótkim czasie nie tylko ją zaprzepaścił, ale pozbawiony finansowego wsparcia Stefana Tatarka przestał istnieć. Z solidnej ekipy AZS-u też niewiele zostało. Targany problemami kadrowymi i finansowymi zespół zajmuje dziś przedostatnie miejsce w tabeli, a na wyjście z zapaści większych szans nie widać.
Nutka optymizmu
Światełko w tunelu pojawiło się dla siatkarzy. Radomski RTS pozyskał tytularnego sponsora - firmę Jadar Tadeusza Kupidury - i choć na razie wyniki drużyny dalekie są od oczekiwań, to perspektywa przyszłego sezonu wygląda obiecująco. Solidne zaplecze finansowe, własna hala - bo takową już buduje Jadar (kupił od miasta niedokończone obiekty Radomiaka) - i unormowana sytuacja organizacyjna pozwalają myśleć o nawiązaniu do wspaniałych tradycji Czarnych Radom. Kto wie, może już niebawem radomscy siatkarze dołączą do elity. A trzeba też pamiętać o WTS-ie Warka - zespole, który już teraz zaczyna pukać do bram I ligi.
Z bardzo głębokiego kryzysu zdaje się wydostawać w Radomiu najpopularniejsza z dyscyplin w Polsce - piłka nożna. Co prawda Radomiak dopiero co powrócił na trzeci front, ale jesienią był prawdziwą rewelacją rozgrywek i dziś otwiera ligową tabelę. W parze ze sportową nie idzie co prawda sytuacja finansowa klubu ze Struga, ale na tym polu też coś drgnęło. Pięknie byłoby, aby w 20. rocznicę największego sukcesu radomskiego futbolu - awansu Radomiaka do ekstraklasy - spadkobiercy tamtych tradycji mogli się cieszyć z promocji do II ligi...
Na zapleczu ekstraklasy występują koszykarze SMS-u PZKosz. Kozienice, ale w ich przypadku chodzi o korzyści szkoleniowe, a miejsce w rozgrywkach zawdzięczają młodzi adepci basketu decyzji centrali.
Pozycję w czołówce II ligi wywalczyli sobie za to bez niczyjej pomocy koszykarze AZS-u Politechnika Radomska. Podopieczni Piotra Bartnika już dziś grają ciekawy, pomysłowy i miły dla oka basket. Szkoda, że tak wielkim problemem jest zdobywanie przez działaczy "akademików" funduszy, bo niewielkie nawet wzmocnienia ekipy, poparte pomocą doświadczonego szkoleniowca, mogłyby zaowocować awansem na zaplecze ekstraklasy. A to, biorąc pod uwagę wysokość budżetów polskich zespołów koszykarskich, byłoby sukcesem nie lada.
Jak widać, sport radomski pozostaje w zaścianku, ale na szczęście pojawiają się jakieś promyki nadziei. Oby za rok nie okazało się, że zgasły bezpowrotnie.